Na polskiej scenie politycznej, znajdziemy dzisiaj wielu piewców społecznego rozdawnictwa, a także jego zdecydowanych wrogów. Pierwsi, bezrefleksyjnie upominają się o jak najdalej rozwinięte państwo opiekuńcze, w stylu zachodnioeuropejskim, tudzież skandynawskim. Nie wykazują specjalnie szerokiej wiedzy ekonomicznej, ani tym bardziej nie mają świadomości słabości polskich finansów, względnej budżetowej biedy, która jest faktycznym stanem rządu centralnego. W najlepszym wypadku jest im to obojętne. Dlatego, nawet program 500 plus, to dla takich ludzi za mało. Przykładem jest tutaj, poważany i znany przedstawiciel środowisk skrajnie lewicowych – Sławomir Sierakowski, który jeszcze nie tak dawno żalił się w mediach głównego nurtu, że „potrzeba większego udziału szerszych grup społecznych”, w rzekomym polskim dobrobycie, jest niezaprzeczalna. Jest w tym oczywiście pewna logika. Sukces wyborczy może zostać osiągnięty […]
Na polskiej scenie politycznej, znajdziemy dzisiaj wielu piewców społecznego rozdawnictwa, a także jego zdecydowanych wrogów. Pierwsi, bezrefleksyjnie upominają się o jak najdalej rozwinięte państwo opiekuńcze, w stylu zachodnioeuropejskim, tudzież skandynawskim. Nie wykazują specjalnie szerokiej wiedzy ekonomicznej, ani tym bardziej nie mają świadomości słabości polskich finansów, względnej budżetowej biedy, która jest faktycznym stanem rządu centralnego. W najlepszym wypadku jest im to obojętne. Dlatego, nawet program 500 plus, to dla takich ludzi za mało. Przykładem jest tutaj, poważany i znany przedstawiciel środowisk skrajnie lewicowych – Sławomir Sierakowski, który jeszcze nie tak dawno żalił się w mediach głównego nurtu, że „potrzeba większego udziału szerszych grup społecznych”, w rzekomym polskim dobrobycie, jest niezaprzeczalna. Jest w tym oczywiście pewna logika. Sukces wyborczy może zostać osiągnięty daleko posuniętymi obietnicami o charakterze socjalnym, które da się osiągnąć rzecz jasna metodą gierkowskich pożyczek i kreatywnej księgowości. Takie myślenie, z pewnością nie jest postrzegane w kategoriach dalekowzrocznych, racji stanu państwa czy bezpieczeństwa przyszłych pokoleń. Jednak, jest niewątpliwie mocną pokusą i alternatywą, dla totalnej, anarchistycznej opozycji, obliczoną na perspektywę powrotu do władzy.
Druga grupa, przeciwników jakichkolwiek programów społecznych, zdecydowanie neguje pozytywne skutki prowadzenia takiej polityki. Poza cierpieniami dla budżetu centralnego, rządy egalitarne prowadzą do rozleniwienia szerokich grup społecznych (często zgodnie z prawdą). W dodatku, wszelkie wydatki socjalne, powodują także rozrost mas urzędniczych, które mają zająć się rozdziałem wyznaczonych środków. Biorąc pod uwagę, lawinowy wzrost etatów w polskim aparacie biurokratycznym (w ostatnich kilkunastu latach), staje się to kolejnym zagrożeniem dla stabilności ekonomicznej państwa. Warto dodać, że paradoksalnie na ten rozwój etatów urzędniczych, wpływ miały przede wszystkim współczesne partie liberalne, które są właściwie przybudówkami międzynarodowej (zwłaszcza amerykańskiej i niemieckiej) finansjery o nadbudowie neomarksistowskiej. Z tą różnicą, że właściwie ciężko odczytać jakie są właściwe intencje tych potężnych grup interesów, poza zadłużeniem i sparaliżowaniem budżetów państwa narodowych, a co za tym idzie radykalnym osłabieniem ich rządów i podporządkowaniem lokalnych elit.
Jednak, czy istnieje jakaś trzecia droga, w tej całej gmatwaninie współczesnego świata? A szczególnie, czy program 500 plus, ma wymierną wartość dla polskiego państwa, a także jest racjonalnym wysiłkiem rządu o konotacji przecież narodowo – konserwatywnej? Całkiem niedawno, premier hucznie ogłaszał dołączenie do elitarnego grona, 25 najbardziej rozwiniętych gospodarek w skali globalnej. Z tym, że jeśli popatrzeć na sytuację przeciętnego obywatela, wydaje się to nieco mylące. Zarobki dla poważnej części społeczeństwa, wciąż są na stosunkowo niskim poziomie, nie pozwalającym na solidną egzystencję, w sensie nabycia własnego mieszkania – domu, preferencyjnego kredytu, stabilności zatrudnienia czy zakresu prowadzonych oszczędności. Tak naprawdę, wielkim sukcesem programu 500 plus, jest napędzenie konsumpcji wewnętrznej. Na rynku wreszcie pojawiły się pieniądze, wielu obywateli – konsumentów, posiadających dzieci, w końcu mogło pozwolić sobie na podstawowe artykuły czy odrobinę szaleństwa w postaci rodzinnych wakacji. Jednak, to bardziej świadczy, o poważnym ucisku fiskalnym polskiego podatnika. Natomiast – 500 plus, to faktycznie jak wielu specjalistów podkreśla, ryczałtowy zwrot z podatku, który zrzuca dla wielu wreszcie kajdany zniewolenia. Można posunąć się krok dalej i odnieść się przy tym do opinii międzywojennej piłsudczykowskiej elity, na temat funkcjonowania narodu i państwa: „Pokolenia umierają – naród żyje. Celem wszystkiego co żyje, jest trwanie i rozwój. I oto między każdym żywym pokoleniem i narodem trwa podziemna, nieujawniona walka. Walka między dziś i jutro, między użyciem i rozwojem”. Poprzez program 500 plus, naród walczy dzisiaj niewątpliwie o lepsze jutro, w ramach tej skomplikowanej rzeczywistości i ograniczonych możliwości, jakie zastał rząd w obecnej chwili. Oczywiście, można się spierać, dlaczego obywatele o każdym statusie majątkowym otrzymują pieniądze, a pomoc nie trafia często do faktycznie uboższych, przekraczających niewiele wymagane progi? Mamy prawo być również niezadowoleni, że pomoc dociera do obcokrajowców, którzy nie sprowadzają i nie mają zamiaru sprowadzić do nas swoich rodzin, a także wyprowadzają swoje środki za granicę. Jednak, nawet to nie zmienia sukcesu programu 500 plus, a także przecież nie blokuje potencjalnych możliwości jego ulepszenia. Przy tym, największym długoterminowym celem tegoż programu, powinno być przywrócenie roli matki w rodzinie. Zastąpienie, jej często przeciętnych ambicji intelektualnych czy zawodowych, podmiotową rolą wychowawczą w wielodzietnej rodzinie. To tam, powinno skupić się na nowo, główne zainteresowanie polskiej kobiety. To przede wszystkim, fundamentalna rola matki w procesie zregenerowania polskiego potencjału demograficznego, jest istotna. Jeśli, faktycznie patrzymy w jutro, musimy odbudować dzisiaj ognisko domowe i rolę piastunki, nie pochłoniętej podrzędnym zarobkowaniem , często „za psi grosz” albo też niewiele wnoszącą w rozwój ekonomii czy państwa rolą, nierzadko związaną z zajmowaniem urzędu. W zamian, polskie państwo ma obowiązek porządnie zapłacić, bo to nasza narodowa, strategiczna inwestycja w przyszłość.
Jeden komentarz