Słowo o kampanii wrześniowej
19/04/2011
340 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Po wpisie pana Szremietiewa, rozpoczęła sie ciekawa dyskusja na temat kampanii wrześniowej. Chciałbym przedstawić poniżej moją opinię na ten temat.
Wbrew temu co napisał „szukam” kampania ta nie była do wygrania, nawet wtedy gdyby nie najechali na nas Sowieci. Jest kilka powodów, które przesadzają o takim, a nie innym moim twierdzeniu.
Po pierwsze, Wermacht miał spora przewagę w artylerii, czołgach i przede wszystkim w lotnictwie. To ta kampania pokazała dobitnie, jaką pozycję zdobędzie sobie lotnictwo w nadchodzącej wojnie. Sztukasy masakrowały maszerujące wojska i ludność cywilną. Potrafiło Luftwaffe swymi nalotami tak bardzo zmiękczyć obronę, że ta się często rozsypywała, a potem tak skutecznie dezintegrowała odwrót, że nie miał kto obsadzać kolejnych rubieży obronnych. Choć czołgi niemieckie nie były szczytem techniki i odstawały od naszych 7tp, to było ich na tyle dużo, że mogły przełamywać przy wsparciu lotnictwa i artylerii, niemal każdą nasza obronę. Pamiętajmy też o wpływie na psychikę żołnierza, który w owym czasie nie był zwyczajny widoku dziesiątek albo i więcej nacierających na jego pozycję czołgów.
Po drugie, nasze pozycje obronne były zbyt rozciągnięte. Było to tragiczne w skutkach. Ale tak się dzieje zawsze gdy do opracowywania planów ataku, czy też obrony wtrącają się politycy. Nie ustrzegły się tego nawet St. Zj. Am. Pn. (USA) w wojnie wietnamskiej. Proponowana przez wojskowych koncepcja obrony kraju na linii Narwi, Wisły, Sanu została odrzucona z powodów politycznych. Źle by to było widziane przez ludność cywilną zachodniej Polski. A już umieszczenie Armii Pomorze w wąskim gardle pomorskim było szczytem głupoty. Pamiętajmy że byliśmy atakowani przez Niemców i ich sojuszników (Słowacy) z trzech stron. Byliśmy głęboko oskrzydleni.
Po trzecie, nasza armia była słabo wyposażona w sprzęt bojowy. Owszem był sprzęt nowoczesny, ale było go naprawdę mało i jak wspomniał „szukam”, był często źle wykorzystywany lub po prostu nie umiano znaleźć dla niego nowej taktyki walki. Doskonałym tego przykładem było nasze lotnictwo. „Łosie”, „Karasie” i inne, były źle wykorzystywane i doraźnie. Nie wiem czy w ogóle w tym czasie były jakieś sensowne plany wykorzystywania tak nowoczesnych samolotów. No i było ich naprawdę mało. Lotników mieliśmy świetnych, co pokazali w tej kampanii, a i też podczas obrony Wlk. Brytanii. Ale obronić polskiego nieba nie byli w stanie z powodu złej taktyki i starego sprzętu.
Po czwarte, Polska przegrała tę kampanię już wtedy, gdy jeszcze nie oddano ani jednego strzału. Winni są temu nasi ówcześni politycy. Francuzi i Brytyjczycy dając nam gwarancje bezpieczeństwa po prostu grali na czas, nie chcieli by Polska uległa bez walki, lub co gorsza sprzymierzyła się z Niemcami. Oni wiedzieli od początku, ze ich gwarancje są bez pokrycia. Czy wiedzieli o tym nasi politycy, zwłaszcza Beck? Myślę, że zdawali sobie sprawę, że sojusznicy nie przyjdą im od razu z pomocą i liczyli na to, że nasza armia wytrzyma do czasu przybycia odsieczy. Lecz wtrącając się w plany wojskowe , całkowicie tą armię pozbawili takiej szansy.
Także już te wszystkie czynniki, które powyżej wymieniłem, powodowały to, że tej batalii wygrać nie mogliśmy, A przecież pominąłem napaść sowiecką. Nawet gdyby powyżej wymienione argumenty nie miały miejsca i nasza armia miała świetny sprzęt, dowódców i plany, to i tak wszystko by przepadło wraz z najazdem Sowietów.