Bez kategorii
Like

Wielka Sobota w naszym domu.

24/04/2011
360 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Nastąpiła Wielka Sobota. Jej tajemnicę w pełni oddaje jeden ze starożytnych tekstów, który w tym dniu jest czytany w porannej liturgii godzin. Nieznany autor tego tekstu tak ją przedstawia:

0


„Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął, ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków…Idzie, by odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę. Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; by wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i Synem Ewy… Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem… Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, byś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych”.

 

W naszym domu co roku, w Wielką Sobotę, u cioci Zosi na dole, odbywa się "święcone". O 4- tej po południu wszyscy mieszkańcy, rodzina z sąsiednich domów, sąsiedzi i przyjaciele przychodzą z koszykami do święcenia. Ksiądz z parafii, ( dawniej śp. stryj Jaś Popiel, jezuita ) odprawia rytuał poświęcenia jadła, soli, wody, domu i nas samych. I tak było dziś, jak i zawsze.

Pascha Jezusa Chrystusa jako Baranka Nowego Przymierza stoi w centrum wiary (lex credendi) i całego roku liturgicznego (lex orandi). Z niej przeto czerpią swój sens i znaczenie wszystkie obrzędy, a zwłaszcza te, które składają się na celebrację Triduum Paschalnego. Wśród nich występuje obrzęd święcenia pokarmów i napojów wielkanocnych. Ma on ścisły związek genetyczny i treściowy z celebracją misterium paschalnego, niezależnie od tego, czy był (i czy jest) spełniany albo w samo święto Paschy (in Pascha) w łączności ze Mszą św. Wigilii Paschalnej, albo uprzedzająco i samoistnie przez całą W. Sobotę, a nawet już w W. Piątek, zawsze jednak z myślą o Niedzieli Wielkanocnej (pro Paschate).

Zwyczaj błogosławienia pokarmów stołu wielkanocnego jest drugorzędnym obrzędem liturgii wielkanocnej w stosunku do pierwszoplanowych sakramentów paschalnych,chrztu z bierzmowaniem i eucharystii. Należy jednak spojrzeć pozytywnie na fakt, że istnieje on do dziś, że jest praktykowany, i że funkcjonuje jako „wartość” świąteczna i rodzinna, w pewnej analogii do wieczerzy wigilijnej Bożego Narodzenia z opłatkiem poświęconym. Sam obrzęd posiada zatem rangę właściwą sakramentaliom, a pokarm poświęcony powinien być traktowany jako „eulogium” (gr. antidoron), co dobrze wyraża polski termin „święcone”. O wysokim szacunku dla poświęconego pokarmu wielkanocnego na terenie Polski historycznej świadczy przyznanie mu w pobożności ludowej wartości „ósmego sakramentu”. Opinia społeczna była jednoznaczna: „W dzień Wielkanocy, kto święconego nie je, ten jest złym chrześcijaninem”. Mikołaj Rej, jako „innowierca”, kpił sobie z takiego przekonania popularnego w XVI wieku. Ciąg dalszy owej mentalności, doceniającej a nawet przeceniającej sens „sakramentalny” pokarmów pobłogosławionych, obserwuje się także u współczesnych parafian, którzy z okazji wizyty duszpasterskiej mówią księdzu w ten sposób: „Do kościoła co niedzielę nie chodzę, ale „koszyczek” do poświęcenia zanoszę w każdą Wielką Sobotę, nigdy tego nie opuściłem”.

Współczesny zestaw pokarmów dawanych do poświęcenia jest bardzo skromny i wybiórczy, a nawet odbiegający od pierwotnej paschalnej symboliki. Aktualny polski rytuał (1994, cz. 2) mówi o poświęceniu chleba i pieczywa świątecznego, mięsa, wędlin , jaj i wszelkich pokarmów. Tymczasem oryginalnym i aż do X w. jedynym składnikiem święconego był baranek, cały lub w kawałkach, upieczony na rożnie. Później zastąpiły go inne rodzaje mięsa, a nawet figurki z masła, ciasta, cukru, czekolady lub gipsu. Stopniowo rozwinęła się materia obrzędu i wzrosła liczba formuł (modlitw) benedykcyjnych, aż do pięćdziesięciu czterech razem; dziewięć z nich dotyczyło baranka, jedenaście – pokarmów mięsnych.

Potem  jedliśmy, piliśmy,  śpiewaliśmy pobożne pieśni, ciocia przygrywała na fortepianie, piliśmy wino z Kany Galilejskiej przyniesione przez Panią Magdalenę, dziennikarkę z Francjii i podróżniczkę, byli też inni zagraniczni goście, mieli dość zaskoczone miny.  Był też Mistrz Loży ( tylko ja znam jego tajemnicę, bo grzebię w necie) Była też dzisiejsza solenizantka, więc odśpiewałyśmy różne pieśni na jej cześć, ludowe i huculskie, na kilka głosów, z przytupami i fortepianem. Bardzo wesoło się zrobiło.

Wieczorem poleciałam jako ostatnia do kościoła, było już po 9-tej. Pacyfik wołał za mną z satysfakcją, że nie zdążę się wyspowiadać i mam grzecha. Wskoczyłam do auta i mówię, Boże prowadź. Zajechałam do franciszkanów, a tam msza, organy, chóry, świece, niebiańska  dekoracja z kwiatów,  kadzidła, wszyscy księża przy celebrze i mistyczne kazanie malowniczego mnicha z brodą, o symbolice jabłka. Biblia nie zawiera nazwy owocu – Adam i Ewa zjedli po prostu owoc z drzewa poznania. Prawdopodobnie dodatkowe zamieszanie sprawił fakt, że słowo jabłko po łacinie jest identyczne ze słowem "zły", "zło"-malum. Było odnowienie chrztu wodą, uroczyste święcenie ognia i wody. Mnisi szli przez kościół i mirtowymi wiechciami kropili wszystkich obficie, w radosnym nastroju, prawie podskokach i przy szerokich uśmiechach zgromadzonych, potem było wiele modlitw i komunia ( a ja bez spowiedzi, a spowiednika nie widać). Zapowiedziano, że przy wyjściu każdy dostanie jabłko, jako symbol zdrowia i świętości, które przywrócił ludzkości Chrystus ukrzyżowany. Po mszy poszłam do zakrystii i pytam, czy mnie kto jeszcze dziś wyspowiada, braciszek kiwnął głową i kazał poczekać aż przyjdą księża ( po obchodzie krużganków).

Byłam świadkiem niezwykłego zjawiska. Po wejściu pochodu Ojców i braci, zamknięto za nimi drzwi zakrystii, wszyscy ustawili się w koło, złożyli sobie głęboki pokłon i z szerokimi uśmiechami radości, zaczęli klaskać w dłonie i padać sobie w ramiona, jakby wygrali właśnie fortunę na giełdzie. Misterium   rzeczywiście fantastycznie się udało, ale zeby aż tak się cieszyć? Pomyślałam, jak ubodzy jesteśmy my, świeccy w te tajemnice i światła. Potem złapałam za rękaw jednego Ojca i mnie rzetelnie wyspowiadał, przy wyjściu mnisi czekali na mnie z prawie pustymi koszami po jabłkach. Dzięki Wam kochani księża, Ojcowie, braciszkowie, za wierną służbę.

Tak zakończył się dzień. Jutro o 6-rano rezurekcja.

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758