„Polska nie ma żadnych przyjaciół wśród silnych państw i polityków świata. ” profesor Ewa Thompson, Rice University
Fragmenty Artykułu Ewy Thompson opublikowanego w Dwumiesięczniku ARCANA (nr 96)
"Liczenie na amerykańskich przyjaciół było i jest nieporozumieniem. Polska nie ma żadnych przyjaciół wśród silnych państw i polityków świata. Tak jak kiedyś Irlandczycy, Polacy mogą liczyć tylko na siebie samych. Sympatie polskiej diaspory do Polski ważą zero w polityce amerykańskiej, bo ta diaspora politycznie nie istnieje. Polska była i jest pionkem, bez którego Stany Zjednoczone mogą się obejść po upadku komunizmu—co nie znaczy, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do nowych spięć pomiędzy USA a Rosją, Polska nie zostanie znów użyta przy pomocy pochlebstw, gwarancji pomocy i wsparcia finansowego…"
"Rosja, jeżeli się zmienia, to bardzo powoli, i wątpię, czy w wieku XXI-ym zmieni się zasadniczo. Ponieważ nie znam kulisów „śledztwa” smoleńskiego, mogę jedynie prowizorycznie opiniować o polityce polskiego rządu. Uderza mnie, jak wszystkich na prawicy, uniżoność, z jaką władze RP odnoszą się do swojego wschodniego sąsiada. Pamiętam stwierdzenie Sikorskiego sprzed paru lat, że gazociąg na dnie Bałtyku podobny jest do paktu Mołotow-Ribbentrop. Jakże polski rząd spokorniał od tego czasu! Nie wiem, czy masowe wyciszenie polityków PO w stosunku do Rosji jest rezultatem braku energii (chroniczna choroba polskich elit), szantażu jednostkowego lub grupowego, czy po prostu wynikiem nieudolności dygnitarzy, którzy są dyletantami w polityce. W Rosji zaś plany zainicjowane przez Putina zaczynają owocować na forum międzynarodowym. Jak zwykle Polacy dali się zaskoczyć, bo taka właśnie jest różnica pomiędzy amatorami i fachowcami w polityce: ci pierwsi myślą o następnym miesiącu czy roku, ci drudzy myślą kategoriami dziesiątków lat—że przypomnę Iwana Kalitę, Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego—oni wszyscy mieli pomysły i warianty pomysłów na pokolenia. Podobnie dzisiaj, gdy Putin snuje plany na długą metę, polscy politycy chełpią się tym, że interesuje ich tylko „tu i teraz”.
A więc, połączenie krótkowzroczności z uniżonością z polskiej strony, długofalowe plany z rosyjskiej. Terytorialna i kulturowa kleptomania Rosji pozostaje najważniejszym chyba zagrożeniem dla Polski wśród tych, o których publiczna dyskusja ma sens. Groźba uzależnienia energetycznego jest w 2010 roku problemem pierwszorzędnym. Nie wykluczyłabym prób szantażu ze strony Rosjan: Coś tam wiecie o wypadkach smoleńskich, podpisujcie traktat taki, jaki wam dajemy, lub spodziewajcie się nieoczekiwanego wycieku… Rosjanie bawią się Polakami jak kot myszką. Liczenie na rosyjskich „braci Słowian” (niestety ten pogląd czasem wyskakuje i na prawicy, i na lewicy) to rasizm nie lepszy od hitlerowskiego, który ludzi oceniał na podstawie pochodzenia, nie zaś na podstawie kultury, do której świadomie i z własnej chęci należą. Stopniowe wchłonięcie polskiej tożsamości przez Rosję oraz skurczenie się tożsamosci katolickiej w centrum Europy jest jednym z niebezpieczeństw ekonomicznego uzależnienia."
"Piękna tradycja republikańska wieków XVI-go i XVII-go oraz wyrosłe na glebie katolicyzmu polskie umiłowanie wolności, którego nie znają ani Rosjanie ani Niemcy, i za które tak wielu Polaków oddało życie, to słuszny przedmiot dumy. Warto tę tradycję i miłość do wolności kultywować i utwierdzać w pamięci każdego pokolenia, ale trzeba je oddzielić od nostalgii po Kresach…"
"Pożądane jest to, co wzmacnia konkurencyjność i niezawisłość ekonomiczną, demograficzną i kulturową Polski. Jeżeli Polska stanie się silnym państwem, jednocześnie zachowując swoją tożsamość (umiłowanie wolnosci, katolicyzm oraz wielowiekowa tradycja akceptacji mniejszości religijnych i bezwyznaniowych), wszystko inne będzie jej przydane. Są tysiące sposobów, aby uczestniczyć w budowie silnego państwa. Odkurzenie koncepcji pracy organicznej i pracy u podstaw jest jak najbardziej właściwe."
"Od lat obserwuję brak zainteresowania polskiej inteligencji światem cyfr. O ile mi wiadomo, tragikomedia sprzedaży stoczni gdańskiej i szczecińskiej, wiele afer korupcyjnych oraz obecny stan rokowań z Rosjanami w sprawie gazu nie poddane zostały tak zwanemu investigative reporting i nie stały się tematem rozmów przy stole kuchennym."
"Ponieważ Polacy są dyletantami w polityce, a i zagraniczni „pomocnicy” też mają swoje interesy—obie liczące się w Polsce partie zostały zapędzone niejako w kozi róg, z coraz węższym polem do manewru. Po tych słowach, które z obu stron padły, trudno będzie o kompromis. Uderza iście mongolska pycha dygnitarzy PO w stosunku do pokonanego PiSu: o takiej pysze w życiu politycznym USA nie mogło by być mowy."
Całość Artykułu :
Czternaście tez A. D. 2010
Warto przeczytać.