Komorowskiemu pomyliły się kraje. Zapomniał, że jeszcze na razie jest w Polsce a nie już w Rosji.
Czyżby Komorowskiemu pomyliły się kraje? Zapomniał, że jeszcze na razie jest w Polsce a nie w Rosji? Z jego dzisiejszej wypowiedzi wynika, że wzorem swoich bolszewickich przyjaciół, żyje w przeświadczeniu, że bezczelnością, nieustannym zakłamywaniem rzeczywistości, można przykryć każdą prawdę, każdy fakt.
Jedyna jego opinia, nie odbiegająca zbytnio od faktów, mówiła o tym, że państwo wiele zrobiło w sprawie pogrzebów, bo już twierdzenie, że wszystko zrobiło, pod względem opieki nad rodzinami, było znacznym słownym nadużyciem.
Wcale nie dziwi jego ignorancja w ocenie raportu MAK-u, którego prezentację – nie widząc w niej świadomej ruskiej manipulacji, prymitywnych kłamstw – określił tylko jako "nieszczęsne zdarzenie". Bezpodstawne oszczerstwa, którymi Anodina obrzuciła polskich oficerów, Bronisław Komorowski uznaje jako zasadne, nie wykazując zbytniego zainteresowania nimi. Czy godzi się tak zachowywać komuś, kto uważa siebie za Polaka?
Bezczynność MSZ w temacie upamiętnienia ofiar katastrofy i numer z podmianą tablic, również nie wywołały z jego strony żadnej reakcji
Ale już szczytem zakłamania z jego strony było stwierdzenie, że:
"Życzliwość w Rosji była po katastrofie ogromna".
Owszem, była ogromna, ale życzliwość zwykłych ludzi a nie wśród przedstawicieli władzy rosyjskiej, których usiłował Komorowski w taki sposób, fałszywie dowartościować.
Najlepszym dowodem są wspomnienia brata ciotecznego Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Jana Tomaszewskiego, który odbył podróż razem z Jarosławem Kaczyńskim do Smoleńska zaraz po katastrofie:
Z Witebska … "pokonaliśmy błyskawicznie te 30 km do granicy rosyjskiej. Wszędzie ulice, drogi pozamykane, milicjanci salutują … Granica rosyjska. I tu się zaczął horror. Mimo że wszyscy mają paszporty dyplomatyczne, kontrola 16 osób przez 40 minut. Potem jazda 25/30 km na godz. Na pytanie: Dlaczego tak wolno? Odpowiedź: Taki był prikaz! W pewnym momencie mignęła kolumna mercedesów z Tuskiem … nic się nie zmieniło … 60 km w 2,5 godziny!!! Potem jazda w kółko na rondzie w Smoleńsku, zamknięcie przed nosem bramy wjazdowej na lotnisko, czekanie godzinę i choć przyjechaliśmy jak było widno to wjeżdżamy już w zupełnej ciemności. W jednym z namiotów pełno światła … Mówię, że Putin z Tuskiem robią show …
Pojechaliśmy do hotelu. Tam, ci prości Rosjanie zachowali się fantastycznie, mielismy przygotowaną herbatę, ciastka … bo cały dzień nie jedliśmy … Wsiadamy do samolotu, silniki już gotowe do startu, nagle pilot mówi, że nie możemy lecieć, Rosjanie zapowiedzieli kontrolę … Przyszli … wygladali, jak aktorzy z filmu "Katyń" … kolejna godzina …
Taka była "pomoc" rosyjska cały czas, od pierwszej minuty wjechania na teren Rosji. Były szykany, utrudnianie w jeździe, hamowanie… Dlaczego oni nas tak trzymali? … Mogliśmy oglądać dopiero w światłach reflektorów, to co chcieli nam pokazać… Widocznie coś mieli do ukrycia. Coś było nie tak z tym wszystkim. Od początku było krętactwo. Opowiedziałem, jak było. Wkurzają mnie opowieści, które słyszałem, jaka była współpraca na samym początku. Nie wiem za co mieliśmy dziękować Rosjanom. Nie mam zielonego pojęcia, za co. Chyba za ten bajzel! Koniec kropka. Tak było i koniec!"
Polecam posłuchanie całości. Tylko pół godziny:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.