Podobno chrześcijanie nie potrafią się śmiać z samych siebie. Ja potrafię, a Wy?
Przez pustynię idzie wędrowiec i chrześcijanin w jednym. Ostatni raz jadł i pił trzy dni temu. Nagle patrzy, a tu zza skały wychodzi lew i najwyraźniej ma zamiar zapolować na wędrowca.
Ten składa ręce do modlitwy i woła: spraw o Panie Mój aby ta krwiożercza bestia miała duszę chrześcijanina!!
Na to lew składa ręce jak do modlitwy i odzywa się: dzięki Ci o Panie za te dary, które będę spożywał w Twoim imieniu.