Ciekawa sprawa – Ministerstwo Finansów lobbuje na rzecz wprowadzenia opłaty surcharge. Czyli mówiąc po polsku – opłaty za korzystanie z bankomatów. Rzecz jasna spece z ministerstwa przeoczyli pewien znamienny fakt – za korzystanie z karty płacę opłatę intercharge, ale – w przypadku mojego banku – jeśli nie wykonam miesięcznie płatności kartą na kwotę powyżej 100 pln – płacę dodatkową opłatę – 4 pln. Czyli – opłata surcharge. Zapewne w innych bankach jest podobnie – nie chce mi się sprawdzać.
W intrygujący sposób MF uzasadnia sensowność takiej opłaty (link http://forsal.pl/artykuly/774004,bedzie-dodatkowa-oplata-od-bankomatu-nbp-sprawdzi-sensownosc-surcharge.html): „Obecne uwarunkowania utrudniają dalsze poszerzanie sieci bankomatów, poprzez ich instalację w miejscach o mniejszym zapotrzebowaniu na wypłaty, ze względu na brak rentowności. W rezultacie wiele mniejszych miejscowości jest pozbawionych dostępu do usług płatniczych, a te mogłyby być oferowane np. przez banki spółdzielcze. Sieć urządzeń pokrywa terytorium kraju w sposób nierównomierny, utrzymując w poszczególnych regionach niekorzystny stan wykluczenia finansowego”. Jakoś tego nie kupuję – znam kilka miejscowości, które są za małe, by była w nich poczta, szkoła, przychodnia czy posterunek policji – i ludzie jakoś żyją. A na upartego można by wskazać, że państwo jako instytucja jest do tego zobowiązana Konstytucją. No i banalna sprawa – to, do czego państwo dopłaca wcale nie staje się rentowne – nadal jest nierentowne, tylko kto inny niż właściciel ponosi koszty.
Skąd więc ta troska o prawo obywateli do bankomatów, skoro organizacje płatnicze – Visa i MasterCard są temu przeciwne? Może odpowiedź kryje się w kwestii kto właściwie pobierałby tę opłatę i ją rozdzielał? Szukałem odpowiedzi na to pytanie i jakoś nic nie znalazłem, co rodzi we mnie podejrzenie, że to MF byłoby odbiorcą opłaty i dysponentem środków. Resztę sobie Państwo dopiszcie sami.
A biorąc na poważnie argument o mniejszej rentowności bankomatów w małych miejscowościach – jak pisałem znam dobrze kilka takich. Najbliższy bankomat banku (pobierający opłatę za skorzystanie) znajduje się w oddalonej o kilka kilometrów większej miejscowości. W tej samej miejscowości znajduje się sklep, w którym swobodnie i bez dodatkowych opłat można pobrać gotówkę. Bez specustaw i urzędniczej regulacji. Może więc – w ramach walki z „wykluczeniem finansowym” zacząć promować takie proste rozwiązania?
3 komentarz