Od czasów zaborów, a więc początku powolnej agonii Polski, stopniowo karłowaciejący w miarę postępów tego procesu Wielki Naród Polski zaczął postrzegać zachód jako absolutny wzorzec ładu politycznego, społecznego i moralnego, do którego to należy aspirować wszelkimi siłami.
W miarę postępującej przez wieki degradacji Polski i Polaków, powyższy paradygmat umacniał się w zbiorowej świadomości społecznej, ogarniając także narodowe elity. Fakt ten w fatalny sposób zaciążył na losie państwa i narodu doprowadzając w rezultacie do ukształtowania się tworu zwanego III RP, a będącego w swej istocie atrapą Polski, zgrabnie ukrywającą przed polskojęzycznym społeczeństwem ostatni etap jego materialnej, biologicznej, moralnej i narodowej agonii.
Wydarzenia ostatnich lat, a w szczególności gwałtownie narastającą militarna agresywność Stanów Zjednoczonych i kryzys gospodarczy w Unii Europejskiej, coraz bardziej kontrastują realia z hołubionym w polskich sercach obrazem zachodu.
Najnowsze działania zachodu związane z wojną w Syrii i skandalami ukazującymi mataczenia USA we wszystkich rejonach świata, skłoniły wielu myślących ludzi zachodu do zakrzyknięcia „król jest nagi”. W tym kontekście warto tu zacytować opinię ministra w rządzie Rolanda Reagana, dr Paula Creiga Robertsa, jednego z nielicznych przedstawicieli amerykańskiego establishmentu, który potrafił zachować rozum i sumienie, a którego trudno podejrzewać o antyamerykanizm:[i]
Nothing remains of the West’s “moral authority,” which was never anything but a cover for self-interest, murder, and genocide.
Nic nie pozostało z zachodniej moralnej wyższości, która nigdy nie była niczym więcej niż przykrywką egoizmu, zbrodni i ludobójstwa.
Wiodącym państwem zachodu są Stany Zjednoczone, które prezydent Obama, w niedawnym telewizyjnym przemówieniu do narodu, określił mianem „wyjątkowych”, a zatem mających moralne prawo do korygowania postępowania innych nacji. Nieco inne spojrzenie na tą sprawę mają reprezentanci rdzennych mieszkańców tego kraju[ii]:
As a Native American I have always maintained that there is no way that a country founded and built on lands stolen through genocide and built by slaves could ever be democratic, or free, or just. The sons and ancestors of European killers, drunkards and every perceivable scum that were expunged from Europe to found the “New World” can never be on moral high ground until they cleanse their own filth.
Jako rdzenny mieszkaniec Ameryki zawsze uważałem, że nie jest możliwym by państwo stworzone na zagrabionej przy pomocy ludobójstwa ziemi I zbudowane siłami niewolników mogło kiedykolwiek być demokratyczne, wolne i sprawiedliwe. Potomkowie europejskich morderców, pijaków i innego tałatajstwa wysłanego z Europy w celu stworzenia „nowego świata”, nigdy nie osiągną wyżyn moralnych zanim nie oczyszczą się ze swego własnego brudu.
Przez całe stulecia, zachód okryty obłudnym płaszczykiem „chrześcijańskiej” moralności i wyższości cywilizacyjnej, rabował, mordował, wyzyskiwał i kolonizował innych, w rzeczywistości mając w głębokiej pogardzie naukę Chrystusa. Jedynie w czasie słabości okresu rozbicia feudalnego, nie mogąc praktykować swych „zdolności” na innych, dawał upust tymże mordując własnych władców i wikłając się w wewnętrzne wojny. Dziś nie stara się już nawet maskować swego prawdziwego oblicza, zbrojąc muzułmańskich terrorystów wszelkiej maści w Syrii, byłej Jugosławii, Libii, czy Egipcie, którzy między innymi wyżynają Chrześcijan znajdujących się w ich zasięgu[iii], niszcząc państwa, siejąc śmierć i chaos.
Zachodni analitycy polityczni tzw. głównego nurtu usiłują tłumaczyć takie zachowanie „pragmatycznymi” względami, takimi jak potrzebą kontroli światowych surowców, czy „karania” zagranicznych przywódców próbujących uwolnić się z zależności od dolara, rezerwowej „waluty” świata (elektronicznego śmiecia generowanego w tysiącach miliardów przez szajkę prywatnych bankierów z Federal Reserve).
Abstrahując od moralnej tego strony, żadne „pragmatyczne cele” nie mogą tłumaczyć zbrodniczego amoku Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Pozornie nielogiczne wydaje się popieranie terrorystów z Al-kaidy[iv] w Syrii czy Libii, przy jednoczesnym zwalczaniu ich w Afganistanie czy Pakistanie. Mordowanie ludzi przy pomocy bezzałogowych samolotów drones[v] w Somalii, Jemenie, Pakistanie, Afganistanie, ma się nijak do wspomnianych w poprzednim akapicie celów. Logicznym wydaje się tylko jeden cel-wywołanie III Wojny Światowej, o czym coraz częściej i otwarciej mówi się na świecie.
Zdaje sobie z tego sprawę putinowska Rosja, która jeszcze do niedawna prowadziła tradycyjną imperialną politykę w Europie, mordując polskich oficjeli w Smoleńsku i zabiegając o tradycyjna przyjaźń i współpracę z Niemcami na trupie Polski. Kreml uświadomił sobie, że nie jest już „myśliwym” ale „zwierzyną” w światowej rozgrywce. Podczas niedawnego apogeum kryzysu syryjskiego związanego z incydentem użycia broni chemicznej, Rosjanie bez owijania w bawełnę porównali go[vi] do niemieckiej prowokacji z radiostacja w Gliwicach, która zapoczątkowała II Wojnę Światową. Bez niepotrzebnej dyplomacji, Putin poinformował swych obywateli, że „dziś mamy prowokację mającą na celu usprawiedliwienie agresji na Syrię, a jutro może nastąpić podobna usprawiedliwiająca atak rakietowy na Moskwę”.
Świadomość tego, że rozpętanie III Wojny Światowej grozi całej ludzkości niewyobrażalnymi konsekwencjami, nie stanowi na obecnym etapie argumentu za jej nierealnością. Znaczący przywódcy zachodu to w większości szaleńcy i zaślepieni głupcy pozostający na usługach światowej oligarchii finansowej, która nie cofnie się przed niczym w realizacji swej obłędnej wizji New World Order[vii].
Orwellowską miniaturę „nowego porządku światowego” stanowi III RP, w której, szybko wymierające i emigrujące społeczeństwo rządzone jest przez obcą agenturę. Państwo to po z górą dwudziestu latach „gospodarki wolnorynkowej” pozbawione jest jakichkolwiek perspektyw na przyszłość i pod germańskim butem carycy Merkel skazane jest na nieuchronną zagładę w krótkiej perspektywie najbliższych dekad. Tylko rozpad zachodnich struktur władzy może otrzeźwić postnarodowe społeczeństwo i spowodować zmianę paradygmatu myślowego, a w konsekwencji ustanowienie nowych wzorców do postępowania i wytworzenie całkowicie nowych, rozumnych elit.
Miast szukać szczęścia po świecie, należy poznać polskie osiągnięcia narodowo- i państwo-twórcze z okresu Piastów i Jagiellonów. W tym aspekcie warty polecenia jest krótki vide clip[viii] dr Denisa McNamara formalnie traktujący o Krakowie, a w rzeczywistości o polskiej cywilizacji okresu mocarstwowego. Profesor kończy go lapidarnym, ale wiele mówiącym stwierdzeniem: „ W jagiellońskiej Polsce wszystko stało na nogach, podczas gdy u nas (w USA) wszystko stoi na głowie”.
Może warto by ruszyć tropem dr McNamary?
[i] http://www.infowars.com/the-west-dethroned/
[ii] http://voiceofrussia.com/2013_09_17/Syria-and-the-endless-fight-between-good-and-evil-3424/
[iii] http://news.antiwar.com/2013/09/25/as-islamist-occupation-continues-syrian-christians-remain-trapped/
[iv] http://pl.wikipedia.org/wiki/Al-Ka%E2%80%99ida
[v] http://www.voanews.com/content/us-moves-drones-from-key-africa-base/1756946.html
[vi] http://en.wikipedia.org/wiki/RTR_Planeta
[vii] http://en.wikipedia.org/wiki/New_World_Order_%28conspiracy_theory%29
[viii] https://
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata