Bez kategorii
Like

Kurio Krakowska-nawróć się!

16/06/2011
477 Wyświetlenia
0 Komentarze
93 minut czytania
no-cover

Jak moderniści z Tygodnika Powszechnego robią z ks. Natanka wariata.

0


Jak złapać milion aniołów/-Tygodnik Powszechny

Michał Olszewski / 23.03.2010

Kilka lat temu księdzu Natankowi domknęło się koło historii. Masoni, Piłsudski, franciszkanie, Bruksela, „Tygodnik Powszechny” – wszystko stworzyło logiczną całość. Napędzaną przez diabła. W sieci karierę robią nagrania jego kazań. A my przypominamy ubiegłoroczny reportaż Michała Olszewskiego o nim.

Ks. Natanek właśnie je śniadanie. W niskim pomieszczeniu, przy świecach, siedzi u końca stołu – postawny mężczyzna w średnim wieku. Po prawicy rodzina, matka, ojciec i siostra, po lewicy dwie kobiety – ta bliżej księdza, z ciasno upiętymi włosami i skupioną twarzą, ma na sobie śnieżnobiałą narzutkę. Na stole tylko wyroby własnej roboty – świeży smalec, galareta, dżem, własnoręcznie wypiekany chleb. Nad głową miedziany anioł, płoną świece.

Natanek: – Siadajcie, proszę się wszystkim częstować, bardzo proszę. Jak ktoś z drogi przyjeżdża, mam obowiązek nakarmić. Ale rozmawiać nie będziemy. „Wolę stać w progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników”, tak napisane jest w psalmie. Ze złem się nie rozmawia.

Dwa kwadranse na dwie herbaty zdają się jednak pomagać w zrozumieniu ks. Natanka, który w środowiskach narodowychzdążył już nawet zdobyć miano „proroka”i „nowego księdza Rydzyka”. To umysłowość, która nie dopuszcza żadnych wątpliwości, a to, co nie mieści się w wizji świata, wyklucza poza jego obręb. „Tygodnik” jest przedstawicielem zła, bo od końca wojny kolaborował z komuną. A prawdziwa biografia Wyszyńskiego, pióra Petera Rainy, gdzie się podziała? Wyjaśnienie jest proste: krakowscy farbowani katolicy wykupili cały nakład, a następnie spalili.

Natanek: – Wybaczcie, ale nie mogę dłużej. Jak ja bym swoim ludziom w oczy spojrzał po rozmowie z „Tygodnikiem”? Przecież oni czekają na znak, a tu takie coś. Ale z chęcią odprawię za was Mszę albo przyjmę do spowiedzi.

Wyciąć ogniem

Znacznie więcej o ks. Natanku mówi internet, gdzie zarejestrowane są jego rekolekcje, wystąpienia i teksty.

Na rekolekcjach gietrzwałdzkich sprzed dwóch lat Natanek zarzuca franciszkanom, że promują symbole satanistyczne. Pojawiają się słowa o „mistrzach przekrętu”, ale nie wiadomo, kogo duchowny ma na myśli. Dowodem ma być cudowny medalik, w którym Matka Boska otoczona jest gwiazdkami pięcioramiennymi. Gwiazdka pięcioramienna zaś to symbol szatana. Na dodatek belka, na której opiera się krzyż, zdaniem Natankapowędrowała w dół, tworząc wraz z jedną z liter odwrócony krzyż. Natanek rozkłada Cudowny Medalik franciszkanów na czynniki pierwsze, znajduje w nim kolejne symbole masońskie. (……….razem 5 stron)

współpraca Joanna Bątkiewicz-Brożek

http://tygodnik.onet.pl/32,0,43261,3,artykul.html

 Lol. Przyjechali do niego do domu go wyśmiać, jeszcze najedli się galarety..  A to żydomasony.

Język wężowy Trybuny Ludu  żywy jak Lenin. Przesłuchałam wszystkie rekolekcje Natanka i nie znalazłam niczego sprzecznego z nauką Kościoła. Jest radykalny jak Jezus i co się dziwić. Na końcu artykułu puenta o Intronizacji.

"– Poglądy ks. Natanka w kwestii intronizacji nie mają nic wspólnego z nauką Kościoła  To kontynuacja nauk byłego jezuity, Tadeusza Kiersztyna, nieuznawanego przez Kościół[[ a Celakówna i Pan Jezus to pies?]].– komentuje nieoficjalnie jeden z członków komisjii teologicznej."

 Za ks. doktorem Węgrzyniakiem;- "czemu Maryja może być Królową Polski, a Chrystus nie może być jej Królem"?  To też pytanie do Jezuitów, którzy z Kiersztyna robią wariata.

 

 Dlaczego góral Natanek jest tak tępiony przez Tygodnik Powszechny?

 

HORYZONTY, Miesięcznik – Revue Mensuelle, Nr 150-151, 15 listopada 1968 – 1 stycznia 1969, Rok XIV, Paryż, Londyn, Nowy Jork, Strony: 42-64.

MASONERIA A WATYKAN

Co najmniej od zakończenia ostatniej wojny, a właściwie i wcześniej, toczy się w świecie katolickim dobrze zgrana propaganda, której celem jest wykazanie, że nadszedł czas na położenie kresu potępiającemu stanowisku Kościoła wo­bec lóż masońskich i że należałoby się nad tym zastanowić, czy w świecie dzisiejszym, tak pełnym fermentu, nie przyda­łoby się choćby milczące tylko współdziałanie Kościoła z masonerią, jako organizacją rzekomo służącą celom dobroczynnym, lub w inny sposób celom Kościoła pokrewnym. Od czasu ostatniego Soboru, w myśl haseł o rzekomym „duchu” Soboru, nie tyle interpretujących objęte dogmatem o nieomylności uchwały Soboru, co usiłującym przypisać Soborowi no­wą, rewolucjonizującą stanowisko Kościoła ideologię, głosi się twierdzenie, że w imię zasady pojednania z odłączonymi braćmi, należałoby do masonów wyciągnąć przyjazną dłoń i szukać z nimi porozumienia.

PIEWCY POJEDNANIA

Pierwszym faktem na polu tak pomyślanej propagandy był ze strony masońskiej list otwarty „Lettre au Souverain Pontife” zwrócony do Papieża przez Alberta Lantoine, ma­sona 33 stopnia, już w roku 1937, zawierający stwierdze­nie, że cywilizacja europejska ginie i wobec tego takie siły jak Kościół i masoneria powinny zawrzeć coś w rodzaju rozejmu w swej dwuwiekowej walce. Pierwszym krokiem ze strony środowiska katolickiego, zwróconym w tym kierunku, były rozmowy niemieckiego jezuity, Ojca Grubera, z masona­mi Ossianem Langiem z Nowego Jorku, oraz dr. Kurtem Reichlem i E. Lehnhofem z Wiednia, w terminie ściśle nie­znanym, ale także jeszcze przed wybuchem ubiegłej wojny.

Po wojnie posunięcia kontaktowe i propagandowe stały się częstsze. Ze strony masońskiej akcja prowadzona jest dyskretnie, ale w świecie katolickim pojawiły się już nie pojedyncze głosy, ale cały obóz prowadzący zorganizowaną akcję pojednania z masonerią. Wedle autora książki „Freemasonry and the Vatican”, do której omówienia za chwilę przejdę, „postępowcy (katoliccy) mają bezpośredni i ściśle sprecyzowany cel przed sobą — mianowicie chcą uzyskać od Watykanu zrewidowanie tradycyjnej postawy Kościoła wo­bec masonerii i skasowanie potępień, zwróconych przeciwko niej.” (Str. 14).

Ukazała się lawina książek, głoszących powyższy program (głównie w języku francuskim). Wśród nich wymienić można książki Maurice Colinon, Roger Priouret, Serge Hutin, Roger Peyerefitte, Guy Vinatrel, Yves Marsaudon i J. Corneloup. Ale „trzy nazwiska wyłaniają się jako szczególnie ważne: je­zuita Ojciec Riquet, katolicki pisarz Alec Mellor, oraz mason, Dostojny Mistrz loży w Volnay, Marius Lepage” (Str. 15).

Alec Mellor wyłożył swoje tezy w trzech książkach „Nos Freres Separes (1961), „La France-Maconnerie à l’Heure du Choix” (1963), oraz „La Charte inconnue de la Franc-Maconnerie chrétienne” (1965).

„Nowoczesny badacz zagadnienia masonerii musi przeczy­tać te książki z dwóch powodów: po pierwsze, ponieważ Mellor wyłuszcza w nich w sposób najbardziej kompletny i szczegółowy argumenty progresywistyczne na rzecz masone­rii, a po wtóre, bo książki te wydane zostały przez wydawni­ctwo Mame z Tours, starą i szanowaną firmę wydawniczą katolicką, oraz noszą Imprimatur właściwej diecezji”. (Str. 15).

Jak pisze wymieniony wyżej autor, „czytanie książek Mellora wywołuje w czytelniku wrażenie, że ten ostatni jest rzecznikiem pewnych kół masońskich, które się sprzymierzyły z katolickimi progresywistami przeciwko wszystkim, którzy stoją po stronie tradycji, zarówno w dziedzinie religii, jak polityki”. (Str. 17).

Warto przy tej okazji zauważyć, że książki Mellora, cho­ciaż jak dotąd na język polski nie przetłumaczone, zaczynają już być wśród katolików polskich propagowane. W krakow­skim „Tygodniku Powszechnym” z dnia 12 maja 1968 roku ukazał się wielki, prawie całostronicowy artykuł, podpisany tylko inicjałami J.T., który Informuje o książkach Mellora (także i o garści innych podobnych wydawnictw i wystą­pień) i streszcza aprobująco jego tezy. Pisze między innymi dosłownie: „Bulla papieża Klemensa XII z roku 1738, potępiająca masonerię, „podaje dwie przyczyny potępienia: pierwszą jest… „sekret” masoński, druga zaś nie jest ujawniona…. Historycy sądzą, że owe inne przyczyny były natury politycz­nej, że chodziło tu o konflikt między dynastią Stuartów a dynastią hanowerską, a więc o przyszłość Kościoła Kato­lickiego w Anglii… Kolejne potępienia masonerii obok przy­czyn natury doktrynalnej miały także swe przyczyny poli­tyczne, które dziś nie mają żadnego znaczenia, gdyż znikły związane z nimi problemy… Mellor… twierdzi, że motywy dawniejszych potępień dziś straciły wszelkie znaczenie i głosi „pojednanie”, czyli cofnięcie ekskomuniki w odniesieniu do masonerii „regularnej”, przy utrzymaniu jej w odniesieniu do „nieregularnej, a więc ateistycznej… Toczą się… prace nad gruntowną rewizją prawa kanonicznego. Prace te za­pewne potrwają dość długo, istnieje jednak prawdopodobień­stwo, że kanony dotyczące masonerii ulegną modyfikacji… Jeśli istotnie w bliższej czy dalszej przyszłości stanowisko Kościoła wobec masonerii zostanie zmodyfikowane, to nie należy chyba tego tłumaczyć jakąś aprobatą ze strony Koś­cioła, jakimś istotnym zbliżeniem, ani też sądzić, że Kościół „samokrytycznie” zmienia swoje decyzje. To będzie znaczyć przede wszystkim, że zmieniły się warunki historyczne i po­lityczne, że zmieniła się sama natura i rola masonerii… Ewentualna zmiana stanowiska wobec masonerii będzie wyrazem zasady dialogu, z którego Kościół, pragnąc być obecnym w świecie współczesnym, nikogo nie wyklucza, oraz więk­szej niż dawniej tolerancji dla odmiennych poglądów, prze­konań czy postaw”.

Nie kwestionuję zasług „Tygodnika Powszechnego”, ani tego co w działalności jego jest pożyteczne i owocne. Bez­sprzecznie, ale pismo to z pewnością nie jest wyrazicielem poglądów polskiego katolicyzmu jako całości, ale tylko po­glądów umiarkowanie postępowego prądu w tym katoli­cyzmie.

DYSPENSA BISKUPÓW ZE SKANDYNAWII

„Tygodnik Powszechny” informuje w tym artykule także i o głośnej sprawie dyspensy, udzielonej przez biskupów skandynawskich masonom przyjmującym religię katolicką od obowiązku wystąpienia z lóż. „Tygodnik Powszechny” pisze, że z końcem stycznia br. konferencja biskupia kato­licka krajów nordyckich (Dania, Norwegia, Islandia, Fin­landia i Szwecja) postanowiła „że każdy z biskupów ordyna­riuszy członków konferencji może masonów pragnących zo­stać katolikami przyjmować do Kościoła, zezwalając im na dalszy czynny udział w organizacjach masońskich. Decyzja ta… ma — na razie — charakter jednostronny, tj. nie ozna­cza, że katolicy mogą wstępować do lóż masońskich”. „Ty­godnik Powszechny” dodaje, że w związku z pogłoskami ja­kie się na ten temat pojawiły w prasie, „w połowie marca Wa­tykańskie Biuro Prasowe ogłosiło zwięzły komunikat… demen­tujący informacje jakoby Stolica Apostolska udzieliła zezwo­lenia na pozostawanie ludzi nawracających się na katolicyzm w szeregach masonerii.”

W związku z tym warto przytoczyć informacje, ogłoszone w londyńskim piśmie „The Tablet” z dnia 8 czerwca b.r., w liście do redakcji, podpisanym przez katolickiego biskupa Oslo, J.E. ks. Johna Bran. Pisze on, że uchwała biskupów skandynawskich powzięta została na postawie motu proprio De Episcoporum Muneribusz dnia 15 czerwca 1966 roku, upoważniającego biskupów w wypadkach szczególnych do udzielania dyspensy od niektórych przepisów prawa kano­nicznego. „Decyzja zakomunikowana została Rzymowi w przepisanej formie… Do chwili napisania niniejszego listu nie nadszedł list od żadnej rzymskiej kongregacji, ustosun­kowujący się do tej decyzji, czy tym bardziej krytykujący ją lub kasujący”.

Biskupi skandynawscy są więc formalnie w porządku: dzia­łali w obrębie swych formalnych uprawnień. Ale trudno nie uznawać, że dokonali kroku niezmiernie śmiałego, sprzecz­nego z całym dotychczasowym stanowiskiem Kościoła. Jeśli w ciągu niewielu miesięcy krok ich nie został uchylony przez Stolicę Apostolską (która się nigdy nie spieszy), nie oznacza to bynajmniej, że tego rodzaju uchylenie jeszcze nie na­stąpi.

„Tygodnik Powszechny” podaje, że w czasie soboru wielu biskupów „postulowało rewizję stosunku Kościoła do ma­sonerii. Głównym rzecznikiem tej sprawy był meksykański biskup, msgr. Mendez Arceo, ordynariusz Cuernavaca”.

 

PROGRESIŚCI

Nie jest mi wiadome, czy informacja „Tygodnika Powszech­nego” jest w tym względzie ścisła. Ale stwierdzić można jedno: ludzi reprezentujących dążenia progresywistyczne jest w Kościele w chwili obecnej całkiem sporo i trafiają się mię­dzy nimi i biskupi. Istnieją biskupi, którzy są zwolennikami skasowania celibatu duchowieństwa, albo dopuszczenia wszy­stkich bez wyjątku środków antykoncepcyjnych, istnieją także księża (nie wiem, czy także biskupi), którzy nie wierzą w rze­czywistą obecność Pana Jezusa w ofierze mszy świętej i traktują mszę świętą tylko jako „symbol”, albo wyłącznie wspól­ną wieczerzę wiernych. Dlaczego nie mieliby także istnieć — w obecnej zawierusze, jaka ogarnęła Kościół — także i biskupi, którzy buntują się przeciwko tradycyjnej postawie Kościoła wobec masonerii? Nie śmiem wysuwać podejrzeń, że są wśród katolickich księży, czy tym bardziej katolickich biskupów, kryptomasoni, nieszczerze pełniący swe obowiązki kapłańskie i duszpasterskie — ale można z pewnością bez obawy popełnienia nieścisłości wystąpić z twierdzeniem, że Kościół jest pod obstrzałem masońskiej i wszelkiej innej antykatolickiej propagandy i że co słabsze charaktery między katolikami propagandzie tej ulegają. Ale to, że są jednostki, czy grupy jednostek, które pragną rewolucyjnego przewrotu w szeregu punktów doktryny Kościoła, to jeszcze nie znaczy, że taki przewrót nastąpi.

Ale wróćmy do książek Mellora, bo osią propagandy promasońskiej pomiędzy katolikami są te książki.

Już wyżej podałem kilka twierdzeń Mellora za „Tygod­nikiem Powszechnym”. By ująć tezy jego w sposób pełniej­szy, można by poglądy jego streścić w kilku następnych punktach.

1) Ekskomuniki papieskie nie są nieodwołalne. Ekskomunika Klemensa XII z roku 1738 dotyczy masonerii, jaka wówczas istniała i tych ludzi, jacy wtedy do niej należeli, ale gdyby się masoneria zmieniła, a nowi ludzie w jej sze­regach reprezentowali poglądy inne niż ich poprzednicy, nic nie stałoby na przeszkodzie odwołania tych ekskomunik.

2) Ekskomunika Klemensa XII dyktowana była głównie względami politycznymi, a jej uzasadnieniem był „sekret” masoński. Inne, późniejsze ekskomuniki, nic nowego do sytua­cji nie wniosły. Ekskomunika była błędem, dzięki niej zro­dził się „jeden z największych i najpoważniejszych konflik­tów w historii”. W istocie, masoneria na ekskomunikę nie zasługuje, gdyż jest organizacją filantropijną o zacnych intencjach.

3) Istnieją dwie podstawowe gałęzie masonerii. Wielki Wschód, który się od „regularnej” masonerii oderwał, ma postawę ateistyczną. Ale masoneria „regularna”, mająca głów­ne ognisko i źródło w Anglii, nie zajmuje postawy ateistycz­nej, przeciwnie, wyznaje wiarę w Wielkiego Architekta Wszechświata, a więc w Boga.

Kampania propagandowa, której kulminacyjnym punktem i najbardziej energicznym przejawem są książki Mellora, wywołała reakcję w postaci książkowego wystąpienia w obro­nie stanowiska Kościoła potępiającego masonerię ze strony wybitnego, katolickiego badacza i znawcy zagadnienia ma­sonerii, francuskiego pisarza Leona de Poncins. Na książkę tę chciałbym zwrócić uwagę czytelników polskich.[1]

Byłoby właściwie pożądane, by książka ta ukazała się także i w języku polskim. To zaiste bardzo smutna sytuacja, że pewne kategorie książek nie są w stanie, już od lat blisko 30, ukazywać się w języku polskim — bo nie jest to ze wzglę­dów cenzuralnych możliwe w kraju, a czynniki naprawdę niezależne na polskiej emigracji są zbyt ubogie, by mogły takie wydawnictwa finansować. (Ileż wysiłku i ofiar wyma­ga na emigracji wydanie niezależnej polskiej książki! Ja­kież one przynoszą deficyty, które pokrywać muszą zacni, ale nie opływający w dostatki ludzie, a często pokrywać muszą sami autorzy! Gdzież tu myśleć o przekładach z obcych języków, które rzecz prosta są potrzebą na drugim planie, zważywszy, że wielu Polaków, znających obce ję­zyki, może je czytać w tych językach). Książki o tendencji — ujmijmy to delikatnie — nie tak niezależnej zawsze znaj­dą jakieś środki i subwencje, by się po polsku ukazać. (Czy doczekamy się niedługo polskiego przekładu książek Mellora? Bardzo to ciekawe pytanie! Człowiek ma mimo woli uczu­cie, że tylko, tylko patrzeć jak się te książki, nakładem któ­rejś z dostatnich polskich firm wydawniczych emigracyjnych ukażą, w pięknej szacie zewnętrznej, z jakimś autorytatyw­nym wstępem którejś z luminarzy polskiej politycznej emi­gracji, i wzbudzą „szerokie zainteresowanie”, doczekają się pochwalnych recenzji, zostaną omówione w przeznaczonych dla kraju audycjach radiowych, i spotkają się — natural­nie — z żywym oddźwiękiem wśród niektórych polskich czynników katolickich!)

Ale tak się kraje, jak materiału starcza. Książka pana de Poncins po polsku się z pewnością nie ukaże. Powinni ją jednak Polacy czytać w wersji francuskiej i angielskiej. Powinnaby także docierać, choćby w niewielu egzemplarzach, do kraju, by znał ją polski Episkopat i czynniki katolickie świeckie. (Zwracam na tę książkę uwagę czytelników „Hory­zontów”, zastanawiających się nad tym, jaki prezent mogli­by ofiarować przyjaciołom w kraju. Oczywiście — nie do przesłania przez pocztę, lecz przez okazję).

 

ROZBIJA W DRZAZGI

Książka pana de Poncins rozbija w drzazgi całą argumen­tację Mellora. Oto jej główne ustalenia.

Oczywiście de Poncins nie przeczy — i nikt nie przeczy — że każda ekskomunika papieska, o ile dotyczy nie jakiejś he­retyckiej czy antyreligijnej doktryny czy poglądu, ale tylko człowieka grupy ludzi, lub organizacji, może być cofnięta. Znany jest przykład (de Poncins zresztą tego przykładu nie cytuje), gdy grupa polityczna i intelektualna francuska skupiona wokół Ch. Maurrasa i pisma „Action Francaise” (francuska organizacja nacjonalistyczna i rojalistyczna) była, z powodu głoszenia niektórych poglądów, sprzecznych ze i światopoglądem katolickim, pod ekskomuniką papieską, ale potem, po dłuższym szeregu lat, ekskomunika ta została cofnięta. To nie znaczy, że Stolica Apostolska zmieniła pogląd. To znaczy tylko, że zmieniła się ta organizacja, zrewidowała niektóre swoje poglądy, przestała być kierunkiem, który na ekskomunikę zasługuje. Teoretycznie, nie ma w tym nic niemożliwego, że niektóre loże masońskie, niektóre od­łamy masonerii tak się zmienią, że Kościół uzna za możliwe już ich za prawdziwych masonów nie uważać. Nie znam stosunków skandynawskich; może proces ewolucji w maso­nerii skandynawskiej posunął się tak daleko, że usprawie­dliwia decyzję katolickiego episkopatu skandynawskiego o której wspomniałem wyżej; choć co prawda skłonny jestem o tym wątpić, a w każdym razie nie uwierzę, dopóki decyzja ta nie zostanie zatwierdzona przez jakieś bardzo autorytatywne oświadczenie Stolicy Apostolskiej.

Ale rzecz w tym, że książki Mellora zgoła nie przyniosły dowodu, iż oblicze masonerii, nie tylko w odłamie Wielkiego Wschodu, ale i w odłamie tak zwanym „regularnym”, uległo jakiejkolwiek zmianie. Zmieniła się raczej tylko taktyka ma­sonerii: unika ona ostrej walki z Kościołem, woli metodę dyskretnej infiltracji.

De Poncins zwraca uwagę na to, że bulla Klemensa XII In Eminenti z roku 1738 nie była aktem o przemijają­cym znaczeniu dyscyplinarnym, ale była potępieniem raz na zawsze. („Są potępione i zakazane i przez Naszą niniejszą konstytucję, obowiązującą na zawsze, potępiamy je i za­kazujemy ich”). Tak więc potępienie to nie może być i nie będzie przez Kościół w swej podstawowej treści odwołane — wbrew temu, co Mellor usiłuje twierdzić. Masoneria, taka jaka za Klemensa XII istniała i jaka dotąd istnieje, jest potępiona z powodów zasadniczych i niezmiennych.

Mellor twierdzi, że potępienie Klemensa XII miało moty­wy polityczne, przyodziane w preteksty religijne. „To wy­tłumaczenie jest tylko pustym przypuszczeniem, niczym wię­cej — odpowiada de Poncins — i to bardzo ryzykownym… A jednak jest ono obwieszczane z taką pewnością siebie, że może to wywrzeć na niezorientowanym czytelniku wraże­nie”. (Str. 29).

 

SEKRET

Wedle Mellora, jedynym konkretnym zarzutem Klemensa wobec masonerii jest obowiązujący w niej sekret. Konkret­nego zarzutu herezji Klemens masonerii nie stawia. Ale „trzeba pamiętać, że nie było przyjęte w owych czasach uza­sadniać decyzje papieskie w sposób szczegółowy — pisze de Poncins. — Papieże uważani byli za ludzi poważnych, któ­rzy wiedzą co mówią i którzy nie pobierają lekkomyślnych decyzji w takich ważnych sprawach”. (Str. 29). Można tu dodać, że to nie sam sekret był przyczyną potępienia — ist­nieje wiele organizacji tajnych, które potępień kościelnych na siebie nie ściągają, dość wymienić organizacje podziemne w krajach okupowanych w czasie ubiegłej wojny. Klemens XII niewątpliwie wiedział, co się za sekretem masońskim kryje — dlatego masonerię ekskomunikował.

Nie należy także sądzić, że na ekskomunice Klemensa XII z 1738 roku się skończyło. Ponowił tę ekskomunikę Benedykt XIV w roku 1751, Pius VI, Pius VII (1821). Leon XII (1825 — nazwał on masonerię „głównym wrogiem Kościoła”), Pius VIII (1829), Grzegorz XVI (1832 i 1839) i Pius IX (1846, 1864, 1865, 1873 i 1876), a wreszcie, (w sposób najbardziej zasadniczy i wszechstronny, Leon XIII w słynnej encyklice antymasońskiej Humanus Genusz 20 kwietnia 1884 roku. W encyklice tej Papież powiedział, że „ich (masonów) ostatecznym celem jest wykorzenić całkowicie porządek religijny i polityczny w świecie, ustanowiony przez chrześcijaństwo i zastąpić go in­nym, zgodnym z ich sposobem myślenia”. Istotnym oskar­żeniem Leona XIII jest to, że masoneria jest propagatorką światopoglądu naturalistycznego.

Leon XIII nie ograniczył się do tej encykliki. Ponowił on przy różnych okazjach potępienie masonerii w latach 1890, 1892, 1894 i 1902. W roku 1892 w dwóch listach, jednym zwró­conym do episkopatu włoskiego, drugim zwróconym do świec­kich wiernych we Włoszech, zajął się wyłącznie masonerią. W roku 1902, w encyklice na 25-lecie swego pontyfikatu, wspomniał on o masonerii, między innymi nazywając ją „czym w rodzaju społeczeństwa na wywrót, którego celem jest sprawowanie potajemnej władzy nad tym społeczeństwem, które znamy, a jego jedyną racją bytu jest prowadzenie wojny przeciwko Bogu i Jego Kościołowi”.

W roku 1906 wystąpił przeciwko masonerii papież Pius X.

„Tygodnik Powszechny” uznał za stosowne napisać, że „w ciągu ostatniego półwiecza żaden dokument papieski nie wzmiankuje masonerii”. Otóż trzeba stwierdzić, że kanon 2335 i 1399 Kodeksu Prawa Kanonicznego, ogłoszonego w roku 1917 a obowiązującego od 19 maja 1918 roku zwraca się wprost przeciwko masonerii. Kanony te nigdy nie przestały obowiązywać, święte Oficjum rzymskie oświadczyło w liście do biskupów włoskich w roku 1946 że szkocki ryt masonerii podlega potępieniom zadekretowanym przez Kościół prze­ciwko masonerii w ogólności i nie ma powodu do rozróż­nień na korzyść tej gałęzi masonerii.” W innym liście, też do biskupów włoskich, z 20 kwietnia 1949 roku to samo święte Oficjum oświadczyło, że „postanowienia Prawa Kanoniczne­go obowiązują w całej pełni wobec wszelkich odmian maso­nerii”. 5 stycznia 1954 roku święte Oficjum potępiło dzieło wielkiego mistrza austriackiej masonerii obrządku johannickiego o tej gałęzi masonerii, a w komentarzu do tej decyzji w „Osservatore Romano” z dnia 17 stycznia stwierdzone zo­stało, że w istocie „podstawowym dogmatem (tej gałęzi ma­sonerii, jak i innych) jest panteizm”. Jest także „Gnosis”.

W dniu 23 maja 1958 roku Pius XII w adresie do uczestników konferencji duszpasterskiej powiedział że „korzenie nowoczesnej apostazji leżą w naukowym ateizmie, w mate­rializmie dialektycznym, w racjonalizmie, w illuminizmie, w laicyzmie i w masonerii — która jest macierzą tamtych wszy­stkich”.

Miały także miejsce, poza wymienionymi wyżej oświadcze­niami watykańskimi i papieskimi, uroczyste wypowiedzi epis­kopatów szeregu krajów, z których szczególnie stanowcze i wszechstronne jest oświadczenie konferencji plenarnej kardy­nałów, arcybiskupów i biskupów Argentyny z dnia 20 lutego 1959 roku, wywołane postanowieniami wszechamerykańskiej konferencji wolnomularstwa, odbytej w 1958 roku w Santiago de Chile, na której zapadła między innymi uchwała, stwierdzająca: „Wzmóżmy kampanię laicyzacji za pośrednictwem różnych partyj politycznych. Unikajmy bezpośredniej akcji masońskiej, by nie wywołać zaalarmowania Katolickiego Koś­cioła”.

Wszystkie powyższe informacje podałem za książką de Poncins. Jest oczywiste, że twierdzenie Mellora, bagatelizujące po­tępienia papieskie i usiłujące interpretować je jako posunięcia przemijające i nie zasadnicze w świetle powyższych informacji rozsypują się w proch. Kościół potępia masone­rię w sposób stanowczy — i potępia w każdym pokoleniu na nowo.

 

WIELKI ARCHITEKT

Być może najważniejszym jednak twierdzeniem Mellora jest twierdzenie, że nie cała masoneria zasługuje na potę­pienie, gdyż poważna jej część ma za podstawę swej ideo­logii wiarę w Wielkiego Architekta Wszechświata, a więc wiarę w Boga.

Warto jednak zauważyć, że owa masoneria „regularna”, o której Mellor mówi, nie jest tylko jakimś drobnym odgałę­zieniem masonerii, ale jest główną jej częścią. Dawniejsze potępienia masonerii przez Kościół zwracały się przeciwko masonerii „regularnej”, bo „nieregularna” jeszcze nie ist­niała: Wielki Wschód skreślił słowa o Wielkim Architekcie Wszechświata ze swoich statutów dopiero w roku 1877. Li­czebnie, loże „regularne” w całym świecie przeważają bardzo nad lożami Wielkiego Wschodu.

De Poncins zajmuje się obszernie owym zagadnieniem Wielkiego Architekta — bo jest ono z punktu widzenia usto­sunkowania się do masonerii zagadnieniem kluczowym. Nie mogę tu wywodów jego przytaczać obszerniej: musiałbym streścić tu ogromną część jego książki. Ograniczę się jednak do podania punktów najważniejszych.

De Poncins, którego książka opiera się na bardzo obszernej dokumentacji, wykopał z rozmaitych źródeł, przeważnie au­tentycznie masońskich, ale także i antymasońskich, szereg informacji zaiste zadziwiających. Oto kilka przykładów.

Angielski, czołowy mason z pierwszej połowy XIX wieku, Albert Pike, napisał: „Motłochowi musimy mówić: czcimy Bo­ga, ale Boga którego się uwielbia bez przesądów. Wam, na­czelni wielcy inspektorzy generalni, mówimy to, że możecie to powtarzać braciom 32-go, 31-go i 30-go stopnia: my wszy­scy, wtajemniczeni członkowie wyższych stopni musimy za­chowywać masońską religię w czystości lucyferycznej dok­tryny. Gdyby Lucyfer nie był Bogiem, czyż Adonai, Bóg chrześcijan, którego czyny dowodzą jego okrucieństwa, per­fidii i nienawiści wobec człowieka, dowodzą jego barba­rzyństwa i wstrętu wobec wiedzy, czyż Adonai i jego kapłani obrzucali by go kalumniami? Tak, Lucyfer jest Bogiem, ale niestety Adonai też jest Bogiem… Filozofia religijna w jej czystości i prawdzie polega na wierze w Lucyfera, równego Bogu Adonai”. (De Poncins, str. 6).

Dla tych, którzy tego nie wiedzą, wyjaśniam, że słowo Adonai jest jednym z imion, nadawanych Bogu w hebraj­skim tekście Starego Testamentu.

Wspominałem wyżej o wybitnym masonie francuskim, Al­bercie Lantoine, który wystąpił w roku 1937 z drukowanym apelem do Ojca świętego „Lettre au Souverain Pontile”. W dziele tym, na stronicy 91-92, napisał: „To Twój Kościół — Kościół Rzymski — obłędnie wepchnął masonów do przeciw­nego obozu… Ale nadeszły na nas owe czasy okropności, prze­powiedziane przez Pismo, gdy barbarzyńcy mają się rozprze­strzenić po całej ziemi jak Czwarty Jeździec Apokalipsy. W obliczu tego wybujania Instynktu, nareszcie zwyciężającego nad naszym i waszym, bliźniaczym apostolatem… czyż po­winniśmy pozostawać poróżnieni?

Być może.

Być może powinniśmy… w samej głębinie naszych dusz. Bo Wasz Bóg nie może przebaczyć Zbuntowanemu Aniołowi, a ten Anioł nigdy się nie podda, ani nie zrezygnuje ze swojego królestwa.

Ale czy powinniśmy być wrogami? Nie!” (De Poncins, str. 9).

W innym miejscu tego samego listu do Ojca świętego, na stronicy 168-169 Lantoine napisał:

„Posiadając umysł krytyczny i dociekliwy, jesteśmy sługami Szatana. Wy, strażnicy prawdy, jesteście sługami Boga. Te dwie postawy uzupełniają się wzajemnie. Jedna potrzebuje drugiej”. (De Poncins, str. 11).

Tak się składa, że de Poncins zna p. Lantoine osobiście. Miał z nim kiedyś rozmowę na temat omawianego „Listu” i rozmowa ta była prowadzona „z pełną kurtuazją”. De Pon­cins pisze: „Nie wiem, czy powyższe zdanie ma być wzięte do­słownie, czy też Lantoine chciał przez to powiedzieć: „w wa­szych oczach jesteśmy zawsze sługami Szatana”. Ale w czasie konwersacji… Lantoine powiedział do mnie: „źle się wyra­ziłem, nie użyłem właściwego terminu. Powinienem był po­wiedzieć — sługami Lucyfera”. Ograniczam się po prostu do powtórzenia jego słów, nie wdając się w ich ocenę”. (De Poncins, str. 11).

Chciałbym tu na marginesie zrobić jedną uwagę. W pracy mojej „U źródeł katastrofy dziejowej Polski — Jan Amos Komensky” wystąpiłem z hipotezą, że masoneria wywodzi się swoimi tradycjami ze średniowiecznego ruchu heretyckiego, mającego źródło manichejskie. Napisałem tam także co następuje: „Istotą średniowiecznego ruchu heretyckiego był wpływ manichejski. Manicheizm — ze swej strony wywodzący się z Gnozy — to jest postawienie szatana na równi z Bo­giem, oraz to jest uznanie materii za dzieło szatana. …A głębiej, przewija się w tym prądzie jeszcze coś więcej: prze­wija się myśl, że skoro Szatan jest równy Bogu, nie ma po­trzeby służyć Bogu, lecz można równie dobrze służyć Sza­tanowi. Ta ostatnia myśl znalazła jaskrawy wyraz w konspi­racjach satanicznych, które nurtowały w zakonach rycer­skich: u templariuszy i u krzyżaków, znalazła także w taj­nym ludowym prądzie satanicznym, w czarnych mszach itp.” (Str. 12-13). Wygrzebane przez de Poncinsa, mało znane wy­powiedzi Pike’a i Lantoine’a doskonale do tej hipotezy pa­sują. W świetle tych wypowiedzi widoczne jest, że Wielki Ar­chitekt dokumentów masońskich, to jest Lucyfer. To jest „drugi” Bóg, któremu służą oni, przeciwstawiając się „Bogu chrześcijan”.

 

BUNT

Inne, obficie przez de Poncinsa cytowane wypowiedzi ma­sońskie i informacje o masonerii, dotyczące swoistej, masoń­skiej „teologii”, nie są tak wyraźne i jaskrawe, ale wszystkie wiodą w tym samym kierunku. Zacytuję z nich tylko kilka.

Francuski mason 33-go stopnia, Oswald Wirth, którego Mellor nadzwyczaj w swoich książkach wychwala (de Poncins str. 87), napisał w podręczniku masońskim „Le Livre du Compagnon” w roku 1927 co następuje: „Mamiący wąż, któ­ry zachęca nas do jedzenia owocu z drzewa wiedzy dobrego i złego, symbolizuje szczególny instynkt. Zrywa on z ins­tynktem konserwatywnym i reprezentuje impuls zarazem szlachetniejszy i subtelniejszy, którego celem jest uświado­mienie człowiekowi jego potrzeby wznoszenia się na drabi­nie bytów… Wąż, będący natchnieniem nieposłuszeństwa, nie­subordynacji i buntu, był przeklinany przez dawne teokracje, ale w tym samym czasie był czczony przez wtajemniczo­nych… Celem starożytnych misteriów było uczynić ludzi po­dobnymi do bogów… Nowożytny mason także staje się bar­dziej boski… Wzniesiony ponad poziom zwierzęcej natury czło­wieka, Budowniczy, przez urzeczywistnienie boskiego planu, sam staje się bogiem, w starożytnym znaczeniu tego wyrazu”. (Str. 74, de Poncins, str. 87-88).

Jako komentarz do tych wskazań masońskiego podręcz­nika dla członków niższych stopni, de Poncins cytuje opinię z francuskiego dzieła o masonerii, nie jest dla mnie jasne, reprezentującego punkt widzenia masoński, czy antymasoński, wydanego w roku 1908, że „z chrześcijańskiego punktu widzenia, masoni reprezentują ludzką pychę, ruch złego, bunt przeciwko Bogu”. (Str. 88).

Bardzo ciekawe są zacytowane przez de Poncinsa wypo­wiedzi francuskiego masona J. Marques-Riviere, który z ma­sonerią zerwał i ogłosił o masonerii w 1931 roku książkę „La trahlson spirituelle de la Franc-Maconnerle”. Wynika z nich, że wtajemniczenie masońskie nie polega w istocie na wy­raźnym przyjęciu za jednym zamachem określonej doktry­ny, ale na stopniowym urabianiu, na niespostrzeżonym, rozłożonym zapewne na długie lata, przekształceniu całego sposobu myślenia i całej postawy duchowej każdego adepta, tak, że sam sobie z tego nie zdając sprawy, staje się on po­wolutku innym człowiekiem. „Masoneria mówi o inicjacjach, o duchowości, o mistycyzmie, o religii, o uczynieniu człowieka wolnym. Tym sposobem wkracza ona, przynajmniej nominal­nie, w dziedzinę metafizyki. W długim doświadczeniu, na­bytym wewnątrz (masonerii) przekonałem się, że jej głów­nym celem jest dziwne odwrócenie tych tradycyjnych war­tości, które stanowią samą istotę wszelkiego życia duchowego. Przekonałem się z pierwszej ręki o istnieniu, nie to, że taj­nego spisku, ale całego nastawienia myślowego, które jest antytradycyjne, antyduchowe i antychrześcijańskie. Skwapli­wie przyznaję, że ta postawa myślowa jest podświadoma, że nie jest ona otwarcie głoszona, lub łatwa do zauważenia. Gotów jestem się zgodzić, że jest w tym wszystkim wiele dobrej woli i że te właściwości są czasem bardzo wzruszające. Ale to nie wszystko… (To jest) cały świat, cała doktryna, cała metoda myślenia, cała hierarchia, cały heretycki Kościół. Nie­bezpieczeństwa są wielkie; ryzyko jest przerażające. Nie prze­sadzam, gdy powiem, że to jest duchowa śmierć.” (De Poncins cytuje ten tekst na str. 92-93).

 

SYMBOLE

Cytowany już przeze mnie mason francuski Oswald Wirth napisał w książce „L’Ideal initiatiąue” co następuje.

„Ceremonie inicjacji to są tylko symbole. To widoczne i zewnętrzne znaki naszych wewnętrznych aktów woli, które zmierzają do przekształcenia całej naszej moralnej osobo­wości.” (Str. 12) „Gdy masoneria …szczyci się nieprzeniknioną zasłoną sekretu, nie jest to sprawa zawartości tajemnic da­jącej się przekazać, lecz dającej się pojąć. Można odsłonić tylko martwą literę, nie ducha, który samorzutnie odsłania się przed tymi, którzy mają przywilej rozumieć”. (Str. 36). „Nie żądaj od znacznej większości masonów, by podali powody dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Działają oni pod wpływem instynktu, idąc za okrytymi cieniem tradycjami, które w ciągu wieków wywierały wpływ sugestywny.

Mimo to, istnieje masońska doktryna, nawet jeśli nie jest nigdzie wyraźnie wypowiedziana w słowach, która jest tym dla masonerii, czym chrześcijaństwo jest dla kościołów chrześcijańskich. Możemy ją nazwać masońską wiedzą…

Otóż Wielki Architekt, bez wątpienia dlatego, ponieważ jest mniej transcendentny od Boga teologów, odnosi się do całości, która niewątpliwie istnieje, bo twórcze dzieło maso­nerii ma, jako źródło i inspirację, ideał który rodzi bez­mierną energię. Siła wyższa od nich daje impuls masonom i koordynuje ich wysiłki z przenikliwością znacznie przewyż­szającą tę jaką posiada każda jednostka z pomiędzy nich”. (Str. 58. Wszystkie cytaty za de Poncins, str. 86-87).

Angielski protestancki pisarz antymasoński, metodysta, który doprowadził do tego, że Kościół Metodystów zakazał swoim członkom należenie do masonerii, napisał w książce „The Menace of Freemasonry to the Christian Faith” (str. 34-47) że „wszystko w loży jest symboliczne. Kwadrat nie oznacza kwadratu. Oznacza on coś innego. Tak samo, jeśli jest tam Biblia, nie może ona oznaczać Biblii. To byłoby zbyt literalne. Wszystko jest symboliczne. Biblia oznacza symbolicznie wszystko co ktokolwiek uważa za wyraz inspiracji”. (De Poncins, str. 118).

Nie będę mnożył dalszych dowodów na to, iż masoneria „regularna”,, brana w obronę przez Mellora z tej racji, że wierzy w Wielkiego Architekta, a więc Boga, jest w istocie świątynią wiary w kogoś całkiem innego niż Bóg praw­dziwy, w Trójcy świętej Jedyny. Ograniczę się do przytoczenia za de Poncinsem cytaty z encykliki Leona XIII „Humanum Genus”:

 

DWA KRÓLESTWA

„Odkąd ludzkość, przez zazdrosne wysiłki Szatana miała nieszczęście odwrócić się od Boga… stała się ona podzieloną na dwa odrębne i wzajemnie wrogie obozy. Jeden z nich wy­trwale walczy o cnotę i prawdę, drugi jest po stronie wszy­stkiego, co sprzeciwia się cnocie i prawdzie. Pierwszym z nich jest Królestwo Boże na ziemi, mianowicie prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa, a wszyscy, którzy pragną nale­żeć do niego w sposób szczery i godny uzyskania zbawienia muszą służyć Bogu i Jego Synowi Jednorodzonemu z całą siłą swojego umysłu i z całym wysiłkiem swojej woli. Drugim jest królestwo Szatana… Jest bezsprzecznie widoczne, że ich (masonów) ostatecznym celem jest kompletne wykorzenie­nie całego religijnego i politycznego porządku w świecie, stworzonego przez chrześcijaństwo… Fundamenty i prawa „nowej struktury społeczeństwa zaczerpnięte będą z czys­tego naturalizmu”. (De Poncins str. 81-82).

Warto tu zauważyć jedno. Postępowi katolicy często skłonni są oburzać się na to, gdy się mówi o roli szatana tu na zie­mi. „To jest manicheizm. To tak wygląda, jakby się uwa­żało szatana za potęgę równą Bogu”.

Oczywiście, byłoby manicheizmem uważać szatana za rów­nego Bogu. Zdaje się że właśnie masoni to robią. We wszech­świecie Szatan jest w obliczu Boga prochem bez znaczenia.

Ale między nami, tu na ziemi, w wyniku udzielonej nam wolnej woli siła złego i siła dobrego zmagają się ze sobą nie­jako na równych prawach. Od nas zależy, którą drogę wy­brać. Leon XIII w wyżej zacytowanym ustępie swej ency­kliki wyraźnie stwierdza, że dwa są obozy między ludźmi i że jednym z tych obozów kieruje szatan.

Mellor usiłuje bagatelizować wartość i znaczenie literatu­ry antymasońskiej, przedstawiając ją jako literaturę agi­tacyjną, nie zasługując na poważne traktowanie. De Pon­cins sprzeciwia się temu poglądowi, udowadniając, że obóz antymasoński przeprowadził w ciągu pokoleń rozległe bada­nia nad masonerią i jej wpływem na ludzkość i na historię metodami ściśle naukowymi i że nagromadzone przez ten obóz materiały dowodowe nie mogą być pomijane przez ni­kogo, kto chce mieć o masonerii pogląd bezstronny i oparty na podstawach rzeczowych. Wymienia on na str. 19‑20 długą listę autorów, głównie francuskich, angielskich, amerykań­skich, irlandzkich, włoskich i niemieckich, którzy do badań nad masonerią włożyli poważniejszy wkład.

 

PRACE ANTYMASOŃSKIE

Warto przy tej okazji zrobić jedną uwagę. Obóz masoński jest obozem międzynarodowym i akcja jego obejmuje dość jednolicie cały świat. Natomiast walka z masonerią wychodzi najczęściej, w poszczególnych krajach, że środowisk o dą­żeniach narodowych — i wskutek tego jest w każdym kraju prowadzona odrębnie i bez zbytniego oglądania się na ana­logiczną akcję w innych krajach. Dlatego antymasoni na ogół prawie nic o sobie wzajemnie nie wiedzą.

Panu de Poncins znane jest nazwisko znanego polityka i myśliciela antymasońskiego rumuńskiego, profesora A.C. Cuzy, którego na stronicy 20 wymienia.[2] Natomiast nie wie on nic o akcji antymasońskiej i studiach antymasońskich w Pol­sce, mimo, że odgrywały one w życiu polskim taką dużą ro­lę. Pisze on : „W Polsce jest hrabia Małyński, który napisał z górą trzydzieści tomów na ten jeden temat”. Wyznaję ze skruchą, że nazwisko Małyńskiego jest mi zupełnie nieznane i myślę, że nie popełnię nieścisłości, gdy stwierdzę, że twór­czość jego jest nieznana w Polsce. Domyślam się na podsta­wie innych danych, że jest to pisarz francuski polskiego pochodzenia i że twórczość jego należy do literatury antymasońskiej francuskiej. Natomiast p. de Poncins zupełnie nie wie o istnieniu tak znakomitej postaci jaką był Roman Dmowski, nie tylko wielkiej miary pisarz antymasoński, ale i mąż stanu, który stoczył z masonerią walkę na konferencji wersalskiej i podpisał w imieniu Polski traktat wersalski, który w punktach dotyczących Polski był całkowitym zwy­cięstwem punktu widzenia antymasońskiego nad dążeniami takich ludzi jak Lloyd George, Botha i politycy żydowscy z Ameryki.

De Poncins nie wymienia również żadnych prac antymasońskich w języku hiszpańskim, czy portugalskim, a przecież one istnieją. O prace hiszpańskie tylko się pobieżnie otarłem. Ale zupełnie niedawno miałem sposobność przeczytać (nie bez trudu) mniej więcej od deski do deski przysłaną mi przez przyjaciół z Brazylii książkę brazylijskiego franciszkanina o niemieckim nazwisku o masonerii brazylijskiej, odznacza­jącą się niezwykle bogatą dokumentacją z niedostępnym (ale przez katolików brazylijskich spenetrowanych, drukowanych i niedrukowanych brazylijskich źródeł masońskich.[3]

Praca p. de Poncins ugruntowuje mnie w przekonaniu, że należałoby się we wszystkich krajach zdobyć na wysiłek w kierunku lepszego zapoznania się z dorobkiem innych kra­jów i wzajemnego dzielenia się informacjami i doświadcze­niami.

To prawda zresztą, że prace w języku francuskim i angiel­skim znane są wszędzie. Któż nie zna księdza Barruela, bis­kupa Jouin, księży Cahilla i Faheya i Nesty Webster! Ale także i dorobek innych krajów — na przykład Polski — przy­dałby się krajom, które tamte dzieła wydały.

Książka de Poncinsa, obok głównego swego nurtu, którym jest odparcie promasońskiej propagandy prowadzonej w świe­cie katolickim przez takich ludzi jak Mellor, poświęca sporo miejsca — celem wzmocnienia swej argumentacji — także i tematom pobocznym, takim jak związek masonerii z żydostwem, jak związki między masonerią i komunizmem itd. (na stronicy 102 notuje rozejście się dróg między komuniz­mem stalinowskim, a jego odmianą ściśle internacjonalną i żydowską, reprezentowaną przez Trockiego, której występy we Francji i gdzie indziej mieliśmy sposobność obserwować w ostatnich tygodniach), oraz jak wpływ działań masonerii na wydarzenia historyczne w szeregu krajów).

De Poncins ogłosił w tej książce dwa znane sobie oddawna dokumenty ogromnej wagi — które przez to, że dotąd nie stały się szerzej wiadome, są jeszcze jednym argumentem, przemawiającym za tym, że wzajemna wymiana informacji między kołami antymasońskimi różnych krajów powinna by być ściślejsza.

 

TAJNE POROZUMIENIE

Pierwszym z tych dokumentów jest list prezydenta Roosevelta do polityka żydowskiego w Ameryce, nazwiskiem Zabrousky, z dnia 20 lutego 1943 roku. P. Zabrousky działał w owym czasie jako łącznik między Rooseveltem a Stalinem. (Str. 181-182, pełny tekst 182-184). Dokument nie zawiera bezpośredniego dowodu, że związany on był z akcją masoń­ską, mowa w nim jest raczej o polityce czysto żydowskiej (o Radzie Narodowej Młodego Izraela), ale wzmianka o ban­kiecie jakiegoś dostojnego ciała („distinguished body”) w rocznicę jego 31-lecia, w którym Roosevelt brał udział może wskazywać na uroczystość masońską.

Dokument ten stał się znany rządowi hiszpańskiemu już w marcu 1943 roku. Rząd hiszpański nie ujawnił, jaką do­kładnie drogą wszedł w posiadanie tego dokumentu, tyle tylko jest wiadome, że dostarczyła go rządowi hiszpańskiemu w sposób potajemny osoba płci żeńskiej z najbliższego oto­czenia Roosevelta. (Str. 185-186). Rząd hiszpański był abso­lutnie przekonany o autentyczności tego dokumentu i w polityce swojej w pewnej mierze opierał się na orientacji, jaką dzięki temu dokumentowi uzyskał. Po wojnie, rząd ten uznał, za stosowne ten dokument ogłosić, ale zrobione to zostało w formie dość dyskretnej i nie rzucającej się w oczy, mianowicie w tekście pamiętnika hiszpańskiego polityka i dyplomaty, p. Doussinague, który w chwili powstania dokumentu był sekretarzem osobistym ministra spraw zagra­nicznych Hiszpanii, hrabiego Jordany, a potem był hiszpań­skim ambasadorem w Chile i w Rzymie. (Doussinague „Espana tenia razon”, Madryt, Calpe, 1949, de Poncins str. 174, 184 i 186). De Poncins odwiedził p. Doussinague osobiście, by uzyskać od niego więcej szczegółów o historii dokumentu. Dokument ten minął zupełnie bez echa, nie został przez nikogo w świecie przed p. de Poncins zauważony.

Brak mi tu miejsca na przytoczenie tego dokumentu w całości, choć powinien on kiedyś być po polsku ogłoszony, gdyż jest dla polityki polskiej dokumentem orientacyjnym wielkiej wagi. Ograniczam się tu do stwierdzenia, że za pośrednictwem p. Zabrouskiego, a więc organizacji żydowskiej, nawiązane zostało poufne porozumienie między Rooseveltem i Stalinem na dwa lata przed konferencją w Jałcie i na 9 miesięcy przed konferencją w Teheranie, w którym zostało w sposób prowizoryczny postanowione, że Sowiety dostaną dostęp do Morza śródziemnego, spełnione zostaną życzenia sowieckie dotyczące Finlandii i krajów bałtyckich. Stany Zjednoczone zażądają od Polski, by okazała „rozumną postawę zrozumienia i kompromisu”, Sowiety otrzymają roz­ległe pole ekspansji w „małych, nieoświeconych krajach Wschodniej Europy” — jednak z uwzględnieniem praw, wy­nikających z wierności Czechosłowacji i Jugosławii, — oraz całkowicie odzyskają terytoria, które zostały chwilowo oder­wane od Wielkiej Rosji. Francja wejdzie w orbitę brytyjską. Portugalia, Hiszpania, Włochy i Grecja rozwiną się w kie­runku nowoczesnej cywilizacji pod protekcją brytyjską, „któ­ra podniesie je z historycznego upadku”. W Afryce coś nie­coś będzie musiało być zwrócone Francji, a nawet będzie ona musiała uzyskać rekompensatę za straty w Azji. Hisz­pania i Portugalia będą musiały się zdobyć na „wyrzeczenia”. Stany Zjednoczone uzyskają pewne terytoria i punkty opar­cia tytułem podboju, dla rozszerzenia swej sfery wpływu. Także i Brazylia otrzyma pole do małej kolonialnej eks­pansji (najwidoczniej w Afryce, zapewne kosztem Portugalii). Stalin powinien się okazać ustępliwy w sprawach afrykań­skich i powinien zrezygnować z akcji wywrotowej w Ameryce. Kontynent amerykański pozostanie poza wszelkim sowiec­kim wpływem i będzie wyłączną sferą Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Sowiecki, bez żadnych zastrzeżeń, będą korzystały z zupełnej równości w przyszłej organizacji świata powojennego.

 

PRZED WERSALEM

Drugim, równie ciekawym dokumentem, jest wydrukowana tajnie broszura, w której posiadanie de Poncins wszedł i której kartę tytułową publikuje jako facsimile, zawiera­jącą sprawozdanie z międzynarodowej konferencji masonerii krajów alianckich i neutralnych, odbytej w dniach 28, 29 i 30 czerwca 1917 r. w Paryżu (jednak bez udziału Wielkiej Loży angielskiej) a której celem było przygotowanie konfe­rencji pokojowej po zakończonej (pierwszej) wojnie światowej, która w chwili trwania konferencji była jeszcze w pełni toku. Konferencja odbyła się w kwaterze głównej Wielkiego Wschodu w Paryżu przy rue Cadet.

Dokument ten był panu de Poncins znany już w roku 1936; ogłosił on go wówczas w całości w książce p. t. „La Societe des Nations — Super-Etat maconniąue”. Niestety, książ­ka ta nie została wówczas w Polsce zauważona — zapewne narastający kryzys światowy, oraz sytuacja polityczna w rządzonej przez piłsudczyków Polsce odwróciły od zaintere­sowania Ligą Narodów uwagę.

Dokument ten świadczy, że Liga Narodów była projektem masońskim i że to masoneria opracowała zarówno sam po­mysł tego rodzaju organizacji, jak jej ideologię, jak wresz­cie szczegóły praktyczne jej zorganizowania, takie, jak jej Karta. Dokument ten, zwięźle opisany na stronicach 51-57 obecnej książki de Poncinsa, obejmuje, jak widać z cytat, co najmniej sto kilkanaście stronic druku. Jest oczywiste, że nikt, kto studiuje dzieje powstania traktatu wersalskiego i innych traktatów paryskich i podparyskich 1919 roku nie będzie mógł odtąd pominąć tego podstawowego źródła his­torycznego.

Z dokumentem tym w jego pełnym brzmieniu jeszcze się nie zdążyłem zapoznać, choć napewno uwzględnię go w drugim tomie mej książki o Dmowskim nad którym pracuję.

Chciałbym jednak już teraz i na podstawie danych ogło­szonych w obecnej książce de Poncins zająć się jednym szcze­gółem, dotyczącym omawianej konferencji masońskiej, do którego uważam za konieczne się ustosunkować.

 

ODBUDOWANIE POLSKI ?

Na konferencji tej Brat André Lebey, sekretarz Rady Wielkiego Wschodu Francji wygłosił przemówienie, w któ­rym znalazły się między innymi słowa następujące:

„Im więcej studiuje się obecną sytuację, tym lepiej można sobie zdać sprawę, że abdykacja Hohenzollernów jest środ­kiem do doprowadzenia do skutku Ligi Narodów. Nie jest naszym zadaniem, Bracia, określać i demarkować warunki pokoju. …ale możemy wskazać przynajmniej cztery podsta­wowe punkty, które uważamy za potrzebne:

1) Powrót Alzacji i Lotaryngii do Francji;

2) Odbudowanie Polski przez ponowne złączenie jej trzech odrębnych części;

3) Niepodległość Czech;

4) W zasadzie, wyzwolenie lub zjednoczenie wszystkich na­rodów, które są obecnie uciskane przez polityczną i administracyjną organizację Cesarstwa Habsburgów w państwa, które wymienione narody obiorą sobie przez referendum”.

Przemówienie to powitane zostało oklaskami, choć napot­kało także i na sprzeciwy: Brat Natan z Wielkiego Wschodu Włoch wyraził pogląd, że komitet powinien się zajmować tylko Kartą Ligi Narodów. (De Poncins, str. 53).

Można by wyciągnąć z powyższego dokumentu wniosek, że odbudowanie Polski było programem masońskim. Jest oczy­wiste, że są w krajach zachodu ludzie, którzy taki wniosek wyciągają. Od blisko pół wieku, od podpisania traktatu wer­salskiego, idzie przez świat propaganda, głosząca, że trak­tat ten był błędem nie do darowania w swych klauzulach terytorialnych i że Niemcy zostały przez ten traktat „po­krzywdzone”. Jest to oczywiste, że propaganda ta jest przez czynniki masońskie energicznie popierana. Ale najwidocz­niej, trafia ona także i do ludzi, którzy świadomie się maso­nerii przeciwstawiają. Przypominam sobie rozmowę jaką miałem kiedyś z czynnym działaczem antymasońskim angiel­skim, katolikiem: powiedział mi on, że oczywiste jest iż na te klauzule terytorialne traktatu wersalskiego musiała wywrzeć wpływ masoneria, bo inaczej trudno sobie wyobrazić powsta­nie takiego absurdu jak polski korytarz do morza.

Otóż każdy kto się orientuje w dziejach rokowań wer­salskich, wie, że w rokowaniach tych Polska była zawzięcie przez wpływy masońskie zwalczana i że zwłaszcza wpływy te z największą energią przeciwstawiały się zapewnieniu Polsce terytorialnego dostępu do Bałtyku. Wie także, że ów sławetny „korytarz” nie był niczym sztucznym, ale był — w bardzo zwężonej postaci — przywróceniem Polsce tego co posiadała przed rozbiorami; że ziemie tego „korytarza” obie­rały zawsze posłów-Polaków do niemieckiego parlamentu; oraz że organizator rozbiorów Polski, czołowy przedstawiciel polityki wolnomularskiej w Europie, król pruski Fryderyk zwany Wielkim, powiedział, że „kto posiada Gdańsk i ujście Wisły, ten jest bardziej panem tego kraju (t.j. Polski), niż król, który panuje w Warszawie”.

Jest oczywiste, że wspomniane przemówienie Brata Lebey na masońskim zjeździe, odbytym w kulminacyjnym momencie wojny, w stolicy walczącej z najwyższym wysiłkiem Francji, nie było wyrazem rzeczywistych dążeń polityki masońskiej (której istotne cele wyrażały debaty na temat Ligi Narodów), ale było zdawkowym frazesem, ukłonem w stronę francus­kiego patriotyzmu i w stronę postulatów, jakie opinia fran­cuska uważała za nieodzowne. Postulat przyłączenia Alzacji i Lotaryngii był z punktu widzenia światowej polityki masońskiej postulatem doskonale obojętnym: to nie był postu­lat masoński, ale postulat patriotyczny francuski. Także i inne wymienione równocześnie jednym tchem postulaty po­lityczne i terytorialne nie były postulatami masońskimi, ale przyjętymi już wówczas jako obowiązujący program wojny postulatami alianckim.

Program Polski zjednoczonej z trzech zaborów wysunięty był w deklaracji parlamentarnej polskiej w parlamencie rosyjskim już w dniu 8 sierpnia 1914 roku i został zaakcep­towany przez Rosję manifestem rosyjskiego wodza naczelnego, wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z 14 sierpnia te­goż roku — i odtąd wszedł na stałe do alianckiego programu wojny. Przemówienie masońskiego „brata” jest raczej do­wodem skąpej powściągliwości, niż hojności w odniesieniu do Polski: nie mówi ono nic o dostępie Polski do morza, choć postulat ten (w formie wymienienia „Prus Zachdnich”) wy­sunięty był już 2 marca 1916 roku w memoriale Dmowskiego, złożonym rządowi rosyjskiemu, a potem rządowi francus­kiemu i angielskiemu i choć wkrótce po paryskim zjeździe masońskim miał go publicznie wysunąć Wilson w swoich 14 punktach. Było niepodobieństwem, w owej chwili, w Pa­ryżu, program Polski „odbudowanej ze swoich trzech oddziel­nych części” nie uznawać. Inna kwestia, że nie trudno było potem ten program interpretować zwężająco: wszak sami Polacy nie domagali się całości dawnego zaboru rosyjskiego, a siły wrogie Polsce pracowały potem energicznie nad tym, by pozbawić Polskę więcej niż połowy zaboru austriackiego, oraz ograniczyć odzyskanie przez Polskę ziem z pod zaboru pruskiego raczej tylko do skrawka o znaczeniu symbolicznym.

Także i odbudowanie Czech, oraz wyzwolenie ziem rumuń­skich i jugosłowiańskich, to były postulaty polityczne, oddawna sformułowane i dyktowane oczywistą koniecznością polityczną. Czy było planem masonerii zniszczenie monarchii austrowęgierskiej? Mam co do tego duże wątpliwości. Monar­chia ta w tej formie w jakiej po tryumfach Bismarcka się zarysowała, była tworem, który interesom obozu masońskiego w Europie odpowiadał. Pisywałem już na te tematy nieraz; nie będę tu do tej sprawy powracał. Przypomnę tylko krótko, że Dmowski głosił postulat przyłączenia terytoriów niemiec­kich Austrii (to znaczy Austrii dzisiejszej) do Rzeszy Nie­mieckiej. W ówczesnej sytuacji mogło to oznaczać powrót Habsburgów do roli kierowniczej w Rzeszy Niemieckiej, być może przeniesienie stolicy Niemiec z Berlina do Wiednia, oraz przejście korony cesarskiej niemieckiej z rąk pruskich w ręce habsburskie. Możemy dziś się zgodzić, że zapewne dobrze się stało, iż dzieje tego kierunku nie przybrały; ale nie sposób nie uznać, że jeśli tron Habsburgów miał być ura­towany, to w interesie obozu zwalczanego przez masonerię z pewnością nie leżało, by był on narzędziem sprawowa­nia władzy nad krajami naddunajskimi przez wpływ niemiecki (także i przez kalwińską i masońską arystokrację ma­dziarską), ale raczej, by organizował on siły katolickie i antypruskie w rdzennych Niemczech.

Wydawcy angielskiego wydania książki de Poncinsa do­łączyli do tej książki dodatek, poświęcony organizacji Pax w Polsce.

Nikt mnie nie posądzi o branie w obronę Paxu, wydaje mi się jednak, że dodatek ten do tej książki nie pasuje. Nie sądzę by były podstawy do posądzania organizacji Paxu w Polsce o powiązania masońskie, ścisłość nakazuje stwierdzić, że powiązania Paxu wiodą raczej w innym kierunku. Orga­nizacja ta powiązana jest ze skrzydłem „patriotycznym” w ko­munizmie i w Rosji, a skrzydło to jest dziś z masonerią wyraźnie poróżnione. Istotnym rysem Paxu jest jego śmier­telne poróżnienie z żydowskim (czy jak się to dziś nazywa, syjonistycznym) skrzydłem komunizmu, czego skutkiem jest nieubłagana nienawiść, jaką jest on przez obóz żydowski w komunizmie darzony. Wodzowi Paxu, Bolesławowi Piaseckiemu zamordowano syna. Jest tajemnicą poliszynela, że chłopiec został aresztowany w chwili, gdy na oczach tłumu kolegów wychodził ze szkoły, że uczniowie tej szkoły zapa­miętali numer taksówki, którą go odwieziono, że nazwisko szofera taksówki jest znane. Pogłoski o dalszych losach tej sprawy są ogólnie znane — i trudno wątpić o prawdziwości tych pogłosek. Zwłoki chłopca znaleziono w zrujnowanym, opuszczonym budynku. Szofer został aresztowany. A ci co chłopca aresztowali dawno są w Izraelu. To nie byle co — tego rodzaju cios. Czy chciano się na ojcu zemścić? Czy chciano go przestraszyć? W każdym razie, jest oczywiste, że to akt walki nieubłaganej.

JĘDRZEJ GIERTYCH

(Londyn)

[1] Książka ta ukazała się najpierw po francusku. Recenzja niniej­sza oparta jest na wydaniu angielskim, „Freemasonry and the Vatican. A Struggle for Recognition”. Londyn, Britons Publishing Company, 1968.

[2] Nasuwa mi się tutaj wspomnienie. Będąc latem 1937 roku w Rumunii, odwiedziłem tego naonczas już 80-letniego, znakomitego znawcy zagadnień masońskich, a zarazem wybitnej postaci w ży­ciu rumuńskim, bliskiego krewnego (czy czasem nie syna? — nie pamiętam), hospodara Mołdawii i Multan i pierwszego, w latach 1859-1866, władcy zjednoczonej Rumunii, Aleksandra Cuzy, zmu­szonego potem przez nacisk mocarstw do abdykacji i do odstąpienia swego tronu Hohenzollernowi. (Mając za sobą wydaną o rok wcześ­niej książkę „Tragizm losów Polski” (Tragizm-losow-Polski.djvu), miałem do tej wizyty dobry tytuł).

Obecna była przy rozmowie córka Cuzy. Rozmawialiśmy także i o religii. Gospodarze moi byli prawosławni, mieli wobec katoli­cyzmu postawę bardzo życzliwą i pełną szacunku, ale rzecz prosta patrzeli na nasz Kościół niejako z zewnątrz i dogmatem o nieo­mylności Stolicy Apostolskiej skrępowani nie byli. Pani Cuza (jej nazwisko po mężu brzmiało zdaje się inaczej) rzuciła nagle: „W Watykanie usadowiły się potężne wpływy masońskie”. Profesor przytaknął. Puściłem te słowa mimo uszu. Ale czy nie było w nich rdzenia racji? Dzisiaj trudno się oprzeć uczuciu, że po za­kamarkach aparatu wykonawczego watykańskiego i w ogóle koś­cielnego snują się bądź bezpośrednie wpływy wrogów Kościoła, bądź przynajmniej oddziaływanie antykatolickiej i antychrześcijańskiej propagandy. Wypowiedzenie takiej obawy — opartej na zdaniu myśliciela i polityka z kraju, należącego do świata wschodnio-chrześcijańskiego — w niczym przeświadczenia o nieomylności Koś­cioła nie osłabia. Nieomylnym jest Ojciec Święty, oraz jest będący w łączności z Ojcem Świętym Sobór, ale nie jest każdy katolicki dziennikarz, każdy modny teolog, każdy wpływowy katolicki dzia­łacz świecki, a nawet prałat, biskup czy kardynał.

W pół roku później, w styczniu 1938 roku, powstał w Rumunii rząd prawicowy i antymasoński Cuza-Goga, w którym zasiadali jako ministrowie zarówno wyżej wymieniony profesor Cuza, jak jego syn. Pojechałem wówczas do Bukaresztu jako korespondent „Ku­riera Poznańskiego” i zostałem przez profesora Cuzę przyjęty na dwóch audiencjach, celem odbycia rozmów. Rozmawiałem też i z jego synem. Sporo o tej wizycie rumuńskiej potem pisałem, i w „Kurierze Poznańskim” i w „Warszawskim Dzienniku Narodo­wym”. Drwiono potem ze mnie, że mam idiosynkrazję do faszystow­skiej Żelaznej Gwardii, bo mi przypomina polski, zwalczany przeze mnie ONR. — Rząd Goga-Cuza, wciśnięty pomiędzy kamienie młyńskie całej potężnej, kierowanej przez masonerię lewicy, oraz mającej oparcie w Niemczech hitlerowskich i Włoszech Żelaznej Gwardii, nie mógł się utrzymać przy władzy i został z powierzchni życia zmieciony. Ale nie mogę zaprzeczyć, że moje sympatie były po stronie tego rządu.

[3] Dr. Bonaventura Kloppenburg, O.F.M., „A Maconaria no Brasil. Orlentacao para os catolicos”. Petropolis, Rio de Janeiro, Editora Vozes Limitada, 1957, str. 368.

http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/masoneria_a_watykan

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758