Silni, zwarci i gotowi do dalszego marszu o lepsze JUTRO.
1.
Donald Tusk wreszcie zdemaskował wroga Narodu, jaki uwił sobie gniazdo w łonie Partii.
To Jarosław Gowin!
Przywódca zaatakował go stanowczo i pryncypialnie. Jak zawsze celnie wytknął, że żądny władzy Gowin zmierza do stworzenia „nowej, ideologicznej partii”.
„Długo się zastanawiałem, czy mam to powiedzieć otwarcie, w trakcie naszej kampanii. Po ostatnim głosowaniu w Sejmie nie mam już wątpliwości” – napisał Przywódca w liście do swoich towarzyszy.
„Chodzi o wykorzystanie naszych demokratycznych procedur do promocji nowej inicjatywy politycznej (…) Każdy, kto dzieli Platformę, szykuje zwycięstwo dzisiejszej opozycji„.
Nie od dziś wszak wiadomo, że tylko W KUPIE SIŁA.
2.
Czy jednak Tusk powinien obawiać się Gowina?
Okazuje się, że wedle tego ostatniego Tusk PO-winien obawiać się Tuska, albowiem Jarosław Gowin otwarcie deklaruje, że jest Tuskiem:
Czuję się jak Donald Tusk A.D. 2001. Swój program wyborczy w 100 proc. mógłbym ułożyć z wypowiedzi samego Donalda Tuska. Tylko, że byłyby to wypowiedzi sprzed dwunastu, dziesięciu, siedmiu, pięciu, czy nawet trzech lat. Problem w tym, że kiedy dzisiaj formułuję postulaty, które wcześniej wychodziły z ust dawnego Donalda Tuska, to dzisiejszy Tusk twierdzi, że szkodzę partii. Zresztą, skoro premier jest pewien swojego zwycięstwa, to dlaczego tak się denerwuje i odmawia mi debaty?
3.
Oto prawdziwa przewrotność Gowina:
żeby rozbić Partię PO-daje się za inkarnację jej Przewodniczącego.
Rychło patrzeć, a tuż przed wyborami objawi się kolejny Tusk, tym razem z godziny 15.45 w PO-niedziałek.
A kto wie, czy nie doczekamy się i Pół-Tuska.
4.
Tyle, że Gowin jest konsekwentny:
Już wkrótce wszystkich tych, którzy chcą zrozumieć różnicę między mną a Donaldem Tuskiem, czeka w internecie pewna niespodzianka. (…) Na mojej stronie będzie akcja, która pokaże, co Donald Tusk mówił w przeszłości, co mówi teraz i co ja proponuję.
A co z tymi, którzy tej różnicy dostrzec nie chcą?
Dla których wybór Donald czy Jarosław, Tusk czy Gowin to tak naprawdę wybór pomiędzy dyzenterią a czerwonką?
5.
Czy jednak list, skierowany przez Przewodniczącego Tuska do mas partyjnych przez przypadek nie jest początkiem szukania przez niego alibi na wypadek coraz bardziej spodziewanej przegranej w wyborach parlamentarnych?
Jak w tej starej żołnierskiej piosence: bylibymy zwyciężyli, gdyby, kurna, nie ten deszcz.
Bylibymy zwyciężyli, gdyby, kurna, nie Gowin?
6.
Być może robię błąd przypisując Tuskowi tak zaawansowane myślenie strategiczne.
Ostatnie dekady pokazują dobitnie, że takie myślenie było domeną tylko jednego polskiego polityka – Marszałka.
A więc co na pewno zyskuje taktycznie Tusk, strasząc członków partii rozbiciem PO i tym samym przegraną?
Odpowiedź jest banalnie prosta.
W ten sposób skupia wokół siebie elektorat tych, którzy boją się zmiany rządu ze względu na możliwa utratę przywilejów.
Bo przecież Gowin został napiętnowany jako osoba, która zmierza w kierunku utworzenia innej partii.
A to oznacza, że otaczać go będą inni.
I tych innych pociągnie za sobą w górę.
To, jak się wydaje, jest największym „argumentem” Tuska.
Dałem wam, to mnie PO-przyjcie. Bo możecie stracić.
Przewodniczący PO-winien więc PO-zostać przewodniczącym.
7.
Co jednak się stanie, gdy partia Tuska PO-legnie w nadchodzących wyborach?
Ano, rozpadnie się na mniejsze, skupione wokół lokalnych wodzusiów, do tej pory skwapliwie chowających się w cieniu rzucanym przez Słońce Peru.
Koniec formacji, koniec dekady złudzeń…
8.
Czyżby?
Natura horret vacuum.
Najprawdopodobniej obietnice Donalda zostaną zastąpione obietnicami Jarosława.
Tak będzie dotąd, aż w Polsce powstanie społeczeństwo obywatelskie.
I zacznie wymagać.
2.08 2013
Fot.: internet