Z dezynwolturą i z wybitną nieznajomością przedmiotu, o którym mówi – PDT powiadomił na konferencji prasowej o rządowych propozycjach w sprawie ściągnięcia daniny z Lasów Państwowych i zaostrzenia kar dla kierowców prowadzących pojazdy w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila alkoholu w krwi). Wg PDT Lasy Państwowe płacą obecnie jedynie podatek leśny, a cały zysk pozostaje u nich; nie odpowiada to prawdzie, gdyż – jak każdy podmiot gospodarczy – LP odprowadzają jeszcze podatek dochodowy od owego zysku.
Powodów owego swoistego skoku na kasę PDT nie podał, ale uznał (rząd), iż danina bedzie wynosiła po 800 mln. zł. w latach 2014 – 15, a w latach następnych – 2 % od przychodu, co ma odpowiadać ok. 150 mln. zł. By osłabić wrażenie PDT zastrzegł, iż owe 1.6 mld., to nie dla niego (budżetu) tylko 1,3 mld. na budowę i utrzymanie dróg lokalnych, a do budżetu jedynie po 150 mln. przez dwa najbliższe lata. Rzecz jasna – mało rozgarnięty narodek nie dostrzeże tu żadnej słownej manipulacji; gdyby nie te pieniądze z lasów – lokalne drogi budowałyby i utrzymywały krasnoludki bez żadnego udziału budżetu.
O wiele dłuższa sekwencja wypowiedzi premiera dotyczyła propozycji zaostrzenia kodeksu karnego w sprawach prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwości. Przy okazji – ex cathedra – premier skrytykował „licytację” w zwiększeniu surowości kar ze strony opozycyjnych politycznych ugrupowań. „Zapomniał” w swoim stylu, że propozycje zmian w kodeksie karnym dotyczących zwiekszeniu bezpieczeństwa na drogach – ze strony tych politycznych ugrupowań – leżą złożone od dawna do laski marszałkowskiej. Oczywiście – nawet najbardziej konieczne zmiany przepisów prawa wprowadza sie wówczas, gdy wniesione zostana przez rząd – zazwyczaj spóźnione, tak jak w tym przypadku. PDT „zapomniał” też o kwestii prowadzenia pojazdów po zażyciu narkotyków, „zapomniał” także o problemie niedostatku miejsc w wiezieniach, co powoduje, że już obecnie kilkadziesiąt tysięcy kryminalistów z wyrokami „oczekuje” na miejsce w celach. Odbieranie praw jazdy na okres do 15 lat i radykalne podniesienie wysokości obligatoryjnych grzywien, też – w wyniku wielce prawdopodobnych trudności z wyegzekwowaniem tych orzeczeń – będzie prowadziło do zwiekszenia wyroków więzienia. Zamyka się koło bezsilności rządu w tej sprawie. Prowokacyjna propozycja ucinania prawej reki zgłoszona bodaj przez prof. Rybińskiego została oczywiscie przez PDT wyśmiana. Widać, jak na dłoni, brak wyobraźni u humanitarnych karnistów podpowiadajacych rządowi – jakie kary można jeszcze zastosować.
To wygląda mniej więcej tak – wszelkie ankiety i badania społeczne wskazują, że za karą śmierci jest ok. 70 % społeczności, ale karniści usadowieni w wieży z kości słoniowej wiedzą lepiej. Potworowi, który zakatował dziecko na śmierć tworzy się kwaterę z dobrą kuchnią, siłownią z TV i komputerem, ostatnio także izby 'intymne” – na. okres np. 20 lat i po 10 latach dobrego sprawowania się, ów potwór wychodzi na wolność. To w przypadku kary za morderstwo ze szczególnym bestialstwem, lub morderstwo wielokrotne. A może by tak przeciwnicy kary śmierci w podatkowych zeznaniach opodatkowali się na rzecz kosztów utrzymywania takich morderców przy życiu – np. po 1.000, czy 2.000 zł rocznie (w wysokości, jaka wynika z kalkulacji kosztów). A może odstąpić od monstrualnie kosztownego humanityrazmu w stosunku do potencjalnych morderców za kółkami, może zamiast średniowiecznego barbarzyństwa (do którego nie namawiam, chociaż nosiło nutę racjonalizmu) – zastosować nic nie kosztujące zlikwidowanie anonimowości tych przestępców, może zapisać obligatoryjne wyrzucanie z pracy, także dyscyplinarne zwolnienie z funkcji posła, czy ministra (były też takie przypadki). Może w wiekszej ilości praca na rzecz gminy, może kara pręgierza na rynku miasta – przynajmniej dwie doby (człowiek, a szczególnie pijak swobodnie to wytrzyma – wiec nie byłaby to kara niehumanitarna). Przypomnę, że jeszcze po II WW w Anglii funkcjonowała kara chłosty w szkołach, a długo po epoce średniowiecza u pręgierza zakuty był na 4 doby autor „Przygód Robinsona” – Daniel Defoe.
Humanitaryzm w odniesieniu do więźniów na poziomie Norwegii, jest nie do udźwignięcia przez budżet Polski, a nawet nadmierne do niego przywiazanie – oddala osiągniecie poziomu życia państw rozwinietych. Państwa nie stać na godziwy program wspierania rodzin, na wyeliminowania biedy w dużej części społeczeństwa, na to by nie było głodnych polskich dzieci, ale na luksusy dla więźniów pieniadze mają być. Są na świecie różne doświadczenia dotyczące więziennictwa – niekoniecznie musimy się wzorować na Norwegii. W wielu innych dziedzinach jesteśmy na poziomie państw Czarnej Afryki, lub dyktatur Płd. Ameryki i to rządowi nie przeszkadza, a szubrawców musimy traktować jak honorowych gosci.