Skazywani na śmierć sinfeinersi powoływali się na J. Piłsudskiego, który "walczy z Rosją nie dla umocnienia Austrii i Niemiec, ale za sprawę narodu polskiego". Argument nie został przyjęty przez sędziego z Londynu. 95 lat temu w Dublinie wybuchło Powstanie Wielkanocne.
Bernard Shaw zresztą przestrzegał, że straceni w egzekucjach Irlandczycy zajmą miejsca obok "bohaterów Polski, Serbii i Belgii w Europie".
Zatwierdzający wyroki śmierci gen. John Maxwell raportował do Londynu, że brytyjska sprawiedliwość jest podważana w Irlandii głównie przez księży, którzy są "intensywnie nielojalni i czynią wszystko, aby nie zabliźniły się rany" i że: "odprawiają piekielne msze za dusze poległych i straconych".
Gen. Maxwell naciskał na Londyn, by wręcz: "skłonić papieża, by zabronił księżom mieszania się do polityki".
A oni idąc przed pluton egzekucyjny śpiewali:
- Whether on the scaffold high
- Or the battlefield we die,
- Oh, what matter when for Erin dear we fall!
(Nieważne czy na szafocie czy na bitwy polu umrzesz, nieważne… – jeśli umrzesz za Irlandię).
Po Powstaniu aresztowano więcej osób niż wzięło w nim udział. Część rozstrzelano, część wywieziono na roboty do Anglii, część skazano na więzienie. Nie pomogło – wtedy właśnie zaczęła się nowożytna Irlandia.