Ze zgrozą spoglądam na sesję Pań XXL; reklamuje się ją jako „One nie mają kompleksów i kochają swoje ciała”. Jeśli kogoś kocham, to daję mu wszystko co najlepsze, dbam o niego by życie upływało mu w miłej, przyjemnej atmosferze. Jeśli kogoś nienawidzę, niszczę go i zatruwam, znęcam się i terroryzuję – i to właśnie robią „modelki XXL” swoim ciałom.
Kocham, czyli nienawidzę
Jak można twierdzić że kocha się ciało, i latami tak je przeciążać? tkanka tłuszczowa nie bierze się z powietrza, a z jedzenia. Nie da się utyć zdrowo i mało jedząc, nawet mając zaburzenia metaboliczne. Gdyby było to możliwe, ogłoszono by cud, złamanie praw fizyki – perpetuum mobile. Głód fizjologiczny wymaga bardzo małych ilości jedzenia – ludzie natomiast jedzą potworne ilości pokarmu, ponieważ w ten sposób chcą dać sobie przyjemność. Głód nie pochodzi z ciała a z myśli. Przeżywasz frustrację, masz problemy więc chcesz czegoś przyjemnego, w efekcie pojawiają się myśli ukazujące najkrótszą drogę ku rozkoszy – do lodówki czy cukierni. To nie jest głód – układ pokarmowy jest zawalony resztkami, a ciało zamiast regenerować komórki bezustannie trawi chemiczne ścierwo, dlatego pojawiają się infekcje i grzybice, a po trzydziestce cukrzyca. Moja znajoma lekarka opowiadała mi jak młode, bardzo otyłe dziewczyny wmawiają jej że praktycznie nic nie jedzą. Zakłamanie i ukrywanie oczywistej prawdy jest śmieszne, a najczęściej żałosne i smutne. To ma być ta miłość i brak kompleksów? czy szczęśliwa, spełniona osoba kłamała by jak maleńkie dziecko, naiwnie licząc że otoczenie uwierzy w złamanie praw fizyki przez dziewczynę po prywatnym marketingu?
Maxi light
Cierpi ich głowa (dusza bądź serce), więc katują swe ciała by zmniejszyć stres, napięcie czy lęki. Poświęcają ciało by mieć chwilkę wytchnienia od trudów życia – a gdy proponuje się im by pracowali nad swym umysłem (w celu zlikwidowania lęków, frustracji) nie chcą. Oni wszystko wiedzą lepiej, a praca nad sobą to jakieś głupoty. Lepiej zjeść pizzę maxi z pepsi light, a potem płakać w poduszkę że waga pokazała trzycyfrowy wyrok. Jeśli żyjesz dla jedzenia, to jesteś niewolnikiem – bo życie ma znacznie lepsze rzeczy do zaoferowania niż jedzenie. Ale żeby to zrozumieć, musisz chcieć to zrozumieć, podjąć wysiłek i pracę nad sobą. Musisz się kochać. Gdy zaczynasz od miłości do siebie, podążasz dobrą ścieżką. Wtedy naprawdę wszystko jest możliwe.
Niestety, miłość do siebie jest wstydliwym tematem. Masz kochać innych, bo miłość i szacunek do siebie pachnie narcyzmem i egoizmem. Otoczenie szanuje ofiarę, która ze strachu przed życiem na własny rachunek daje się poniżać i katować partnerowi, a gardzi kimś, kto miłość do siebie stawia na pierwszym miejscu. Takiego człowieka nie można zeszmacić, nie można go kontrolować, złupić… promuje się szarość, bylejakość i duchową nędzę, nazywając ją miłością. Jeśli katujesz ciało, bliższe Ci niż jakikolwiek człowiek, będące z Tobą od początku do końca – to jak uszanujesz mnie? dlatego miłe, puszyste kociaki budzą we mnie wszystkie dzwonki alarmowe. Nie szanuje najcenniejszej, w zasadzie jedynej rzeczy jaką ma w życiu – to jak uszanuje mnie? jest miła, ponieważ wszyscy szukają szczupłych, ma mało adoratorów więc stara się jak może – to oczywiste i stare jak świat. Jest miła bo musi, jeśli nie chce zostać sama, co dla kobiety jest największa porażką – podkreślam że to porażka w oczach kobiet, a nie obiektywna porażka. Są ludzie którzy chcą być sami, i wtedy czują najlepiej. Jednak otoczenie natychmiast wydaje osąd i wyrok – nieszczęśliwy, żałosny. A może naprawdę szczęśliwy? dla stada jedynym szczęściem jest spełnianie cudzych mód, tradycji którą ktoś stworzył, żarcie i sranie. Więcej nie widzi, nie chce widzieć. Wszystko co jest poza szablonem, modelem, jest złe i niebezpieczne, więc chce się to utopić w tryskającej obficie ślinie i weekendowej wódeczce.
Przestaw się
Otyłość to patologia, choroba umysłu jak każdy inny nałóg, który jest szukaniem utraconego szczęścia. Jeśli ktoś Cię namawia do akceptacji tego stanu rzeczy, oszukuje Cię. Nie można akceptować choroby, którą można wyleczyć. Można zaakceptować chorobę której nie da się wyleczyć – ale nadwagę da się wyleczyć, i nie przez dietę a pracę nad sobą, medytację, naukę relaksu, naukę czerpania radości z samego życia – a nie jego namiastek, jedną z których jest jedzenie. Musisz się przestawić, to wszystko. Samo życie ma dawać radość, a nie masy niezdrowego, słodkiego, gnijącego latami w jelitach jedzenia. To nie dieta Cię uleczy i nie szczupłe ciało jest celem, a radość z życia. Ta radość wyleczy Cię ze wszystkich Twych problemów; same od Ciebie odejdą, nie będą już potrzebne.
—————-
Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK.
Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.
4 komentarz