Miasto w Szkocji a historia polskiej zagłady w świecie
05/05/2011
564 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Jest w Europie miasto. Nazywa się Aberdeen. Jest w tym mieście galeria sztuki, a w niej sala pamięci wojny. 25 lat temu postawiono tam pamiątkowe tablice. Rok 85 – czterdzieści lat po wojnie według nomenklatury Zachodu…
Jest w Europie miasto. Nazywa się Aberdeen. Jest w tym mieście galeria sztuki, a w niej sala pamięci wojny. 25 lat temu postawiono tam pamiątkowe tablice. Rok 85 – czterdzieści lat po wojnie według nomenklatury Zachodu, dla którego koniec hitlerowskich Niemiec był początkiem pokoju.
Cóż napisano na tych tablicach? Generalnie to, co należy. Wspomniano bohaterów i ofiary. Szczegóły jednak osobie, która nie zna faktów, poznać ich nie pozwalają.
Czy polscy żołnierze byli pośród bohaterów? Nie. Czy polskie ofiary – co najmniej 6 milionów osób – były pośród wymienionych ofiar? Nie za bardzo. Polska poniosła według tablic ofiary mniejsze niż państwa byłego Imperium Brytyjskiego (Indii, Sri Lanki, USA, Wielkiej Brytanii), a nawet (sic!) Francji. Grzecznie nie zapomniano o mordzie 6 milionów Żydów. Polska – największa ofiara Niemców i Sowietów – była dopiero po Francji.
Wśród cierpiących miast zobaczymy Drezno, Coventry oraz Leningrad, nie będzie tam jednak Warszawy, w której w czasie wojny zginęło więcej Polaków niż w całym byłym Imperium Brytyjskim żołnierzy łącznie. Nie zobaczymy ani informacji o niemieckich mordach na Zamojszczyźnie, ani o wywózkach na Sybir, tragedii Kresów, morderczych kleszczach NKWD, Katyniu i tysiącu innych miejsc, w których cierpieli ludzie, którzy ani nie glosowali na Hitlera, ani nigdy nie należeli do partii komunistycznej.
Zwykłego Europejczyka tablica ta utwierdzi w tym, że silni trzymają ze sobą, także w tworzeniu historii (nie ważne wszak, kto wywołał wojnę). A Polacy? Biedny naród z dalekiego wschodu, ludzie do sprzątania, służby, ciemni, bez znaczenia dla historii Europy.
Przez 50 lat komunizmu nie mieliśmy żadnego wpływu na to, jak odnoszono się do historycznych wydarzeń wojny. Kiedy otworzyliśmy oczy, okazało się, że historia została już wybiórczo zinterpretowana.
Nikt ze współczesnych obywateli świata zachodniego nie wie, kto poniósł największą ofiarę w obronie demokracji i wolności i jak ta ofiara nigdy nie została wynagrodzona, a nawet haniebnie zmarnotrawiona zdradą.
Oczywiście ta tablica w Aberdeen nie jest wynikiem zlej woli, a jedynie wynikiem ignorancji. Ignorancji, której nigdy nikt nie prostował. Działa tu podobny mechanizm, jak w nazistowskiej i komunistycznej propagandzie. Nieprawda powtarzana zaczyna oddziaływać jak prawda. A przecież nie mamy żadnego powodu, aby wstydzić się prawdy.
Prawda na temat naszej historii jest jedynym narzędziem, które pozwoliłoby rozbić strukturalną dyskryminację, które wielokrotnie podlegamy tylko z tego powodu, że jesteśmy Polakami.
Antypolonizm to bowiem mieszanina odrobiny złej woli i ogromnej ignorancji, która także z powodu tej złej woli narosła. Pomóżmy pozbyć się chociaż ignorancji.
Jest wiele miast i wiele tablic na świecie. Jest jednak również wielu Polaków na świecie. Patrzmy uważnie, co na tablicach napisano i reagujmy. Pytajmy, piszmy listy i poprawiajmy.
Czekamy na relację z takich działań. Ludzie dobrej woli, przysyłajcie zdjęcia, jeśli z jakichś powodów nie możecie reagować, my zareagujemy.
Jeśli my – ofiary nazizmu i stalinizmu nie będziemy stanowczo reagować, to antypolonizm nie będzie malał. Kiedyś w obozach śmierci i łagrach mieliśmy wszyscy jako grupa etniczna umrzeć, dzisiaj zabija się pamięć i zniewala kulturowo. Czy pozwolimy, aby współczesny nieświadomy „nazizm i stalinizm” niszczył nasze warunki egzystencji?