Proporcja ludzi identyfikujących się z Polską dawniej i dzisiaj.
Pojawienie się nowych kategorii zobojętniałych w tej kwestii. Cechy niezbędne wśród tych, którzy przechowują i chronią naszą tożsamość.
Podstawowa refleksja tego tekstu jest taka oto, iż Polacy od 17 wieku znaleźli się w sytuacji zmuszającej do wykazywania się wielokrotnie heroizmem i składania ofiar dla Ojczyzny. Gdy jednak osiągali względny lub całkowity sukces, okazywali lekkomyślność, brak odpowiedzialności, dezynwolturę itd. względem swojej państwowej wspólnoty. Pominąwszy wieki przed 19-tym, aby nie rozwlekać tematu, spójrzmy na wiek 20-ty.
Wysiłek w czasie I wojny i bezpośrednio po niej był ogromny, wieloaspektowy i ogarniał wszystkie społeczne warstwy, ponieważ od drugiej połowy 19 wieku wszystkie one mialy już świadomość narodową. Wysiłek ten ogarniał też zbiorową pamięcią wszystkie wysiłki i ofiary oddane w całym okresie zaborów.
Osiągnięta Niepodległość była pełna a wolność nawet czasem przesadna, jak czasem zżymał się Piłsudski komentując zachowania w Sejmie. Gdybając można nawet przypuścić, że Piłsudski mógłby być może zakończyć wojnę z bolszewikami realizacją swej federalistycznej koncepcji, jeśli natychmiast ( w 1919) nie odbyłyby się wybory parlamentarne zwycięskie dla endecji.
Tę wolność i niepodległość zagospodarowywano na wielu polach znakomicie. A jednak w kwestii najważniejszej dla naszego bytu czyli przygotowania armii zabrakło odpowiedzialności i powagi. Jak pokazał wrzesień 39 żołnierz polski był znacznie mężniejszy, silniejszy fizycznie, odporniejszy itd. od niemieckiego, ale przy kompletnym braku czołgów, minimalnej liczbie samolotów i rażących różnicach w pozostałym sprzęcie nic poradzić nie mógł.
Władze polskie popełniły też niesłychany błąd stategiczny odbierając zagarnięty przez Czechów skrawek Zaolzia zamiast wszelkimi środkami dążyć sporo wcześniej do sojuszu wojskowego z Czechosłowacją, posiadającą zresztą dobrze uzbrojoną armię. Być może taki sojusz mógłby nas uratować a przynajmniej ograniczyć nasze straty.
Tymczasem hekatomba tych strat i niewysłowionych cierpień Narodu trwająca i dalej po wojnie przez prawie pół wieku jest wręcz nie do ogarnięcia.
I tu dochodzimy do sedna artykułu. Otóż bowiem przed II wojną proporcja ludności identyfikującej się z państwem polskim była bardzo duża, obejmująca nawet część populacji narodowych mniejszości. Czuli się związani z nim nawet ci, którzy mieli do niego istotny żal.
Oczywiście identyfikacja z Polską nie oznacza jeszcze, że osoba lub grupa skłonna jest dokonać jakiegoś poświęcenia na rzecz Państwa. Jest to ważne rozróżnienie, bowiem w razie czego trudno jest na takich ludziach się oprzeć. W każdym razie, jak dowiodła II wojna, grupa skłonna do poświęceń była na tyle liczna, że stworzyła największe państwo podziemne w Europie, mimo utraty populacji zagarnietej przez Sowiety oraz wojskowej i innej emigracji. Warto sobie jednak uświadomić, że było to tylko ok. 20% Narodu. Pozostała część normalnie żyła, pracowała itd.
Represje okupantów i masowa emigracja zaraz po wojnie znacznie ograniczyły proporcje tej ofiarnej części społeczeństwa, niemniej w okresie PRL, choć w działania patriotyczne przeciw władzy opartej na Sowietach angażowały się minimalne ilości ludzi ( z wyjątkiem okresu zaraz po wojnie), to jednak identyfikacja z narodem była powszechna a mniejszości nie było już w ogóle.
I teraz co się dzieje w III RP? Otóż zaczyna dochodzić do erozji identyfikacji z państwem narodowym we wszystkich społecznych warstwach i to z różnych powodów. Ideologiczny prymat dążenia do wyższej konsupcji jako wartości najwyższej powoduje, iż część osób identyfikuje się z tym krajem, gdzie ma lepiej , lub skąd przychodzą pieniądze od rodziny. To dotyczy ludzi nie przeżywających wartości wyższych, ale wśród tych ostatnich identyfikacja z narodem też się kruszy, bowiem po otwarciu świata znajdują oni często na zewnątrz kraju rozmaite ciekawe zjawiska, środowiska i fascynujące zadania i oddalają się od Polski z tego powodu.
Dalej mamy tych, którzy zostali strąceni w bezrobocie, stały przed nim strach oraz bezdomność. Ci myślą tylko o tym, jak przetrwać i żadne sprawy ogólnonarodowe ich nie interesują. Ostatnio dotyczy to także osób wykształconych.
Następnie jest wieloraka młodzież, które generalnie na masową skalę straciła kontakt nie tylko z pokoleniami przodków i szacunkiem do nich, ale nawet ze swymi rodzicami. Żyją oni w świecie masowej kultury, głównie anglosaskiej, w międzynarodowym internecie, nie mają pojęcia o historii własnego kraju i jego literaurze a żadni dawni bohaterowie nie są dla nich wzorcami. Mówią też na ogół slangiem z daleka tylko przypominającym polszczyznę i to niezależnie od poziomu wykształcenia.
Ostatnią kategorią oddalającą się od Polski są osoby silnie przeżywające związek z tzw. małą ojczyzną i czasem aktywnie działające na jej rzecz. Przyczyny nasilenia się tego zjawiska są różne ( między innymi regionalizm Unii) ale podstawową jest chyba obserwacja, iż państwo jako całość działa bardzo kiepsko, nie mamy wpływu na władzę w nim ani poprzez wybory ( to ciągle ci sami ludzie przez ponad 20 lat) ani potem.
Posumowując mamy do czynienia z różnoraką erozją polskości. Jaki jest zasięg ogólny w proporcji do całości populacji, do końca nie wiadomo. Sądząc jednak po pewnych wskaźnikach w ludzkich zbiorowych zachowaniach i postawach ( także badanych socjologicznie), jest on znaczny.
Oznacza to, iż ci, którzy po dotkliwej wojennej i powojennej eliminacji rozmaitych elit i przedwojennej klasy średniej oraz patriotycznego przywództwa robotników i rolników, czują się powołani na rozmaite sposoby do organizowania życia społecznego i państwowego, powinni wykazywać się wyjątkową powagą, odpowiedzialnością, roztropnością i skutecznością a także spoglądaniem realistycznie w przyszłość i światłym przewidywaniem zagrożeń, aby im w porę przeciwdziałać.
Codziennie powinni uświadamiać sobie ogrom ofiar narodowych od 39 roku i codziennie przyrzekać sobie ich nie zawieść poniechawszy opieki nad tymi, którzy żyją dzisiaj.
Anarchanioł A-Ja_To – Lach