Media Watch i recenzje
Like

Tonący brzydko się chwyta czyli: na każdego możemy mieć haka

30/07/2013
1171 Wyświetlenia
3 Komentarze
12 minut czytania
Tonący brzydko się chwyta czyli: na każdego możemy mieć haka

Konflikt pomiędzy ultrarządowym Lisweekiem (dawniej Newsweek) a Ruchem Palikota zaostrza się.

Zaczął Lisweek:

Penkalski (poseł RP, o ile ktoś nie pamięta) ma na swoim koncie ponaddwuletnią odsiadkę, był skazywany m.in. za ciężkie pobicie kijem bejsbolowym i grożenie bronią. Dziś wszystkie wyroki są już zatarte – oznacza to, że poseł z prawnego punktu widzenia jest niekarany. Dzięki temu mógł m.in. kandydować do Sejmu.

0


Penkalski nie dystansuje się jednak od swojej przeszłości. Po przystąpieniu do Ruchu Palikota próbował wciągnąć do polityki dwóch kolegów z więzienia. Pierwszy to Zbigniew Dryka, były funkcjonariusz Służby Więziennej z Zakładu Karnego w Braniewie, w którym Penkalski odbywał karę. Poseł znał go jeszcze sprzed odsiadki. Dyka pełnił w Ruchu Palikota funkcję szefa Ruchu w Braniewie, rodzinnym mieście posła. Drugi protegowany Penkalskiego działał w strukturach elbląskich partii. Prosi jednak o anonimowość: – Będę wdzięczny za niepodawanie mojego nazwiska, w końcu nie ma się czym chwalić. W przeciwieństwie do Wojtka nie uważam pobytu w więzieniu za swój życiowy sukces.

Dziś obaj działacze są już poza Ruchem Palikota. Odeszli po konflikcie z Penkalskim. – Nie chcę mieć do czynienia z chamstwem, głupotą, prywatą, obłudą, brakiem szacunku dla wyborców i kolegów z partii – uzasadnił swoją decyzję Dryka w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku. Penkalski również na Facebooku skwitował to krótko: „Kurestwo polityczne”.

(…)

Brutalność czynów popełnianych przez Penkalskiego musiała zrobić na sądzie wrażenie. Świadczą o tym opinie psychiatryczne, które sąd zamawiał na okoliczność dwóch różnych spraw. W pierwszej sporządzonej w 1997 roku lekarze stwierdzili, że oskarżony nie jest ani chory psychicznie, ani upośledzony, ale „wykazuje cechy osobowości psychopatycznej”. Ich zdaniem mogło to mieć związek z doznanym w młodości urazem głowy. W drugiej opinii z 1999 roku Penkalski przyznał się z kolei do zażywania narkotyków: „Odurza się od roku. Zaczął od amfetaminy, odurza się również kokainą (…). Odurza się codziennie”. Problem miał jednak nie trwać długo, bo już rok później w wywiadzie środowiskowym zanotowano: „Od miesiąca narkotyków nie zażywa w ogóle. Wolny czas spędza na siłowni, w lokalach gastronomicznych i na basenie z dziećmi”.

http://polska.newsweek.pl/w-najnowszym–newsweeku—wojciech-penkalski—posel-z-przeszloscia,106899,1,1.html

2.

Riposta Ruchu Palikota:

W związku z publikacją tygodnika Newsweek (31/2013) „Człowiek spod granicy” informuję, że poseł Wojciech Penkalski po konsultacjach z kancelarią prawną postanowił skierować do sądu sprawę przeciwko autorowi tekstu Michałowi Krzymowskiemu.
Główną przesłanką takiego działania nie jest krzywda, jakiej doznał osobiście Wojciech Penkalski, lecz troska o system wartości w myśl którego osoba, która odpowiedziała i odpokutowała swoje winy nie może być za nie dożywotnio prześladowana.

 

I. Zatarcie skazania

Trzeba w ślad za niekwestionowanym autorytetem prawnym, prof. Jerzym Stępniem zwrócić uwagę na pojawiające się w świecie mediów tendencje, które z punktu widzenia wartości humanistycznych i prawnych są nie do zaakceptowania:

Raz skazany ma się czuć już zawsze wyjętym spod prawa. Jeśli dziś nie wypada pochwalać wieszania (są, jak wiadomo, wyjątki nawet w kręgach literackich), to przynajmniej można będzie znęcać się nad przestępcą psychicznie do końca jego dni”.

Art. 106 kodeksu karnego mówi, iż z chwilą zatarcia skazania uważa się je za niebyłe; wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych. Zatarcie skazania jest nierozerwalnie związane ze współczesnym prawem karnym. Jego ideą jest umożliwienie uprzednio skazanemu powrót do życia w społeczeństwie – po odpowiednio długim okresie czasu – i usunięcie wzmianki o skazaniu z Krajowego Rejestru Karnego (rejestru skazanych). Od tego momentu obowiązywać zaczyna fikcja prawna, zgodnie z którą do popełnienia czynu zabronionego w ogóle nie doszło.

Dzięki zatarciu wyroku chcemy przecież uniknąć efektu trwałej stygmatyzacji kogoś, kto popełnił przestępstwo – po to, by nie zaszczuwano go przez całe życie mimo odbycia wymierzonej kary” – napisał (źródło – DGP) Jerzy Stępień, prawnik, konstytucjonalista, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. „Mamy traktować daną osobę skazaną tak, jakby nigdy nie została skazana. Nie ma to cech rehabilitacji, choć w przeszłości nawet takie poglądy (niesłuszne) były głoszone. Celem wprowadzenia zatarcia wyroku na pewnym etapie rozwoju ustawodawstwa karnego było uniknięcie efektu trwałej stygmatyzacji kogoś, kto popełnił przestępstwo – po to właśnie, by umożliwić mu powrót do normalności, by nie zaszczuwano go przez całe życie mimo odbycia wymierzonej kary” – wyjaśnia były prezes TK.

A więc odnoszenie się przez dziennikarza Newsweeka do dawno zatartych wyroków jest nie tylko złamaniem prawa, ale i niebezpiecznym precedensem godzącym w prawa wszystkich osób, które zeszły z drogi przestępstwa i swoim codziennym życiem udowadniają, że stały się pełnoprawnymi, uczciwymi członkami społeczeństwa.

 

II. Tajemnica zdrowia psychicznego

Inny, nie mniej karygodny aspekt tej publikacji to ujawnienie informacji o stanie zdrowia posła Penkalskiego, a w szczególności o stanie zdrowia psychicznego. Ustawa Prawo Prasowe mówi w art. 15 ust. 2. wyraźnie:

„Dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy:

(…)
2) wszelkich informacji, których ujawnienie mogłoby naruszać chronione prawem interesy osób trzecich”.

Takim interesem jest niewątpliwie tajemnica zdrowia psychicznego – termin prawniczy wprowadzony ustawą z dnia z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego.
Regulują to art. 50-52 wskazując na to, że obowiązek ochrony tajemnicy dotyczy wszelkich informacji jak również i osób wykonujących czynności wynikające z ustawy.
I nie ma tu żadnego znaczenia, czy poseł jest osobą publiczną, czy prywatną, bo ochrona informacji o stanie zdrowia psychicznego póki co w żaden sposób nie wyklucza osób publicznych.


III. Uniemożliwienie odniesienia się do krytyki

I wreszcie ostatnie poważne naruszenie prawa, którego dopuścił się red. Krzymowski to uniemożliwienie osobie poddanej krytyce (to eufemizm, powinno się napisać osobie postponowanej) odniesienia się do zarzutów. A przecież art. 6. Ust. 1. Prawa Prasowego mówi: „Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk”. Podkreśla to art. 12:

„1. Dziennikarz jest obowiązany:

  1. zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło”.

Red. Krzymowski zadał posłowi Penkalskiemu kilkanaście skomplikowanych pytań na piśmie i zażądał odpowiedzi w trybie nie znanym w dziennikarskiej sztuce, to jest, cytuję „jeszcze dziś”.

Poseł Penkalski, chcąc się rzeczowo odnieść do tych pytań natychmiast w formie pisemnej poinformował red. Krzymowskiego, że potrzebuje na odpowiedzi więcej czasu i odniesie się do nich w terminie ustawowym. Bo art. 6 ust 2 ustawy Prawo Prasowe daje mu takie prawo: „ Organy państwowe, przedsiębiorstwa państwowe i inne państwowe jednostki organizacyjne oraz organizacje spółdzielcze są obowiązane do udzielenia odpowiedzi na przekazaną im krytykę prasową bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca”. Jednak red. Krzymowski nie poczekał na odpowiedzi Wojciecha Penkalskiego, złożył artykuł do druku, kończąc go zresztą kłamliwym akapitem, z którego czytelnik mógł wywnioskować, że poseł odmówił odpowiedzi na pytania, lub unikał wyjaśnień.


Czy można znaleźć bardziej jaskrawy przykład nierzetelności dziennikarskiej? Pisanie publikacji atakującej konkretną osobę bez dania jej prawa głosu, mimo iż ta osoba taką chęć wyraziła, jest niczym innym jak dziennikarskim mordowaniem na zlecenie.

Biorąc wszystko co wyżej wymienione poseł Penkalski będzie się domagał adekwatnego, znaczącego odszkodowania, które przeznaczy na cel charytatywny, związany z resocjalizacją osób które odbyły wyroki karne i mają trudności z powrotem na drogę uczciwości.

Rzecznik prasowy

Klubu Ruchu Palikota

 

/-/ Andrzej Rozenek

3.

 

Czy poseł Penkalski był osądzony i skazany przez sąd?

Temu akurat zaprzeczyć się nie da.

Odsiedział swoje?

Również należy potwierdzić.

Czy po odbyciu kary popadł w konflikt z prawem?

Nie.

4.

Jednak mnie, potencjalnemu wyborcy w najwyraźniej nadchodzących przyspieszonych wyborach, jakoś trudno uwierzyć, że Lisweek w połowie kadencji bierze pod lupę akurat TEGO posła i nagle ujawnia jego zatartą przeszłość.

Zdarzenia opisane w tekście najbardziej prorządowego tygodnika miały miejsce ponad 15 lat i były doskonale znane tzw. służbom w dniu wyborów.

Czy ujawnienie nieistniejących prawnie faktów jest niczym innym jak tylko zemstą rządzącej partii?

 I PO-kazanie innym, nie-PO-kornym posłom, że jakakolwiek chwila słabości (czytaj: brak subordynacji wobec ekipy Tuska) może skończyć się PO-dobnie:

– ujawnieniem faktów z przeszłości, które najwidoczniej mają stanowić haki gwarantujące posłuszeństwo posiadającemu kompromitującą wiedzę?

Bo przecież poseł Penkalski reprezentuje okręg elbląski, gdzie niedawno Platforma Obywatelska PO-niosła sromotną PO-rażkę w wyborach samorządowych przy mocnym zaangażowaniu Ruchu Palikota w referendum!

Trudno mi zatem rewelacje Lisweeka traktować inaczej niż w kategoriach prymitywnej zemsty dotychczasowego układu.

Bo aż strach się bać, że za odgrzebaniem sprawy sprzed lat 15-tu stoi ktoś wyżej.

 

PS. W PO-dobny sposób przed kilkunastoma laty próbowano zniszczyć marszałka Józefa Zycha. Odgrzebana staroć dotyczyła jeszcze lat 1950-tych!

30.07 2013

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758