Wpis antyamerykański raz jeszcze.
27/05/2011
487 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Ja też przestałem lubić USA.
W związku z tym, że Premier przyznał, iż nie zależy mu na zniesieniu amerykańskich wiz dla (zwykłych) Polaków:
„Nie wynośmy tematu wiz na piedestał priorytetów”, poniżej
mój tekst sprzed 11 miesięcy, tej sprawie poświęcony i wciąż, jak widać, aktualny.
"Wpis antyamerykański. Janusz Lewandowski o wizach do USA .
Janusz Lewandowski o wizach do USA powiedział.
Powiedział w USA, oczywiście, bo on eurokomisarz jest i jemu wiza (jeśli nużna ), to w lansadach przynoszona.
Ale (nie wiem dlaczego) wreszcie (kawałek) prawdy o tej – użyję przedwojennego, warszawskiego określenia, grandzie , wygarnął.
Ja też amerykańską wizę dostałem.
Bez kłopotów, bo służbowy wyjazd, a firma go organizująca – duża, ale swoje przed ambasadą na zimnie odstałem, widziałem zestresowanych i zmęczonych ludzi, siedzących w dużej sali i oczekujących na wezwanie na przesłuchanie (brrr…co za słowo).
I widziałem starszego mężczyznę, jak odszedł od okienka płacząc.
Pewnie przedłużył kiedyś pobyt w USA, albo jego syn czy żona. I teraz wizy nie dostał.
I kiedy słyszę moich (?) polityków , jak zgodnie gdaczą, że zniesienie wiz to nie jest sprawa Administracji, ale Kongresu, to wiem, że ściemniają. Aż się kurzy.
Bo oni, w przeciwieństwie do tzw. Publiczności, świetnie wiedzą, że Kongres jest w tym przypadku jedynie, jak to się dziś modnie określa notariuszem i mówiąc dokładnie, klepie to, co od Administracji (departament Stanu) dostanie.
A ci młodzi, wyluzowani przesłuchiwacze Polaków w warszawskiej ambasadzie i konsulatach, są pracownikami Administracji właśnie.
Jedno polecenie Administracji i odsetek odmów spada do dowolnego, żądanego poziomu.
Ma być 6% – zrobią chłopcy 6%
Ma być mniej niż 3% – będzie jak im każą.
Ma być 15% – już się robi.
Swego czasu, słychać było w Warszawie o szczególnego rodzaju totolotku, uprawianym w Ambasadzie: kto trafi liczbę dnia (rano zapisywaną w kopercie).
Na koniec dnia – wygrywał ten chłopiec, który utrafił z liczbą odstrzelonych Polaczków.
Ale to pewnie wredna, sowiecka propaganda, taaa….
Powiem tak: nie zależy mi na kolejnym locie do Stanów, mam inne i preferencje i możliwości, ale wkurza mnie traktowanie moich rodaków, jak jakichś podejrzanych typów, z podejrzanych krajów.
Gorzej, niż wszystkich naszych sąsiadów, także i tych, którzy mają w poważaniu głębszym niż Rów Mariański, wasze walki z talibami czy inną Al Kaidą.
Nie akceptuję tego i już.
Można to skwitować – żadna strata.
Może i tak, ale warto sprawdzić, jak spadło w ciągu ostatnich lat poparcie zwykłych Polaków dla USA.
Spadło DRAMATYCZNIE.
Nie zależy? OK – zobaczymy, za 3-4 lata.
Ja wiem, że ktoś, kto z okazji wyborów, gra życiem polskich żołnierzy w Afganistanie, to jest – i tu proszę wstawić kropki.
Ale wcale i to wcale nie zmienia to faktu, że wmawianie Polakom, iż USA traktują nasz kraj serio, a Polaków – z szacunkiem, to jest ubliżanie naszej inteligencji.
Deal (ach, jak wy lubicie to słowo) jest prosty:
My wiemy, że NIGDY nas w potrzebie nie obronicie – takie są realia.
Ale skoro potrzebujecie naszych żołnierzy (a potrzebujecie i będziecie potrzebowali) to zachowujcie pozory, bo to akurat was nic nie kosztuje.
A zatem wizy – won natychmiast, a kasę na dozbrojenie naszej armii lepiej szykujcie w waszym budżecie, bo w następnych polskich wyborach, kwestia nie tyle naszego uczestnictwa w waszych zbrojnych awanturach, co WYNAGRODZENIA za to, stanie i będzie warta parę procent głosów, a to – dla każdego polityka bezcenne.
I jeszcze jedno:
wybierzcie sobie jakiegoś poważnego prezydenta, bo ten obecny, to (mnie przynajmniej) śmieszy."