Bartoszu, Bartoszu nie trać że nadziei
I mowa Donalda nie zawsze się klei
Jak wiadomo nie ma niczego ważniejszego na tym dzisiejszym świecie niż walka z wykluczeniem społecznym. Nawet nieźle się daje z tego żyć inkasując granty, a to z UE czy rodzimych ministerstw.
Słynący z empatii premier Tusk swoim powszechnie znanym ciepłym wzrokiem dostrzegł coraz bardziej widoczne wykluczenie posła Bartosza Arłukowicza ze społeczności lewicowej i podał mu pomocną dłoń. Teraz to Bartosz Arłukowicz w nagrodę zajmie się wykluczonymi i kto wie czy nie pociągnie za sobą wykluczonych; Kalisza, Cimoszewicza i Olejniczaka.
Nic to Tuska nie kosztuje gdyż nowe stanowisko pełnomocnika premiera ds. koordynacji współpracy organizacji pozarządowych i administracji w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu (w randze Sekretarza Stanu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) opłacimy my, podatnicy.
O tym, że pełnomocnicy są nie do przecenienia świadczy choćby działalność pani pełnomocnik premiera do walki z korupcją, Julii Pitery.
Dziwny to kraj, w którym aby nieść pomoc słabszym trzeba porzucić lewicę i postarać się o rządowy stołek przy ponoć liberalnym rządzie.
Jeśli chodzi o zadania pełnomocnika to są one bardzo konkretne i ściśle sprecyzowane, co można wyczytać na stronie internetowej premiera.
Żeby nie zanudzać napiszę w skrócie, że pan Bartosz Arłukowicz będzie „wzmacniał koordynację”, „wspomagał wykorzystanie potencjału”, „dokonywał przeglądu zadań”, „tworzył zespół” i „będzie uczestniczył w pracach i wydarzeniach”.
Nie dziwi, więc nieukrywane szczęście i wzruszenie posła Arłukowicza, który nareszcie będzie mógł spełnić marzenie swego życia i poświecić się słabszym. Przeszedł w tym celu długą drogę od programu „Agent” w TVN przez flirt z SLD i w końcu dołączenie do partii Mira i Zbycha, którymi jeszcze nie tak dawno wyraźnie się brzydził.
Na konferencji prasowej stojąc obok Tuska mówił tak przekonywująco i szczerze, że postanowiłem mu zadedykować poniższy dwuwiersz:
Bartoszu, Bartoszu nie trać że nadziei
I mowa Donalda nie zawsze się klei