Mój syn na Facebooku zebrał na to hasło 12,5 tys. zwolenników w tydzień, dla żartu.
Tak wygląda w necie zbieranie zwolenników.
FB to jednak nie jest sposób na ratowanie Polski.
Nasze mózgi są kompletnie sprasowane bieżączką, uzależnione od informacji i adrenaliny. Lemingi falują jak rój pszczół, albo szarańczy. Lecą za czymś, np. wrzuconym tematem "śmierci" Bin Ladena, nieistotnym w ogóle, po czym rój pędzi gdzie indziej.
Nie potrafimy już się skupić na żadnym głębokim tekście, kontemplować. Modlitwa sprawia nam trudność, mózg poza kontrolą woli produkuje obrazy, szuka narkotyku, i tak w kółko. Przyznajmy, straciliśmy kontrolę nad tym co czytamy. Nie wybieramy już tego, nie umiemy selekcjonować informacji. TO nas wybiera.
Notka z przesłaniem Matki Bożej i Jezusa jest dla nas mało interesująca, bo odrywa od ciekawostek.
Nie wiem, czy internauci potrafią postawić Polskę na nogi, jeśli sami nie umiemy się ogarnąć.
Jesteśmy złotoustymi marzycielami, efekciarzami i nic więcej.
I co dalej?
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas