Wszystko jest polityką. Polityka wciska się we wszystko i nie sposób oderwać się od tej cholernej polityki. Nigdy już nie będę szczęśliwy tak jak wtedy kiedy byłem dzieckiem i o żadnej polityce nie miałem pojęcia.
Wszystko jest polityką, polityka wciska się we wszystko i nie sposób oderwać sie od tej cholernej polityki. Nigdy już nie będę szczęśliwy tak jak wtedy kiedy byłem dzieckiem i o żadnej polityce nie miałem pojęcia.
Gdybyż można było żyć, pracować, tworzyć kompletnie bez najmniejszego skojarzenia z polityką. Nie cierpię polityki. Komuna zabraniała mieszać się do polityki ale jednocześnie nachalną propagandą telewizyjno gazetową, masowym zaganianiem na pochody dopominała się poparcia dla swoich działań – swojej polityki. Młodzież już od starszych klas podstawówki obowiazkowo musiała uczestniczyć w pochodach, czynach społecznych i uczyć się tzw. : wiedzy o społeczeństwie (obowiazkowy przedmiot szkolny – element prl-owskiej propagandy). Starsi mieli swoje zebrania, nasiadówki i obowiązkowe spędy a w telewizji codzienny dziennik telewizyjny i okazyjne wystąpienia władców z przemową do narodu, no i nocne Polaków rozmowy. PRL był bardzo rozpolitykowany. W nowej Polsce miało być normalniej. Wydawało sie, że teraz już wszystko potoczy się naturalnym trybem i że polityka przestanie zawracać głowę. Będzie można zająć się rozkręceniem jakiejś firmy, zająć się pracą, domem i rodziną. A tymczasem…
Dziś, w dwadzieścia parę lat po proklamowaniu "nowej" Polski nie da się żyć, bez zainteresowania polityką. Wszystko odnosi się do polityki, wszystko rozbija się o politykę, codzienna porcja polityki staje się jak codzienna prognoza pogody. Od tej drugiej jednak mniej zależy w naszym życiu. Zdarzenia – nie tylko polityczne następują po sobie błyskawicznie a my próbujemy z nich wróżyć sobie czy będzie lepiej czy gorzej. Od dawna jednak widać same złe wróżby, polityka przynosi coraz gorsze wieści i wciąga nas coraz bardziej. Ładuje się menda w dodatku we wszystkie zakamarki naszego życia i we wszystkim chce decydować za nas.
Ot pisałem sobie kiedyś wierszyk o żółwiu. Niby nic takiego, zwykły żółw, taki sobie zwierzak. Już na wstępie wmieszała się w to polityka gdy wyszło mi, że wolność to może być nie tylko niskie tempo.
Żółw.
Świat pędzi jak jakaś rakieta
w wirze cyklonu kolejnych zdarzeń.
Jak bezlitosna jest ta sztafeta
i jak odległa od naszych marzeń.
A żółw nie spieszy się. To outsider.
Żółwia nie zmusi żaden mobbing,
żółw to wolności prawdziwy fajter,
to gatunkowy wolności lobbing.
Żółw chyba zdaje sobie sprawę,
że pośpiech jest doradcą złym,
bardzo powoli żuje trawę,
wśród flegmatyków wiodąc prym.
Potem zacząłem dopisywać kolejne zwrotki i było jeszcze gorzej, bo skojarzenia same się narzucały:
Czasem zamyka się w skorupie
i coś zaciekle tam kombinuje…
No, a pomysły może mieć głupie!
Trzeba podsłuchać co on tam knuje!
Pluskwę mu wczepić w skorupy kość?
Bo podejrzany jest i bez tego.
Co on tam robi ten skryty gość?!
Lepiej więc byłoby dla niego
żeby w skorupę głowy nie chował;
władza nie lubi by po kryjomu
ktoś tam po cichu sobie główkował,
albo spiskował gdzieś w kącie domu…
Ale spokojnie rzućmy obawy,
tempo ma takie, że nim rozpocznie…
By coś zmajstrować zbyt jest niemrawy,
zrobi trzy kroki i wnet odpocznie.
Ostatnie cztery wersy wierszyka powstały sporo wcześniej, zanim odbył się Kongres Nowej Prawicy, jednak dedykuję je wszystkim tym, którzy deklarując prawicowość, patriotyzm, przywiązanie do wartości tradycyjnych, widząc postępujący upadek Ojczyzny zajęli wobec próby jednoczenia prawicy nie tylko daleko idącą wstrzemięźliwość ale wręcz wrogość. Niektórzy obiecywali nawet własne jednoczenie prawicy. Po wyborach! To dobra wróżba dla rządzących. Nie ma się czego obawiać.
A w ogóle nie mam watpliwości, że epatowanie a wręcz dręczenie polityką to efekt (i narzędzie) rządów lewicowych. Kto tam z ludu interesował się polityką w czasach królów czy cesarzy?
Zapraszam nieustająco do galerii"
koolart.galeria.interia.pl/galeria,g_id,43452