Polska składa się z dwóch odrębnych rzeczywistości. Z rzeczywistości poniemieckiej oraz z dominującej polskiej rzeczywistości ludowej.
Polska to tak naprawdę dwa inne mentalnie i materialnie kraje, czego skutki widzimy po każdych wyborach. Jest Polska poniemiecka oraz Polska rosyjsko-austriacka. Co jest takiego, że nominalnie jeden kraj składa się w istocie z duchowych i materialnych dwóch światów, podobnie jak jest to na Ukrainie, a do pewnego stopnia także w Niemczech? Odpowiedzią na to jest zróżnicowanie tych dwóch odrębnych części. Ale jakie wychwycimy tu różnice?
Polska poniemiecka, czyli tzw. Ziemie Odzyskane, a w różnym stopniu także zabór pruski, to kraina dość dużej mobilności ludności w ostatnich stu latach. Na ziemiach zachodnich ta wymiana miała miejsce już od 1944 i trwała jeszcze przez kilka lat aż do całkowitego niemal wysiedlenia ludności niemieckiej i ostania się niewielkich grup autochtonów o słowiańskich korzeniach, natomiast w Wielkopolsce czy na Pomorzu Gdańskim (Prusach zachodnich) podobnie działo się w okresie międzywojennym, kiedy w wielu miastach i miasteczkach dotychczas w połowie niemieckich niemiecką ludność zastąpiła ludność napływowa z Polski centralnej i Galicji. Tak więc zabór pruski przeszedł to samo, co Ziemie tzw. Odzyskane, tylko w mniejszej skali i w innym okresie. Drugie podobieństwo pomiędzy zaborem pruskim a ziemiami odzyskanymi to fakt tworzenia wielu ośrodków państwowego i spółdzielczego rolnictwa. Rzecz jasna, na ziemiach poniemieckich, były to majątki pruskich junkrów, które zamienione na PGR-y. W Wielkopolsce, na Kujawach czy Pomorzu uczyniono to samo z mniej licznymi majątkami Niemców, którzy opuszczali te ziemie w okresie międzywojennym, a także z wielkich majątków polskich rodzin ziemiańskich, które to ziemie często od wielkich niemieckich posiadaczy w okresie międzywojennym odkupowali rody w rodzaju Raczyńskich cz Opalińskich. Należy także powiedzieć o znaczącym podobieństwie, jakim jest obecność poniemieckiej infrastruktury na tych ziemiach. Polacy tu nic nie wybudowali, wszystko można powiedzieć dostali od Niemców. Polacy tylko przejęli to wszystko od Niemców. Nie byli tu panami sytuacji, ale ludźmi podrzędnymi wobec Niemców. Inaczej było w Polsce wschodniej.
Polska wschodnia, tzw. Druga polska, albo Pierwsza, jeśli sobie ktoś życzy, to Polska, w której Polacy coś zbudowali, ale niewiele. Niewiele, patrząc zwłaszcza na ziemie poniemieckie i byłego zaboru pruskiego, zbudowano na przykład linii kolejowych, choć obecnie te różnice w części się zatarły, dzięki prowadzonej odgórnie z Warszawy polityki zamykania połączeń kolejowych przede wszystkim na ziemiach poniemieckich, które musiały dostosować do niższego poziomu ekonomicznego Polski. Można to rzeczywiście porównać do dania małpie zegarka – Polska wszak prezentowała niższy poziom ekonomiczny niż Niemcy. Ale do rzeczy. Polska wschodnia to Polska Ludowa (dosłownie), to Polska wiejska, może poza ośrodkami typu Warszawa, Łódź czy Kraków, choć pomiędzy wsią galicyjską czasami bardzo obszerną i spełniająca funkcję małego miasta, a wsiami na północnym Mazowszu czy Podlasiu zachodzi istotna różnica. Jest to jednak Polska wiejska i małomiasteczkowa głównie. Wieś się od tamtych czasów nie zmieniła, była polska i jest polska, a w odróżnieniu od miasteczek, gdzie było wielu Żydów, nie zaszły tam większe zmiany, może poza ekonomicznymi. Nie dotyczy to może niektórych wsi tuż przy wschodnich rubieżach, które były zamieszkiwane przez Ukraińców i Rusinów, a które w części przypominają budowane od nowa społeczności, podobnie jak to jest na ziemiach poniemieckich. Zauważmy, ze o ile większość infrastruktury na terenie byłego zaboru pruskiego i ziem poniemieckich zbudowali Niemcy (ceglane domy dominujące do dziś w krajobrazie, wielkie pojunkierskie majątki dziś w dzierżawie od ANR, brukowane drogi miedzy wsiami, rozbudowana infrastruktura kolejowa, choć dziś często rozkradziona), to w Polsce byłego zaboru austriackiego, a zwłaszcza rosyjskiego większość budynków, infrastruktury (poza nielicznymi ośrodkami COP) zbudowana została w okresie PRL. I tak, np. produkcja przemysłowa województw rzeszowskiego (dziś odpowiadającego w większości podkarpackiemu) oraz lubelskiego wzrosła 17-krotnie, podczas gdy na Górnym Śląsku tylko 4- krotnie. Władze PRL bowiem dążyły do wyrównania poziomu pomiędzy ziemiami poniemieckimi i byłym zaborem pruskim a Polską wschodnia i te różnice się zmniejszały. We wschodniej i środkowej Polsce najwięcej jest budynków z lat 70., a mieszkańcy wspominają Gierka jako człowieka, który dał coś (nowe perspektywy dla młodzieży wiejskiej, domy kultury czy niewielkie zakłady na wsi oraz pracę nawet w średnich ośrodkach miejskich), wydał ogromne środki na unowocześnienie rolnictwa, a rodziny wiejskie żyły niemal na poziomie miejskim, mimo to zachowując wielkie uznanie dla tradycji, Kościoła oraz realizując nadal model rodziny wielopokoleniowej, a często wielodzietnej przy utrzymywaniu gospodarstwa rolnego (mimo masowych dojazdów do pracy w średnich miastach). Ta Polska będzie później głosować na „Solidarność” (poza dużymi miastami, jej bastiony znajdowały się w południowej, a także w wielu miejscach Polski wschodniej, szczególnie na Mazowszu i Podlasiu) lub na partie ludowe (PSL, Samoobrona). Ich elektorat zostanie potem w znacznym stopniu przechwycony przez PiS, który rozwinie solidarnościowo (socjalno) – romantyczno (kult powstań rozpowszechniony w Kongresówce) – katolicką (religijność galicyjska) frazeologię, w której zmiany transformacyjne zostaną w wielkiej mierze odsądzone od czci i wiary (co będzie PiS odróżniać od AWS), mimo że jednocześnie będzie prowadzona polityka osądzania wszystkiego, co komunistyczne jako złego. Mimo teg Polak wschodni bardziej zyskał na PRL niż Polak zachodni (może poza byłymi członkami PGR) – to przeciez w Polsce wschodniej lokowano duże państwowe środki, aby ziemie te zmniejszyły dystans do ziem poniemieckich, gdzie „wszystko” zbudowali Niemcy, a po wojnie niewiele zbudowano, za to wiele obróciło się w ruinę (jeszcze więcej w latach 90.). W Polsce wschodniej powstały całe miasta, takie jak Czarna Białostocka (osiedla dla pracowników leśnych), Mońki (ośrodek usługowy rolnictwa, później kojarzony z emigracją do Belgii i solidarnościowymi postawami), Łapy (przemysł spożywczy), rozbudowane silnie zostały takze miasta, w których przemysł pojawił się w latach 30. (Dębica, Mielec, Rzeszów, Stalowa Wola, Radom). Na PRL-u najwięcej skorzystały więc te ziemie, które w III Rzeczpospolitej stały się ośrodkami poparcia dla postsolidarnościowej prawicy. Paradoks historii? Może? Dzisiaj młodzież tej Polski, urodzonej w domach z lat 70. w latach 70. i 80. w małych miasteczkach i wsiach wschodniej Polski nie ma już tych warunków, co pokolenie powojenne, które ich wydało na świat, a jeśli ma, to realizuje je w Anglii, Irlandii, Niemczech, Włoszech, Holandii… Nie będzie tu następnych chłoporobotników, którzy byli solą tej ziemi w późnym PRL, a których ojcowie i matki są dziś domeną Polski tej zasiedziałej, która mieszka na ojcowiźnie, ale pracuje gdzieś w niedalekim miasteczku bądź udała się na saksy. Jest to Polska – ojczyzna PiS.