Zabawa pt. Goń Magdziaków!, którą to od dłuższego czasu prowadzi gliwicki PCPR wraz z „niezależnym” prezesem fundacji – oraz pracownikiem PCPR-u, Ireneuszem Henrykiem Kopanią, najwyraźniej zmienia kierunek. Tym razem za „czarnego luda” zaczyna robić dyrektorka instytucji Barbara Terlecka – Kubicius. I to na własne życzenie. 1. Otóż media, wedle pani Terleckiej, dzielimy na dwie grupy. Jedna, to media nieprzyjazne, z którymi kontakt może być uskuteczniony po wyrażeniu nań zgody przez prawnych opiekunów dzieci. Nie powinno to dziwić, skoro kontakt z mediami powoduje u dzieci psychozy, poczucie osamotnienia, lęki etc. Tak przynajmniej twierdzi Rzecznik Praw Dziecka. Istnieje jednak druga strona medialna. Otóż, wg pani dyrektor jednostki organizacyjnej gliwickiego starostwa, są media, którym informacji należy udzielać bezwarunkowo. Są to niewątpliwie media […]
Zabawa pt. Goń Magdziaków!, którą to od dłuższego czasu prowadzi gliwicki PCPR wraz z „niezależnym” prezesem fundacji – oraz pracownikiem PCPR-u, Ireneuszem Henrykiem Kopanią, najwyraźniej zmienia kierunek.
Tym razem za „czarnego luda” zaczyna robić dyrektorka instytucji Barbara Terlecka – Kubicius.
I to na własne życzenie.
1.
Otóż media, wedle pani Terleckiej, dzielimy na dwie grupy.
Jedna, to media nieprzyjazne, z którymi kontakt może być uskuteczniony po wyrażeniu nań zgody przez prawnych opiekunów dzieci.
Nie powinno to dziwić, skoro kontakt z mediami powoduje u dzieci psychozy, poczucie osamotnienia, lęki etc.
Tak przynajmniej twierdzi Rzecznik Praw Dziecka.
Istnieje jednak druga strona medialna.
Otóż, wg pani dyrektor jednostki organizacyjnej gliwickiego starostwa, są media, którym informacji należy udzielać bezwarunkowo.
Są to niewątpliwie media przyjazne.
Urzędnikom?
2.
Żeby nie być gołosłownym – n/t rodziny zastępczej Magdziaków pisano (pokazywano w TV) już na starym poczciwym Nowym Ekranie, w Polsacie, TVN24, TTV, Chwili dla Ciebie, Gazecie Wyborczej.
Wszystkie powyższe media wkraczały po uzyskaniu zgody opiekunów prawnych dzieci na publikację ich wizerunków.
Zgoda taka była udzielana bez względu na to, jaki potem był wydźwięk artykułu.
Tymczasem, jak okazuje się z pisma datowanego na dzień 28 maja 2013 roku, działania takie były wysoce naganne.
Pisze Terlecka (znak pisma: PCPR.D.0717.25.2013):
… w październiku 2012 roku podpisaliśmy z Państwem Magdziakami aneks do obowiązującej nadal umowy, w którym uściśliliśmy wzajemną współpracę, kładąc nacisk szczególnie na zaprzestanie przez nich eksponowania dzieci w mediach.
3.
No proszę.
Magdziaki, wedle pani Terleckiej, najwyraźniej łażą od redakcji do redakcji i wymuszają na nie mających co robić redaktorach publikowania wizerunków dzieci znajdujących się w ich pieczy!
To oczywiście żart – bo tak naprawdę urzędnik państwowy Terlecka pokazuje publicznie, że ma w dupie Konstytucję.
Bo tam, pani Terlecka, stoi jak byk:
Art. 54.
To dla pani niepojęte, pani Terlecka?
4.
Są jednak media, z którymi kontakt najwyraźniej nie rozbudza u dzieci chorób psychicznych.
To przede wszystkim media brytyjskie, dzięki którym „akcja żebracza” prowadzona pośród nieświadomych zakulisowych gierek Anglików mogła przynieść konkretny wymiar finansowy.
Żeby nie gadać po próżnicy – angielska fundacja OUR NEW FAMILY podaje w złożonych raportach, i to dostępnych dla każdego, że został ocieplony dom, wybudowany ogród marzeń wraz z placem zabaw (designerskim!), zamontowano wielofunkcyjną termę do ogrzewania wody, wyremontowano dach, wymieniono okna w domu na najnowocześniejsze, zakupiono meble do dziecinnych pokoi.
Itede, itepe.
I wszystko się zgadza.
Faktycznie.
Tyle tylko, że pieniądze, jakie miały zostać zużyte na remont domu w Sierotach (miejsce zamieszkania Magdziaków i ósemki dzieci), tak naprawdę albo zostały zużyte na remont i unowocześnienie prywatnej posiadłości pracownika PCPR, prezesa polskiej fundacji, Ireneusza Kopani albo też zostały w kieszeniach osób zarządzających brytyjską fundacją, a zdjęcia prywatnej posiadłości Ireneusza zostały dodane tylko dla uwiarygodnienia szlachetnego celu „akcji żebraczej”.
Dom w Sierotach stoi nie ocieplony, zardzewiała terma, jaka została po poprzednich właścicielach, trafiła na złom – obecna terma została zakupiona przez Piotra Magdziaka za kredyt, który zaciągnął na remont domu.
„Supernowoczesne” okna zostały darowane przez pyskowicką firmę i tak naprawdę stanowią zbieraninę odpadów po dłuższych seriach.
Raport, zamieszczony w Charity Commission, wymienia również (jako osiągnięcia angielskiej fundacji?) zabieg poprawiający widzenie jednego z dzieci oraz podawanie hormonu wzrostu innemu.
Szkopuł w tym, że zabiegu nie było, nie ma i raczej nie będzie, a hormon wzrostu NFZ finansuje w 100%!
http://www.charitycommission.gov.uk/find-charities/
W okienko wyszukiwarki najlepiej wpisać liczbę 1124157 – numer rejestracyjny fundacji Our New Family.
Angielską fundację można odnaleźć na facebooku (poprzez profil fundatora i firmy, w której pracuje), więc to jakby drugie źródło informacji, prócz obowiązkowo rokrocznie zamieszczanych raportów.
Pytałem już, gdzie jest kasa dla Magdziaków.
No to chyba już wiecie?
5.
Polskie medium, które posiada przywilej niewywoływania chorób u dzieci, to bez wątpienia portal ONET.pl
Pełnomocnik rodziny Magdziaków, ustanowiony przez nich specjalnie po to, by móc w końcu ogarnąć cały wagon tworzonej przez urzędników dokumentacji, 22 maja wystąpił do PCPR o podanie przyczyn, dla których odstąpił od uzyskania zgody na publikację i rozpowszechnianie wizerunków dzieci z rodziny zastępczej.
Już po 7 dniach przyszła odpowiedź.
Otóż wg dyrektorki PCPR w Gliwicach, jednostki organizacyjnej starostwa powiatowego tamże:
…Państwo Magdziakowie w rozumieniu przepisów o dostępie do informacji publicznej są w zakresie sprawowania pieczy zastępczej osobami pełniącymi funkcje publiczne.
W związku z powyższym PCPR w Gliwicach nie może ograniczać dziennikarzom dostępu do informacji w zakresie dotyczącym wypełniania przez Państwa Magdziaków funkcji zawodowej rodziny zastępczej.
Pismo zostało sporządzone 29 maja 2013 roku.
6.
Przystańmy na chwilę nad powyższym.
Niewątpliwie należy się zgodzić z jednym twierdzeniem Terleckiej – PCPR w Gliwicach nie może ograniczać dziennikarzom dostępu do informacji.
Natomiast robienie z Magdziaków osób pełniących funkcje publiczne zdecydowanie nie zasługuje na aprobatę.
Terlecka myli dwa pojęcia – osoby znanej i osoby pełniącej funkcję publiczną. Tymczasem w sprawie Edyty Górniak sąd rozwiał pojawiające się wątpliwości – otóż w przypadku osoby znanej granica prywatności może być nawet tak silna, jak w przypadku osoby prywatnej.
Wydaje się, że uznany na arenie międzynarodowej prawnik profesor Bogusław Banaszak klarownie wytłumaczył, co zacz:
… kategoria osób pełniących funkcje publiczne nie może obejmować funkcji, stanowisk i zawodów, które nie mają żadnego związku z władztwem publicznym [imperium) ani z gospodarowaniem mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa [dominium). Cechą wyróżniającą kategorię osób pełniących funkcje publiczne jest rzeczywiste wykonywanie władztwa publicznego bądź gospodarowanie mieniem komunalnym lub Skarbu Państwa.
Nie ulega więc dyskusji, że Magdziakowie pełnią publiczną funkcję tak samo, jak czynili, czynią i długo jeszcze będą czynić inni rodzice.
7.
Dodatkowy argument, skierowany przeciw bajkom prawnym Terleckiej jest konkretny i dotykalny.
Otóż Onet.pl niezwłocznie usunął tekst, gdy pełnomocnik Magdziaków tego zażądał argumentując brakiem zgody na publikację. Prawo prasowe jest tutaj jednoznaczne:
Art. 14.6 Nie wolno bez zgody osoby zainteresowanej publikować informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, chyba że wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby.
Oczywiście redaktor Nylec otrzymałaby taką zgodę, gdyby tylko udała się do Sierot. Zamiast tego powstał tekst powielający jedynie stanowisko PCPR okraszony zdjęciem „zgapionym” z innego portalu.
I jeszcze jedno:
Sprawowanie funkcji rodziny zastępczej nie jest pełnieniem funkcji publicznej, pani Terlecka.
Natomiast, w pani przypadku, nie dość, że taką funkcję pani sprawuje, to na dodatek jest pani jeszcze publicznym funkcjonariuszem.
8.
…………………………….
9.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego tak się dzieje?
Z jednej strony dopływ środków z Wielkiej Brytanii niewątpliwie kusi.
Daleki jednak jestem od stwierdzenia, że kasa ta prócz prawdopodobnego zasilania majątku Kopani trafia jeszcze do kieszeni pani Terleckiej.
Problem, i to główny, stanowi faktyczna bezkarność urzędników.
Nepotyzm, niekompetencja, rozpowszechnianie oszczerstw – to jest bezsporne.
Ale to Magdziakowie muszą bez przerwy odpierać ataki, oparte na wymysłach jednego człowieka.
Urząd nie musi nic, choć tak naprawdę to na nim spoczywa ciężar dowodu.
A na dodatek jeszcze Terlecka osiągnęła wiek emerytalny…
4.06 2013
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: List interwencyjny w sprawie Rodziny Magdziaków. | NOWY EKRAN
Pingback: List interwencyjny w sprawie Rodziny Magdziaków | 3obieg.pl - Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego.