Pamiętacie listę Widsteina? Ponad 150.000 nazwisk. Pamiętacie listę Macierewicza? Ponad 60 nazwisk najważniejszych polityków. A to tylko przecież część całości. Wyciągnięte z archiwów i zaprezentowane społeczeństwu. W wyższych społeczno-moralnych celach. TW, pseudo-TW, kandydaci na TW, agenci i pseudo-agenci. Archiwa SB na ulicy. Procesy o przyznanie statusu poszkodowanego. Przeprosiny prezesa IPN. Początek rewolucji moralnej ogłoszony przez J. Kaczyńskiego. Wycieki z IPN’u danych osobowych używane w ordynarnej politycznej walce. Kościół, dziennikarze, politycy i wielu Janów Kowalskich zostało dotkniętych, słusznie czy niesłusznie, informacjami zebranymi przez tajną policję. To ona „zza grobu decydowała” o życiorysie wielu osób, w zależności od motywów jakie miał ujawniający informacje.
Archiwa SB są do dzisiaj skuteczną formą politycznych rozliczeń. Dane zbierane, manipulowane i często fałszowane przez u- i s-beków stanowią ciągle skuteczną formę dyskredytowania osób i osiągania politycznych celów. Obecność w sbeckich archiwach mało kiedy jest okazją do dumy a stanowi raczej dowód na taką czy inną formę współpracy. A przez dziesięciolecia komunistycznego reżimu miliony przechodziły przez młynek tajnych służb i godziły się pod wpływem namów, szantażu, gróźb czy Po Prostu osiągnięcia jakiś korzyści na taką czy inną formę współpracy. Przy reglamentowanym rozdziale dóbr było to działanie skuteczne i efektywne. Po Prostu coś się tam powiedziało, czasami napisało i już było łatwiej dostać paszport, zwiększyć szanse na awans czy Po Prostu mieć szansę na lepszą pracę. Kombinowało się przecież na wiele sposobów a flirt z UB nie przez wszystkich był niewzruszenie odrzucany.
Ekspert zespołu Macierewicza, pan Cieszewski dotknięty został widmem swoich akt w SB. Niekompletnych gdyż w międzyczasie jego szczegółowe archiwa zostały przez służby zniszczone. Z takich czy innych powodów. Antoni Macierewicz zapoznał się z danymi w maju tego roku i stwierdził iż nie musi o tym informować opinii publicznej. Jakieś informacje są ale nie o współpracy. A więc nie ma o czym mówić. Decyzja dosyć dziwna dla każdego znającego wypowiedzi i poglądy pana Macierewicza o lustracji, agentach, współpracy z SB, wpływach agentury i agentach śpiochach oraz mackach rosyjskiego wywiadu w komunistycznych, tajnych służbach. To chyba pierwszy, znany wypadek kiedy znany poseł wypowiada się w obronie osoby znajdującej się w archiwach służb specjalnych w IPN’ie. Nie bez kozery oczywiście bo tym razem chodzi o współpracownika ZP do badania katastrofy smoleńskiej.
Pan Macierewicz broni i miesza z błotem dziennikarza ujawniającego informacje z IPN’u. Prawicowa prasa i blogerzy razem z nim. Lustracja tak ale nie dla pana Cieszewskiego bo to przecież naukowiec podważający istnienie brzozy smoleńskiej a to wystarczający powód aby nie miał swojej przeszłości w ubeckich archiwach. A jeżeli ma to tylko dowód na to jak potrafił „wykiwać SB” i uciec na zachód. W stanie wojennym trzeba dodać. Osiągnięcie prawie porównywalne z ucieczką pułkownika Kuklińskiego. Oczywiście to był inny kaliber zagrożenia dla reżimu ale wystawienie do wiatru służb specjalnych jest porównywalne. Dali się zrobić w konia.
Casus pana Cieszewskiego jest symptomatyczny dla polskiej sceny politycznej i relacji NASZ-WASZ. Nie jest takie istotne w poszczególnych wypadkach czy i jak był ktoś związany współpracą ze służbami bezpieczeństwa. To tylko pretekst do podważania zaufania jednej czy drugiej strony politycznego sporu. Skuteczna broń do walki o wyborcze dusze i politycznej nawalanki, niestety również w smoleńskiej katastrofie. Wara od Cieszewskiego przekonują jedni a jego naukowe teorie o brzozie której nie było nie mają nic wspólnego z wzmiankami w tajnych archiwach, drudzy twierdzą: porozmawiajmy o jego przeszłości i faktach z nią związanych.
Nierozwiązywalny węzeł gordyjski, wzajemne oskarżenia, zajmowanie pozycji obronnych, wynajdowanie słabych punktów i obrzucanie się błotem. Po raz kolejny i nie ostatni przecież. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić co w tym wszystkim jest naprawdę istotne i oddzielić przeszłości od weryfikacji zdjęć satelitarnych. Polska rzeczywistość jeszcze długo będzie zakładnikiem ubeckich informacji i manipulacji nimi w zależności od wyznawanych poglądów politycznych
3 komentarz