Tym człowiekiem jest na pewno gen. Roman Polko
W wywiadzie udzielonym portalowi wPlityce został zapytany co sądzi o prowadzonym śledztwie w sprawie "katastrofy" smoleńskiej oto co powiedział gen. Polko:
Najbardziej przytłacza i przygnębia mnie to, że tak wielka tragedia, w której zginęło tylu przedstawicieli polskiej elity, najlepszych z najlepszych, została potraktowana tak niegodnie, jak pierwszy lepszy wypadek samochodowy, właściwie jak stłuczka. Oddaliśmy inicjatywę obcemu państwu, teraz z pokora przyjmujemy wyniki ich śledztwa, sami nie mając nawet połowy dokumentów. Ale i to nam jak czytam, nie przeszkodzi zamknąć dochodzenia.
Mnie w wojsku uczono zawsze odpowiedzialności. 100 procent odpowiedzialności. I nie można uznać, że mój odcinek jest wąski, zaczyna się tu, a kończy tam. Zwłaszcza dowódcy są odpowiedzialni za całość zadania, muszą przewidywać, planować, reagować. I tu przychodzi mi na myśl generał Janicki, szef Biura Ochrony Rządu.
Dwugwiazdkowy generał. Dobrze opłacany. A co robi? Jakie wnioski wyciąga? Jest a to głównym celebrytą, a to pierwszym żałobnikiem, organizatorem pielgrzymek do Smoleńska. A co mówi? Że nie ma sobie nic do zarzucenia. Że wszystko zrobił dobrze. A jak zareagował na wieść o tragedii? Mówi, że rozpłakał się. A przecież jest dowódcą. Gdy kiedyś w akcji zginął mój przyjaciel, to nie płakałem, choć bolało, ale działałem. By ustalić przyczynę, zmniejszyć wszystkie możliwe inne straty.
Zadaniem BOR było zapewnienie bezpieczeństwa prezydentowi, po to jest ta instytucja. Ma się znać na wszystkim, wszystko przewidzieć, nie dopuścić do lądowania jeśli nie było na to warunków. A tymczasem nie jest pewne czy na lotnisku w Smoleńsku był chociaż jeden funkcjonariusz Biura. No, ale szef tej jednostki nie ma sobie nic do zarzucenia.
Tam zginęło wielu pana dobrych znajomych…
Więcej – przyjaciół. W dniu tragedii poszedłem do Pałacu Prezydenckiego, gdzie pracowałem z tym ludźmi. Zapaliłem znicz. Chciałem być w tym miejscu, podobnie jak setki tysięcy Polaków. I teraz widzę zbudowane tam barykady, jakby szykowano się do jakiejś wielkiej bitwy. Z kim? O co? Jakie są zagrożenia? Kogo te barierki i przed kim chronią? Nie wiem, może to ma właśnie prowokować, jątrzyć.
To niezwykle bolesne, że nie można tam pójść, zapalić znicza, być w miejscu, które spontanicznie wybrali ludzie. I nadal wybierają.
Żródło: wPolityce.pl