Media Watch i recenzje
Like

Rita Gorgonowa – bezwzględna morderczyni czy ofiara wymiaru sprawiedliwości?

30/12/2013
1754 Wyświetlenia
2 Komentarze
18 minut czytania
Rita Gorgonowa – bezwzględna morderczyni czy ofiara wymiaru sprawiedliwości?

Osiemdziesiąt dwa lata temu, w nocy z 30 na 31 grudnia w willi inżyniera Zaremby w Brzuchowicach , domowników ze snu wyrwał przeraźliwy krzyk: „ Lusia zabita!”

0


gorgonowa

To czternastoletni Staś Zaremba wzywał pomocy po odkryciu jeszcze ciepłych, skrwawionych zwłok swojej siedemnastoletniej siostry Elżbiety. Pierwszy do pokoju córki przybiegł Henryk Zaremba, a za nim w drzwiach stanęła Emilia Gorgonowa, nie weszła do pokoju. Nikt nie mógł uwierzyć w to co się działo…

Tak została odkryta makabryczna zbrodnia, która do dziś, mimo upływu lat, ciągle rozpala umysły ludzkie i ciągle stawia wiele znaków zapytania.

Krótko po odkryciu zbrodni, w domu Zaremby zjawia się, wezwany na pomoc, doktor Ludwik Csala, sąsiad. Po wstępnych oględzinach i prośbach zrozpaczonego ojca by ratował Lusię mówi : „ Tu nie ma już kogo ratować.” Następnie, by zabezpieczyć miejsce zbrodni, wezwano wachmistrza żandarmerii. Tej nocy padał śnieg. Wachmistrz jako pierwszy odkrywa plątaninę śladów na świeżym śniegu, które biegną wokół domu i basenu jednak nie prowadzą do żadnej z furtek. Nad ranem do willi przyjeżdża policja, biegli, prokurator Krynicki oraz sędzia śledczy Kulczycki. W hallu tuż przy wejściu do pokoju zmarłej zostaje odkryty kał niewiadomego pochodzenia, znajdujący się tuż przy listwie ściennej. W kominku, w pokoju Rity Gorgonowej, policja znajduje popiół. Po spuszczeniu wody z basenu znaleziono dżagan i świecę. Pierwsze przesłuchania odbyły się jeszcze w willi. Staś Zaremba zeznał, że obudził go skowyt psa. Następnie wyjrzał przez okno (jego łóżko znajdowało się bezpośrednio pod oknem). Zdjęty jakimś wewnętrznym niepokojem wstał i zawołał Lusię, jednak nikt się nie odezwał. Przeszedł kilka kroków w kierunku hallu. Wtedy, jak zeznał, za choinką ujrzał zarys postaci, która „przesunęła się w kierunku drzwi”. Znowu zawołał siostrę i znowu nikt nie odpowiedział. Ponieważ w okolicy była awaria prądu wszystko odbywało się w całkowitych ciemnościach. Staś wszedł do hallu po czym skręcił w lewo i wszedł do pokoju Lusi. Podszedł do jej łóżka i szukał siostry po omacku. Wtedy poczuł na dłoniach coś ciepłego i lepkiego. Sięgnął po zapałki, leżące na stoliku pod oknem i zapalił jedną. Jego oczom ukazał się makabryczny widok. Lusia leżała na wznak. Na jej twarzy spoczywała poduszka, odrzucił ją. Twarz, włosy i część szyi ociekały krwią. Ręce miała zgięte w łokciach, przyciśnięte do tułowia. Na palcach rąk były ślady otarć, jakby ofiara się broniła. Prawa noga wyprostowana, lewa zgięta w kolanie odsunięta na bok. Pytany przez śledczych: co to za postać była za choinką, wskazał na Gorgonową.

Jeszcze tego samego dnia prokurator Krynicki postanowił aresztować Emilię Gorgonową pod zarzutem zabójstwa i zatrzymać Henryka Zarembę do wyjaśnienia. Według zeznań świadków, w areszcie śledczym, kiedy Rita była odprowadzana do celi dla kobiet miała krzyknąć do Zaremby : „ Ratuj mnie”.

 

Sędzia śledczy Kulczycki zabrał się do swojej pracy bardzo sumiennie. Podczas wielokrotnych przesłuchań Gorgonowej starał się dowiedzieć o niej jak najwięcej. Co więc ustalił Kulczycki?

 

Emilia Margerita (Małgorzata) Gorgon z domu Ilić urodziła się 7 marca 1901 roku w Ociestowie w Dalmacji. Jej ojciec, Jan Ilić, był lekarzem, zmarł kiedy miała trzy lata. Matka, Joanna, ponownie wyszła za mąż. W celu zapewnienia córce dobrej edukacji matka wysłała Ritę do zakładu Białych Sióstr do Sarajewa. Przebywała tam do wybuchu wojny. W 1916 roku, w wieku 15 lat, wyszła z mąż za porucznika armii austriackiej Erwina Gordona, Polaka. W 1918 roku na świat przyszedł ich syn Stanisław. Po zakończeniu wojny wraz z mężem zamieszkali u teściów we Lwowie. Erwin Gorgon nie znajdując sensownego zajęcia we Lwowie wyjeżdża do Kamieńca Podolskiego. Pracuje dorywczo w kamieniołomach, w cukrowni. Płaca była niska i na podróże do Lwowa nie starczało. Gorgon czuł się samotny i zaczął korzystać z usług prostytutek. Po powrocie do żony wyznaje jej, że zaraził się chorobą weneryczną. W 1921 roku wyjeżdża do Ameryki. W liści do żony pisał, że znalazł pracę, i że został wyleczony. Wysłał żonie kartę okrętową żeby po otrzymaniu wizy dołączyła wraz z synem do niego. Po nieporozumieniach z teściami, wyprowadza się od nich, zostawiając syna. Przyczyną nieporozumienia były seksualne zapędy braci Erwina, którzy odepchnięci przez Ritę w zemście zarzucali jej rozwiązłość. W wieku dwudziestujeden lat zapisała się na kurs pielęgniarski i zaczęła pracować jako bona do dzieci. W 1924 roku z polecenia jednej z pań z tak zwanego towarzystwa zaczęła pracę u inżyniera Henryka Zaremby. Z początku w zakres jej obowiązków wchodziło prowadzenie domu oraz opieka nad dziećmi. Henryk Zaremba był żonaty, jednak jego żona od ponad roku przebywała w zakładzie dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Kulparkowie. Po roku pracy Rita i Henryk nawiązują romans. Od tego czasu Zaremba przedstawia ja jako „swoją Panią”, po pewnym czasie wszyscy domownicy tak ja tytułują „Pani”. W 1928 roku z tego związku na świat przychodzi Romana. Ogólnie stosunki pomiędzy domownikami układały się dobrze. Według słów samej Gorgonowej to Lusia wszystko psuła. Mówiła ojcu, że Gorgonowa romansuje za jego plecami, że wychodzi z mężczyznami do kawiarni, do kina, że otrzymuje od nich listy. Pod wpływem córki Zaremba postanowił wyprowadzić się z Lusią i Stasiem do mieszkania we Lwowie, a Gorgonowa z Romusią miała tymczasowo zostać w Brzuchowicach. Rita Gorgon zażądała od Zaremby 10000 tysięcy dolarów lub domu w Brzuchowicach jako zadośćuczynienie i żeby Romusia została z nią. Zaremba nie mógł się na to zgodzić lecz miał nadzieję, że z czasem uda mu się dojść z Ritą do porozumienia. Przeprowadzka do nowego mieszkania była wyznaczona na 1 stycznia 1932 roku.

 

Prezes sądu lwowskiego, na wskutek kilku drastycznych wypowiedzi prokuratora Krynickiego odsunął go od prowadzenia tej sprawy, zarzucając mu stronniczość i ksenofobię i powierzył ją sprawę prokuratorowi A. Laniewskiemu. Obrony Gorgonowej podjął się Maurycy Axer, jeden z najlepszych adwokatów w kraju. Proces rozpoczął się 25 kwietnia 1932 roku. Przed gmachem sądu zgromadził się rozhisteryzowany tłum żądający kary śmierci. Wszyscy spodziewali się, że oskarżona przyzna się do winy, jednak Gorgonowa broniła się zaciekle. Wielkie poruszenie wywołały zeznania patologa, który przeprowadził sekcje zwłok Elżbiety Zarembianki.

„ Cała twarz denatki, uszy i włosy, kark i całe plecy krwią zaschłą zalane. Na ciele stwierdzono następujące ślady obrażeń:

1. Na czole po stronie lewej, trzy rany drążące do kości, która jest odsłonięta. Rany te biegną poprzecznie na długość 3-4 cm.

2. Po tej samej stronie czoła, znajduje się tuż nad zewnętrznym odcinkiem łuku brwiowego, ranka szczelinowata długości 13 mm, dość powierzchowna drążąca tylko przez skórę.

Sekcja zwłok denatki przeprowadzona 2 stycznia 1932 roku w Zakładzie Medycyny sądowej we Lwowie wykazała ponadto obrażenia części płciowych pochodzących od wciśnięcia z dużą siłą jakiegoś ciała tępego do pochwy, przy czym charakter i kształt obrażeń przemawiają za tym, że obrażenia te powstały przez wciśnięcie do dróg rodnych denatki palca w chwili gdy ta już nie żyła lub była w stanie agonalnym.”

Po tych słowach kilka kobiet zemdlało, a rozprawę przerwano. Głównym świadkiem oskarżenia był Staś Zaremba, który od początku twierdził, że to Gorgonowa stała feralnej nocy za choinką w hallu brzuchowickiej willi. Jednak obrona podnosiła, że świadek może być obciążony chorobą psychiczną ze względu na swoją matkę. Po przeprowadzeniu badań psychiatrycznych stwierdzono, że świadek jest całkowicie zdrowy. Kolejnym dowodem w sprawie miały być ślady na śniegu prowadzące wprost do pokoju Gorgonowej. Jednak wskutek zaniedbania nie zabezpieczono ich na czas. Nie wiadomo więc do kogo należały. Podobno były małe, no cóż w domu były jeszcze dwie inne kobiety ( kucharka i żona ogrodnika) oraz Staś i wszyscy mieli niewielki rozmiar obuwia. Innym dowodem był ujawniony popiół w kominku. Miał on świadczyć o tym, że Gorgonowa po dokonaniu zabójstwa pobrudziła koszulę nocną krwią po czym spaliła ją i ubrała inną. W tej kwestii wypowiadał się również Staś Zaremba twierdząc, że widział oskarżoną wieczorem w koszuli koloru seledynowego. Jednak obrona podnosiła, że tej nocy był awaria prądu i w domu paliły się tylko świece i lampy naftowe co utrudnia identyfikacje kolorów zwłaszcza tak delikatnych. Ponadto, obrona przypominała, że popiół ów nie został zabezpieczony więc nie wiadomo co zostało spalone feralnej nocy. To samo tyczyło się kału. Oskarżenie twierdziło, że po dokonaniu morderstwa Gorgonowa załamała się i pod wpływem emocji oddała kał, opierając się o ścianę, w pozycji stojącej. Na futrze, które miała feralnej nocy na sobie, ujawniono ślady kału od strony wewnętrznej. Niestety znowu zawiedli technicy i nie zabezpieczyli kału, a oskarżona wyjaśniła, że z powodu awarii toalety załatwiała się na dworze i wtedy właśnie musiała pobrudzić futro.

Ritę oskarżały również kobiety, nie mogące darować „przybłędzie”, że chciała się wydać za bogatego architekta. Mimo braku dostatecznych dowodów winy doprowadzono proces do końca. W mowie końcowej prokurator Laniewski powiedział:

„Przyjmijcie Panowie, że oskarżona jest winna albo przyjmijcie, że jest niewinna, ale na dwie rzeczy musicie zgodzić się bezwzględnie. Po pierwsze, nikt obcy nie wtargnął do willi. Morderstwa musiał dokonać ktoś z domowników. Po drugie, intencję zabicia miała tylko oskarżona. Krzyczę do was: To ona zabiła! Wszystko wokół mnie, drzewa brzuchowickich lasów, cegły tej nieszczęsnej willi, ściany sali sądowej, bruki uliczne, wszystko krzyczy: To ona zabiła! Kiedy pójdziecie Panowie do sali narad, nie będę się mógł oprzeć się tej strasznej wizji – poczołga się za wami duch niewinnej, zamordowanej dziewczynki. Nie odwracajcie od niej głowy. Patrzcie na nią. Podniesie ku wam szkielet swojej ręki i kością swojego palca wskaże tu – na ławę: To ona zabiła!”

Mecenas Axer odpowiedział następująco:

„ Stoi przede mną przeciwnik stokroć ode mnie mocniejszy, któremu nie jestem w stanie podołać: ślepa na światło prawdy, głucha na krzyk duszy ludzkiej, nie przystępna dla rzeczowych argumentów, zła, zimna opinia publiczna. Ulica wydała już wyrok na Ritę Gorgonową. Ale głos ulicy nigdy nie był głosem Boga. Głos ulicy był zawsze dziełem ludzi, mających w ręki instrumenty służące do grania na namiętnościach. Do wpływania na tłum. Do podburzania i podjudzania. Co sprawiło, że w sprawie Rity Gorgonowej rozszalały się namiętności ludzkie? Rozszalała się ślepa żądza zemsty? Co sprawiło, że krzyk ulicy zagłuszył głos sumienia i obalił zasady logicznego myślenia – zastanówcie się nad tym, Panowie Sędziowie. Wysoki Sądzie wnoszę o uniewinnienie oskarżonej.”

Gorgonowa w ostatnim słowie powiedziała: „ Lusi nie kochałam, aleją lubiłam. Co mi złego Lusia zrobiła? Jestem niewinna.”

Mimo tylu wątpliwości oraz tego, że Gorgonowa była w ciąży, Sąd okręgowy we Lwowie dnia 14 maja 1932 roku skazał Emilię Margeritę Gorgonową na karę śmierci przez powieszenie. Dziewięciu sędziów przysięgłych uznało oskarżoną za winną, trzech za niewinną.

Po tym wyroku „ulica” był usatysfakcjonowana.

Obrońcy wnieśli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok ponieważ naruszone zostały przepisy postępowania przez odrzucenie wniosków obrony oraz zbyt ogólnikowe określenie czynu przypisywanego oskarżonej. Kolejny proces rozpoczął się 29 kwietnia 1933 roku w Krakowie. Jednak, mimo że proces przebiegał już spokojniej, i tu uznano Gorgonową za winną i skazano ją na osiem lat więzienia.

Rita Gorgonowa nigdy nie przyznała się do popełnienia tej zbrodni i nie prawdą jest, że zrobił to kto inny. Do dziś dnia ta sprawa pozostawia wiele znaków zapytania. Przez nieudolność ówczesnych śledczych nie zabezpieczono wielu dowodów, więc nie wiemy kto chodził wokół domu, ani jakiego pochodzenia był kał znaleziony w hallu (ludzki czy może zwierzęcy). Nie znamy również narzędzia zbrodni. Dżagan znaleziony w basenie nie miał śladów krwi. Ponad to był ciężki, a jego krawędzie tępe, zaś charakter niektórych obrażeń wskazywał na narzędzie o ostrych krawędziach. Najbardziej nurtującym pytaniem pozostaje to: Czy piękna Rita naprawdę zabiła?

Ewelina Ślipek

 

źródła:

Sprawa pięknej Rity, Edmund Żurek: www.e-reporter.pl

www.kryminalistyka.fr.pl

 

 

0

Ewelina Ślipek

Niezależna publicystka, miłośniczka historii. Warmia, Mazury, Polska. Kradzież intelektualna jest przestępstwem. Teksty na moim blogu są moją własnością i nie zgadzam się na ich kopiowanie i przeklejania bez mojej zgody.

51 publikacje
16 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758