Kibole jako…..jedyny zorganizowany na dużą skalę…społeczny ruch.
Działanie na skutki i na przyczyny. Co robić z testosteronem?
Kibole a identyfikacja z ” małą ojczyzną” czy także z dużą?
Klapa Euro 12 czy klapa Pareto?
Zastanawiając się nad zjawiskiem kibolstwa w Polsce ze zdumieniem skonstaktowałem, że mamy tu do czynienia z najliczniejszym i nabardziej dynamicznym ogólnopolskim zjawiskiem społecznym. Nasze spoleczeństwo jest niebywale zatomizowane i apatyczne. Wskaźników tego jest wiele – od najniższego chyba w Europie wskaźnika udziału w organizacjach pozarządowych ( z których i tak część to ukryty biznes), poprzez zupełnie śladowe członkostwo w partiach politycznych, żenująco mały udział w wyborach ( moja kumpela dostała się do Rady Dzielnicy w Gdyni zdobywając …16 głosów) do tego stopnia, że w wyborach uzupełniających do senatu bierze udział…kilka procent wyborców. Do harcerstwa należy kilka procent młodzieży a starcy nie są zorganizowani w ogóle, bo Partia Emerytów i Rencistów do Sejmu nijak dostać się nie może.Szalejące feministki mogą zapełnić co najwyżej jedną platformę na manifie a na niej Senyszyn z pejczem. Frakcja kobiet konserwatywnych zaś zmieści się w jakimś kościele romańskim, bo gotycki będzie już dla nich zbyt duży. Na jakikolwiek protest przychodzi osób co najwyżej kilkanaście, zaś w przysiółku wiejskim, gdzie mam chatę, każdy wylizuje swe domostwo , ale wspólna droga składająca się wyłącznie z dziur nie zwraca niczyjej uwagi. Nie ma też żadnych działań wspólnych w świecie pracy i właściwie już nie branża, ale każda załoga walczy o swoje, nie wiedzieć czemu pod flagami z napisem 'Solidarność".
Niestety wygląda na to, że nie istnieje także Naród, bowiem powiedzmy sobie szczerze – reakcja społeczna na to, co stało się rok temu w Smoleńsku a także parę miesięcy przedtem w tym temacie oraz od tamtego czasu aż do dziś, poza kilkudniową masową pielgrzymką do stolicy, jest właściwie żadna a nawet manifestacja w rocznicę katastrofy w swej liczebności była zaskakująco mała. Działają tylko zdeterminowane nisze – takie jak nasz Nowy Ekran a próby utworzenia jakiegoś szerszego ruchu na rzecz otwarcia oczu Polakom raz po raz spełzają na niczym
Jedyną jako taką żywą społeczną tkankę stanowią asocjacje regionalne, czasem nawet stanowczo zbyt żywą, jak w przypadku RAŚ. Asocjacje te jednak nie łączą się w żadnym wspólnym ruchu ani w duchu przyjaźni ani w duchu wrogości czyli każdy sobie rzepkę skrobie. Tymczasem kibole zaczynają już tworzyćwspólny organizm oparty na wzajemnej nienawiści, ale powoli oprócz tejże pojawiają się tam też elementy jednoczące w sensie dosłownym.Na przykład ustawki nie są jakimś wybuchem wrogości, ale zaplanowanym wspólnie i zgodnie spektaklem wyładowania energii. Wspólna też jest wrogość do policji ( do ochroniarzy wrogości nie ma, bo to są bezradne niedołęgi) do tego stopnia, ze czasem obie strony kiboli leją ją solidarnie. Zdaje się też, że na trybunach pojawiają się jakieś jednorodne hasła i to nie tylko odnoszące się do sportu, ale także niosące radykalne ideologiczne epitety czy nawet epatujące wrogością do władz wyższych.
Krótko mówiąc mamy do czynienia z rodzącym się gwaltownym i wrogim wobec otoczenia ruchem męskiej młodzieży, dysponującej legalną organizacją ( kluby kibica) i nieformalnymi przywódcami zasłużonymi w bojach.
Wszyscy gorączkowo przemyśliwują, jakie to represje i blokady zastosować i ile sił aparatu przemocy oraz prawa zgromadzić, aby ten ruch powstrzymać. Takie działanie jest jak najbardziej racjonalne i konieczne, ale działa na skutki a nie na przczyny. Żeby poznać przyczyny, trzeba to zjawisko po prostu zbadać za pomocą socjologii i psychologii społecznej. Trzeba wiedzieć, kto to są ci kibole, jak działa ich psychika, czy działają tam jakieś podgrupy, czy ich skład się zmienia itd.itp. To zbadać można, bowiem socjologia to nie tylko ankiety telefoniczne i sondaże i żyją jeszcze ludzie pamiętający znacznie bardziej złożoną metodologię ( jak niżej podpisany). Wyniki tych badań nie muszą być banalne, bowiem po badaniach nad prostytutkami okazało się np., że jest tam wiele studentek oraz nobliwych żon ( te ostatnie dorabialy sobie na luksusowe kosmetyki).
W przypadku kiboli trzeba wiedzieć choćby to, czy jest to tylko młodzież ze społecznych nizin lub wręcz marginesu czy może można tam znaleźć młodzieniaszków z dobrych domów nudzących sie przy boku mamusi.
I tu dochodzimy do testosteronu. Gdy dojrzewałem młodzieńczo na przełomie lat 50-tych i 60-tych do 16 roku życia zaliczyłem kilka klubów sportowych różnych dyscyplin i wszędzie tam na serio mnie trenowano a rodzina nie ponosiła żadnych kosztów. Na podwórku było boisko do piłki nożnej i nikt z mieszkańców nie bał się, że piłka wybije mu okno. Graliśmy tam nawet w klipę a to już naprawdę było niebezpieczne dla okien a mimo to byliśmy tolerowani. Na drugiej stronie ulicy rozciągały się łąki z wykrotami ( a była to ulica w dużym mieście), gdzie walczyliśmy obrzucając się darnią oraz udając strzelanie z patyków, ale to ostatnie było reminiscencją niedawnej wojny i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Większość chłopaków należała do harcerstwa, gdzie dyskretnie uczono nas prawdziwego patriotyzmu, ale przede wszystkim wychowywano nas na odpowiedzialnych mężczyzn. Nasza męska energia znajdowała ujście a poza tym żyliśmy mitami wojennych bohaterów – tych prawdziwych zasłyszanych w harcerskich pieśniach i tych fałszywych, podawanych przez komunistyczną propagandę poprzez czasem nawet wysokiej klasy zdradziecką literaturę. ( a rodzice bali się demistyfikować ją w naszych oczach). W stosunku do młodzieży sprzed wojny nasze uorganizowanie pod kontrolą dorosłych było dużo mniejsze, ale jednak wystarczało, żeby idąc na stadion co najwyżej podkopać się pod mur, by nie płacić biletu. Nikomu nie przychodzilo do głowy aby zaszaleć więcej. Krytykowaliśmy rodziców, jak zawsze robili to młodzi, ale nigdy się od nich nie odcinaliśmy, jak to jest teraz.
Teraz na tamtym podwórku jest parking i klomby, za ulicą mamy teren w pełni zurbanizowany a zresztą nawet przejść przez nią jest strach, bo w obie strony pędzą tiry. Pobliski tani otwarty basen zarósł trawą i są tylko daleko drogie pod dachem, do harcerstwa nie należy prawie nikt. Sporty męskie uprawiają coraz częściej dziewczyny ( zwłaszcza jazdę konną tak obecnie modną) a chłopcy siedzą przed komputerami i grają w gry znieczulające ich na przemoc a nawet śmierć. Idolami młodziezy są celebryci masowej kultury, przeważnie poza polskiej a znajomość podstawowych spraw z zakresu polskiej historii i literatury jest na ogół zerowa, niezależnie od poziomu wykształcenia. Tak wygląda życie młodzieży przeciętnej. Jak to się dzieje na społecznych nizinach, wiele nie wiemy. Trzeba by zgromadzić specjalistów od resocjalizacji, więziennych wychowawców, wyprofilowanych psychologów oraz znawców pomocy społecznej, zaś ekonomiści z prawdziwego zdarzenia powiedzieliby, jak wyjątkowo wysoka rozpiętość dochodów Polsce wpływa na wzrost społecznych patologii, gdy bogactwo razi w oczy a nie można go dosięgnąć.
I jeszcze jedno – bardzo ważne. Dawniej męska młodzież nie idąca na studia szła na dwa a czasem na trzy lata do wojska. Tam testosteron wyładowywał się czasem nawet nadmiernie a poza tym ludzie , dopóki nie przyszła " fala" uczyli się odpowiedzialności za siebie i innych mimo hucznych powrotów zbiorowych między przestraszonymi podróżnymi. Od 40 lat mam przyjaciela, który 3 lata odbębnił w wojskach rakietowych i wiem, że wojsko zrobiło z niego mężczyznę i to nie slogan a prawda. Do wojska brano przede wszystkim ludzi z prowincji, bo ci z dużych miast często potrafili się jakoś wyreklamować. Tym samym społeczne doły przerzedzały się. W III RP, gdy nastało bezrobocie, ci z prowincji wręcz pchali się do wojska, aby po prostu mieć z czego żyć.Teraz tego już nie ma i testosteron został zablokowany we wszystkich warstwach, w jednych ze względów kulturowych i cywlizacyjnych, w innych ze względów materialnych i organizacyjnych.
A zatem chcąc działać na przczyny a nie tylko na skutki zjawiska kibolstwa, trzeba te procesy odwrócić. Oczywiście nie poprzez mechaniczne odtworzenie dawnych warunków, bo tego zrobić się już nie da, ale prze takie modyfikowanie społecznych zachowań, stwarzanie szans i zachęt oraz prezentację idoli, aby testosteron mógł i chciał wyładowywać się twórczo, rozwijająco i nieszkodliwie dla otoczenia.
Trzeba też poznać dokładnie młodzieżowe subkultury i ich systemy wartości. Przecież nawet ich mowa jest dla nas niezrozumiała i sam widziałem słownik tlumaczący ją na polski. Nie tylko poznać, ale starać się zaadaptować je do legalnych zasad i choćby częściowo kontrolować.
Trzeba popierać rozmaite wartościowe młodzieżowe nisze, ktore nie są liczne, ale jednak istnieją i grupują czasem naprawdę fantastyczną młodzież i to aktywną w dziedzinach najrozmaitszych. Ich stopniowe poszerzanie może zmierzać w kierunku odradzania się pokoleń naszych następców.
Kibole identyfikują się z małymi ojczyznami. Gdy przyjdzie Euro 2012 mogą zidentyfikować się z dużą, bo jest tylko, jak wspomniałem, krok do zjednoczenia krajowego tego ruchu. Gdy to się stanie, będzie naprawdę źle czyli klapa. jest jednak inna "klapa" nazwana tak przez socjologa włoskiego Vilfredo Pareto. Powiada ona, że warstwy panujące obezwładniają warstwy upośledzone i buntujące się czasem w ten sposób, że otwierają klapę awansu przed przywódcami tych buntowników. Dokładnie tak zrobiono w polityce na przełomie lat 80-tych i 90-tych wobec takich ludzi jak Frasyniuk, Bujak czy Lis zamieniając płomiennych przywódców robotniczego powstania w salonowe lwy. To można zastosować także do szefów kiboli pod warunkiem, że oni zapanują na swymi podwładnymi, ustrukturalizują ich w przejrzyste i jawne szczeble i komórki i że sami zapanują nad porządkiem ( może nawet za jakąś opłatą albo w zamian za sprzęt czy wyposażenie do cywilizowanego kibicowania). Mogą też brać pożyteczny udział w konkretnych pracach ( nawet budowlanych) na rzecz swego klubu czy otoczenia. Zamiast walczyć z nimi zbrojnie może lepiej przeciągnąć ich na stronę normalności a przecież w tym wypadku byłoby to moralne – nie tak jak w przypadku kupowania Frasyniuka, Bujaka czy Lisa. Pismo tak wyśmiewanego komendanta policji, który prosił o bilet dla szefa kiboli w i e d z ą c, że ma on na koncie chuligaństwo świadczy jednozncznie, że chciał on iść własnie w tym kierunku i chyba zrobił słusznie, bo tak dowartościowany warchoł zachowywał się chyba na meczu spokojnie i nawet widać było, że ma sympatię u pilkarzy za to zachowanie. Przecież wiemy z Biblii, że bardziej należy się cieszyć z jednego nawróconego złoczyńcy niż ze stu tysięcy spokojniutkich kibiców tulących się do kolorowych szalików.
A ten problem rozwiązać trzeba koniecznie, bo może się zdarzyć i tak, że znajdzie się ktoś pomysłowy, kto tę wielką wzburzoną energię zechce przeładować do armaty takiego poltycznego ekstremizmu, że strach się bać.
Anarchanioł A – Ja – To – Lach