POLSKA
Like

Rozpraszanie aparatów przemocy

23/08/2013
1453 Wyświetlenia
2 Komentarze
10 minut czytania
Rozpraszanie aparatów przemocy

Niektórzy uważają, że libertarianie to anarchiści, a zatem że niby chcemy zlikwidować wszelkie państwa. Anarchiści rzeczywiście chcą państwa zlikwidować i to jest idea głupia – ale nie dotyczy to libertarian. Libertarianie są mądrzy.

0


lennonowscy idealiści, którzy sobie imaginują, że nie ma państw, że nie ma się po co zabijać, że nie ma żadnej religii. Są też leninowscy idealiści, którzy uważają, że wolność to komunizm i elektryfikacja. Anarchiści być może wierzą w to, że już tu, gdzie sobie puszczamy papierosy i wypijamy z kieliszków, dziecko bezpiecznie zrodzone zasiądzie obok jagnięcia i lwa.

Ale my, libertarianie [1], w te bzdury nie wierzymy. Niektórzy z nas wierzą, że to się ziści po naszej śmierci, w jakiejś rzeczywistości idealnej, duchowej, transcendentnej, wirtualnej, bezbolesnej, wyimaginowanej, czy jak tam zwał tą inną nierzeczywistą rzeczywistość – ale w tej realnej, materialnej, prawdziwej, namacalnej, postrzegalnej, zmysłowej, rzeczywistej rzeczywistości, która jest i boli, trzeba o wolność walczyć i być może się nigdy nie wygra.

Dlatego my, libertarianie, wcale państwa likwidować nie chcemy – my wręcz przeciwnie, chcemy państwa multiplikować, chcemy by było takich organizacji jak państwo bardzo dużo, wielokroć więcej niż jest teraz. To są bardzo błędne mniemania jakoby niektórzy z nas chcieli zlikwidować państwo – my państwo wspieramy, popieramy i chcemy ich jak najwięcej.

Anarchiści komunistyczni to postępowcy, to głupki, to utopiści – oni dążą do bezruchu – do bezrobocia, do bezpieczeństwa, do stagnacji. A libertarianie to cywilizacyjni konserwatyści – my jesteśmy mądrzy, nasza idea to kontr-utopia – dążymy do ruchu, do różnorodności, do wolności, do działania, do budowania i twórczości.

My się zgadzamy z tym, że państwo jest niezbędne i nieusuwalne z życia społecznego. Ale my widzimy państwo takim jakim jest realnie, a jest przede wszystkim aparatem przemocy. Jeśli to zobaczymy, jeśli przestaniemy pisać: „państwo” a zaczniemy pisać: aparat przemocy [2], to lepiej te problemy zrozumiemy.

Aparat przemocy jest niezbędny społecznie, bo zawsze w każdej grupie ludzi będzie konieczność stosowania przemocy, bo po prostu przemoc jest możliwa. Jeśli jest możliwa, to jest konieczne, by się przed nią bronić, a by się bronić, trzeba stosować przemoc.

Libertarianie nie chcą likwidacji aparatu przemocy – taki postulat to oczywista utopia [3], której nie da się zrealizować w praktyce.

Postulaty libertarian są inne: my chcemy ograniczyć terytorialny monopol aparatu przemocy [4], my dążymy do tego, by takie aparaty na jednolitym kulturowo, etnicznie, ekonomicznie czy geograficznie obszarze konkurowały. A to już nie jest utopia, bo to bardzo często w historii występowało i nadal się zdarza. A w większej skali terytorialnej jest powszechne!

Oczywiście istniały i istnieją obszary, które są opanowane przez wielkie imperia, ale istniały i istnieją obszary, na których konkuruje wiele małych aparatów przemocy. My, libertarianie, po prostu postulujemy by je jeszcze bardziej rozproszyć. I koncentracja aparatów przemocy i ich rozproszenie jest naturalne, powszechne, często spotykane i w przeszłości i w teraźniejszości, więc ani postulat koncentracji, ani postulat rozpraszania nie jest utopią.

Tylko proszę to dobrze zrozumieć! Rozproszenie aparatów przemocy to nie to samo, co rozproszenie wszelkich ludzkich społeczności. Aparat przemocy, czyli państwo, nie jest synonim wspólnoty [5] – to nie są tożsame pojęcia. Organizacje ludzkie nie są w sposób nieunikniony obarczone przemocą. Są możliwe organizacje, kluby, związki, spółdzielnie, firmy, korporacje, kraje, gminy, księstwa i inne zgrupowania ludzkie, które spaja jakaś pasja, zasada, emocja czy inny cel, a nie chęć wymuszenia tego przemocą na innych. Nie postulujemy rozpraszania takich wspólnot. One niech się konsolidują – niech robią co chcą. My tylko postulujemy rozproszenie aparatów przemocy.

Rozproszenie terytorialne aparatu przemocy nie jest wcale jego osłabieniem – wcale nie jest tak, że skoncentrowany terytorialnie duży aparat przemocy zawsze pokona aparat rozproszony. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie: rozproszenie daje dodatkową siłę. Dowodem na to jest choćby to, że wielkie atomowe imperia czyli ZSRR i USA nie potrafią pokonać małego, obciachowego, słabego Afganistanu. Tylko dlatego im się to nie udaje, że aparat przemocy Afganistanu jest rozproszony.

No ale kto pilnuje [6], by te rozproszone aparaty przemocy nie uległy znowu koncentracji? Głupie pytanie, nie? A kto będzie dbał o koncentrację? Skąd się wzięła ta koncentracja?

Moim zdaniem to o koncentrację trzeba szczególnie zadbać, bo jest mniej naturalna. Naturalne jest to, że każdy samiec alfa ma kilku synów, którzy po nim dziedziczą cechy przywódcze co prowadzi do walki o władzę, która często kończy się podziałami stada. U ssaków terytorialnych i stadnych naturalne są stada maksymalnie kilkudziesięcioosobnikowe – większe się w sposób naturalny rozpadają.

U ludzi maksymalna biologiczna granica liczebności stada to sto pięćdziesiąt [7] osobników. Większa koncentracja stad, to skutek kultury, a nie natury. By stworzyć milionowe, czy miliardowe stado [8] trzeba stworzyć odpowiednią ideologię [9]. Jeśli taką ideologię da się stworzyć, to równie dobrze da się stworzyć taką, która się tej koncentracji przeciwstawi.

Jest prawdą to, że wiele ludzkich cywilizacji opartych jest o idee koncentracji aparatu przemocy, tak że cała cywilizacja to jeden wielki aparat przemocy zwany imperium. Taka jest cywilizacja chińska, takie były aztecka, inkaska czy egipska. Taka była nasza poprzedniczka – cywilizacja rzymska. Ale już druga poprzedniczka, cywilizacja helleńska to rozproszone aparaty przemocy.

Nie jest prawdą to, że idea koncentracji władzy, idea imperialna, to jakaś dominująca, wszechogarniająca, naturalna idea cywilizacyjna. Były i są cywilizacje, które tę zasadę łamią. Cywilizacja żydowska długi czas utrzymywała się i przetrwała w rozproszeniu, bez żadnego aparatu przemocy. W naszej cywilizacji łacińskiej [10], którą można zwać europejską, czy zachodnią, albo w cywilizacji arabskiej, nigdy nie doszło do koncentracji władzy w jedno cywilizacyjne imperium. Te nasze cywilizacje wygrywały i opanowały duży kawałek świata działając w rozproszeniu aparatów przemocy, choć czasem duże imperia tworzyły. Ale te imperia się rozpadały nie niszcząc cywilizacji.

Nie jest więc tak, że idea koncentracji wygrywa i zawsze wygrywała z ideą działania w rozproszeniu. Ta walka wciąż trwa i to, że się stanie po któreś stronie tej barykady nie jest utopią. Obecnie w Europie [11] trwa walka cywilizacji koncentracyjnej, postępowej, imperialnej, totalnej, socjaldemokratycznej, zamordystycznej, uznającej, że cała cywilizacja powinna być jednym wielkim aparatem przemocy, z cywilizacją chrześcijańską, europejską, narodową, zachodnią, konserwatywną, wolnościową, gloryfikującą różnorodność, tolerancję, pluralizm czyli wielość aparatów przemocy.

Ta pierwsza koncepcja dąży do koncentracji władzy, a druga walczy o rozproszenie i różnorodność aparatów przemocy. Libertarianie są frakcją drugiej strony i postulujemy jeszcze większe rozproszenie – walczymy o rozproszenie aparatów przemocy poniżej poziomu państw narodowych, walczymy o możność działania kilku konkurencyjnych aparatów [12] na tym samym terytorium. To nie jest utopia.

Precz z Unią Europejską!

Grzegorz GPS Świderski


 

0

Grzegorz "GPS" Świderski https://www.salon24.pl/u/gps65/

Grzegorz GPS Świderski - Myślę, polemizuję, argumentuję, dyskutuję, rozważam, analizuję, teoretyzuję, dociekam, politykuję, prowokuję, spekuluję, filozofuję. Jestem sarmatolibertarianinem, agnostykiem, żeglarzem i trajkkarzem. Z wykształcenia jestem informatykiem. Mój główny blog jest tu: http://gps65.salon24.pl/

175 publikacje
113 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758