Gdyby nie niewygodne łoże w jednej z praskich gospód miliony dzieci na całym świecie nigdy nie poznałyby baśni „Księżniczka na ziarnku grochu” Hansa Christiana Andersena. Podróżujący po Europie niespełniony jako pisarz, choć nieśmiertelny jako bajarz Andersen nie wyspał się w Pradze. A kilka dni później napisał o księżniczce, która także nie mogła się wyspać. Hans Christian Andersen jest chyba najbardziej znanym bajkopisarzem. Jego nazwisko zna niemal każde dziecko na świecie – nic dziwnego, skoro stworzył dziesiątki baśni. Baśni, które doczekały się licznych ekranizacji i wielokrotnie były wystawiane nawet w najbardziej znanych teatrach świata. Ale wcale nie dla dzieci chciał pisać Andersen. Jego marzeniem było zostać uznanym pisarzem i podróżnikiem, którego sława przyćmiłaby, albo choć zrównała się ze współczesnym mu Karolem […]
Gdyby nie niewygodne łoże w jednej z praskich gospód miliony dzieci na całym świecie nigdy nie poznałyby baśni „Księżniczka na ziarnku grochu” Hansa Christiana Andersena. Podróżujący po Europie niespełniony jako pisarz, choć nieśmiertelny jako bajarz Andersen nie wyspał się w Pradze. A kilka dni później napisał o księżniczce, która także nie mogła się wyspać.
Hans Christian Andersen jest chyba najbardziej znanym bajkopisarzem. Jego nazwisko zna niemal każde dziecko na świecie – nic dziwnego, skoro stworzył dziesiątki baśni. Baśni, które doczekały się licznych ekranizacji i wielokrotnie były wystawiane nawet w najbardziej znanych teatrach świata.
Ale wcale nie dla dzieci chciał pisać Andersen. Jego marzeniem było zostać uznanym pisarzem i podróżnikiem, którego sława przyćmiłaby, albo choć zrównała się ze współczesnym mu Karolem Dickensem, autorem „Dawida Copperfielda” czy „Opowieści wigilijnej”. Baśnie i uwielbienie dzieci? – to było ostatnie, czym Andersen był zainteresowany. Uważał to wręcz za uwłaczające jego pisarskiej godności. Cóż z tego, skoro nie pamiętamy o „Improwizatorze”, jedynej prawdziwie dorosłej powieści bajkopisarza. Za to jego baśnie pamiętamy doskonale. Szukając natchnienia – i wydawcy, bo trzeba wam wiedzieć, że Andersen zmagał się z brakiem środków i do końca życia mieszkał w wynajętym mieszkaniu – podróżował po całej Europie, w ostatniej chwili, ze strachu rezygnując z podróży do Ameryki. Ten strach i jednocześnie zachwyt nad oceanem widać wyraźnie w wyjątkowo przejmujących opisach z „Małej syrenki”, której kopenhaski pomnik po stokroć przyćmiewa Syrenę nadwiślańską.
Kiedy wybrał się w najdłuższą podróż życia, wozem konnym do Czernowody, później parowcem po Dunaju do Orsova i dalej do Budapesztu i Wiednia, trudy podróży postanowił odreagować w pięknej Pradze. Jednak zatrzymując się na noc w jednej z tamtejszych gospód, choć zmęczony, do świtu nie zmrużył oka. Przeszkadzało mu niewygodne łóżko, źle przygotowana pościel, zbyt duszne powietrze. Mieszkańcy Pragi, którzy zajmowali się nocą swoimi sprawami ze zdziwieniem spoglądali na pojawiającego się w oknie obcokrajowca ze świecą w koszuli nocnej. Gdybyż wiedzieli, jak ważny stanie się za kilka lat!
Zmęczony nieprzespaną nocą Andersen odkrył nad ranem, że tak naprawdę powodów do narzekań nie miał. Wszystkie niewygody, które przeszkadzały mu w ciemnościach nocy, w świetle dnia okazały się zupełnie nieistotne. Przymierzył się do łóżka, na które złorzeczył przez ostatnie godziny i ze zdumieniem stwierdził, że jest i wygodne, i przytulne.
Nie zrobił więc awantury właścicielce gospody – zamiast tego siadł do pisania i uwiecznił swoją przygodę w baśni o księżniczce na ziarnku grochu.
Prażanie do dziś chętnie opowiadają przyjezdnym historię Andersena. A sam bajkopisarz… Wrócił do Kopenhagi i opublikował swoje baśnie – w tym również tę napisaną w Pradze – w tomie pod tytułem „Baśnie opowiedziane dzieciom”. Jednak wstyd z powodu takiej właśnie sławy i szarpania przez duńskie dzieci za poły surduta następne wydania swoich historii tytułował jako „Baśnie” tłumacząc czytelnikom, że pisał je nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych.
Jeden komentarz