Burdel w budżecie to najwyraźniej nowa świecka tradycja. W Polsce np. okazało się, że po wykorzystaniu przeszło 80% zaplanowanego deficytu wciąż będzie brakować kasy na rządowe wydatki. Pomysł przerzucania długu do różnych funduszy najwyraźniej nie wypalił podobnie jak idea przerzucenia środków z OFE do ZUS. Prawdopodobnie na skutek podpisanych porozumień o wspieraniu inwestycji i handlu PTE mogą w przypadku wywłaszczenia / nacjonalizacji pozwać Polskę o odszkodowania.
W związku z tym rząd w trybie całkowicie sprzecznym z Konstytucją przepycha zawieszenie progów ostrożnościowych, które jakoby „spełniły swoje zadanie”. Skoro tak, to po cholerę je zawieszać? Chyba tylko po to, żeby bezkarnie zadłużać podatników do granic, a nawet poza nie, zdrowego rozsądku. Jak w takiej sytuacji wyglądają buńczuczne zapowiedzi rychłego przystąpienia do strefy euro i okresie przejściowym w ERM II, gdzie limity deficytu budżetowego są jasno określone?
Tym bardziej, że sama UE też nie lepsza. Ostatnio wpadła na pomysł, by do PKB wliczać dochody z tzw. czarnej gospodarki, czyli „prostytucję, przemyt oraz produkcję i handel narkotykami”. Jest jasne, że chodzi wyłącznie o wpływy – w końcu składka członkowska w UE wynosi 1/12 PKB państwa, więc taki zabieg skutecznie zwiększy wpływy. I co z tego, że czerpanie dochodów z prostytucji, produkcji narkotyków i dilerki normalnie jest przestępstwem, dlatego nikt z zaangażowanych nie ujawnia tych dochodów w zeznaniach podatkowych? Stosując tę samą logikę należy oczekiwać, że wkrótce do PKB zaliczone zostaną potencjalne dochody bezrobotnych, gdyby pracowali.
Tak czy siak teraz wystarczy tylko odpowiednio podrasować dochody z „czarnej gospodarki”, i już przekroczenie progów ostrożnościowych nikomu nie grozi. Strefa euro niewątpliwie na tym skorzysta. A przynajmniej niektóre kraje, mające wprawę w prowadzeniu kreatywnej księgowości, czyli wpisywaniu danych „z kapelusza”. Na przykład Grecja.
A na co wyda UE pozyskane w ten sposób środki? Ano zapewne w pierwszym rzędzie na zaspokojenie roszczeń urzędników unijnych, sprzeciwiających się między innymi podwyższeniu wieku emerytalnego z 63 do 67 lat, przywróceniu dodatkowego opodatkowania części dochodów w wysokości 6%, zamrożeniu pensji na dwa lata oraz zwiększeniu czasu pracy z 37,5 do 40 godzin tygodniowo.
Oprócz tego niewątpliwie herezją jest sama myśl obcięcia funduszy UE na tak newralgiczne projekty jak: nauka tańca najuboższych Afrykańczyków, szkolenia początkujących gwiazd telewizyjnych w Nepalu, budowę krokodylowego zoo w duńskiej miejscowości liczącej niespełna 10 tysięcy mieszkańców, wycieczki eurokratów (z rodzinami i dziećmi) do Nowego Yorku, wirtualne centrum azylowe czy na most, który nigdy nie został połączony z drogą (2 miliony euro).
Cóż, jak widać – gdy burdel w budżecie, to budżet idzie do burdelu. A podatnicy jak zwykle mogą iść się…