Korowiow stał przed lustrem i mizdrzył się sam do siebie. Nowy, szyty na miarę w Moskwie, surdut pasował jak ulał.
– O, widzę, że zadowolony jakby mu kto w kieszeń narobił – miauknął Behemot i obrócił się na drugi bok, niedogrzany jeszcze porannym słońcem.
– A pewnie, że zadowolony. Takiego burdelu jak na Ukrainie już dawno nie udało mi się zorganizować w samym środku Europy – Wiesz, co mi powiedział wczoraj Władimir Władimirowicz? Hę? – Korowiow aż mlasnął z zadowolenia i na chwilę zawiesił głos…
Behemot odwrócił swoje obrzydliwe, jednookie oblicze i łypał na kompana z zaciekawieniem.
– Ano pochwalił i powiedział „Mołodiec, Korowiow, ty nastajaszczij mołodiec” – wycharczał z dumą czort i dodał – A potem poklepał jeszcze po ramieniu…
– No to zuch z ciebie. Woland pewnie też nie poskąpi zaszczytów – wymamrotał Behemot bez zbytniej pewności w głosie, bo obaj wiedzieli, że hrabia nie był skory do szafowania pochwałami – A co tak ucieszyło tego watażkę o gołębim sercu – zachichotał kocur.
– No jak to, przecież ta swołocz z Brukseli i Waszyngtonu nie ma kompletnie pojęcia, co teraz robić, bo nic nie rozumie, co się tutaj dzieje. Głupki i miernoty… Bałagan – kurwa – bałagan się liczy. Wszędzie od Lwowa do Sewastopola albo jeszcze dalej. Widziałeś jak tych dwóch kretynów z Warszawy robi w gacie. I srają już tak od Smoleńska – powoli, ale codziennie; aż miło popatrzeć. Rozpierducha na pół świata. Tych paru, którym zachciało się wolnej Ukrainy już ziemie gryzie. Pozostały jeszcze niedobitki, ale zostawimy ich na deser. Będą jeszcze skomleć o litość, ale przecież my litości nie znamy. Władimir zresztą też.
Korowiow odchylił połę surduta i z kamizelki wyciągnął platynowy zegarek Patek Caliber 89 za pięć milionów dolarów. Była dziewiata rano a układ gwiazd wskazany przez mechanizm dowodził, że to będzie kolejny dobry dzień.
– Cudo, cudeńko, zobacz – i przybliżył zegarek pod przekrwione ślepię Behemota – Dostałem w prezencie od Angeli. Ta też już nie wie jak ma mi w dupę włazić. Ale ona jedna chyba coś z tego wszystkiego rozumie. Do Soczi posłała hołd lenny i Władimir aż pękał z rozkoszy, kiedy ten dupek Bach wychwalał Rosję pod niebiosa. Skąd ten Woland wytrzasnął takiego pajaca? A Bubka myślał, że z tym szwabem wygra wybory na prezydenta MKOL. Za chudy jesteś Sergiej w uszach, tak samo jak cała ta twoja zasrana Ukraina. I jak będzie trzeba, to wam z Angela zorganizujemy w Doniecku albo w Charkowie nowe SS Galizien. I wcielimy Kliczkę, Jaceniuka i Tiahnyboka na okrasę.
Korowiow zaniósł się śmiechem aż zatrzęsły się ściany Emirates Palace w Abu Zabi.
– Behemot, zadzwoń do recepcji po szampana. Zamów, no może Shipwrecked 1907 Heideseick rocznik 1997. Wracamy za chwilę do Kijowa a tam póki co ciężko o dobry trunek – Wiesz, to jest najgorsza część tej roboty, że trzeba się zadawać z tymi brudasami i przygłupami. Na Kremlu chociaż czysto i przytulnie. Władimir ma niezgorszy barek a i o dobre cygaro nietrudno. Ale czego się nie robi dla idei – westchnął Korowiow i zamoczył usta w musującym napoju – Od czasu do czasu trzeba pocierpieć.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
4 komentarz