Na temat tej decyzji i okoliczności jej towarzyszących pisałem już wielokrotnie i mogę stwierdzić, że żadna z niezliczonych zbrodni stalinowskich, niekiedy o znacznie większym wymiarze ilościowym, nie doczekała się tak bogatej literatury i upowszechnienia jak właśnie zbrodnia katyńska.
Ze strony polskiej, ale też rosyjskich i innych przedsięwzięć badawczych usiłuje się dotrzeć do wszelkich możliwych źródeł informacji. Poszukiwano nawet klucza do różnorakich decyzji o ocaleniu tej niewielkiej, bo liczącej zaledwie około 400 osób grupy, której udało się uniknąć mordu.
Prawdziwa przyczyna zbrodni katyńskiej
Należy zastrzec się, że wszystkie próby dotarcia do sedna sprawy osadzone są w znacznej mierze w warstwie przypuszczeń i hipotez, gdyż najistotniejsze informacje są do dnia dzisiejszego nie ujawnione. Do nich należy przede wszystkim prawdziwa przyczyna mordu katyńskiego, co do której jest całkiem możliwe, że nie ma i nie było nigdy pisanych dokumentów, a wyłącznie ustne polecenia Stalina wydane Berii.
Wszystko, co było napisane stanowiło zaś wyłącznie materiał wykonawczy, jego wartość nie polega na walorach decyzyjnych, a głównie na formie, która zawiera określone intencje.
Powstaje pytanie: jakie intencje mogły powodować nadanie tak specyficznej formy ujawnionym dotąd dokumentom katyńskim?
Trzeba wiedzieć, że w dotychczasowej praktyce bolszewickiej dokonywania masowych mordów nie było angażowane biuro polityczne WKP/b/, ograniczano się bowiem do podpisywania list proskrypcyjnych, lub ogólnych decyzji podpisywanych przez poszczególnych członków politbiura, sekretariatu, lub przedstawicieli miejscowych władz partyjnych.
Sprawa katyńska stanowi wyjątek, tylko na czyj użytek?
Kto mógł być adresatem takiego dokumentu? W Sowietach nie był on publikowany, zresztą nie było tam żadnego adresata, który mógłby być partnerem w takiej korespondencji, dla historii też tego nie przeznaczono skoro do końca istnienia ZSRS tego dokumentu nie ujawniono.
Jeżeli się jednak weźmie pod uwagę okoliczności, w których decyzja została podjęta to logicznie nasuwa się jedyny adresat – Hitler. I dlatego właśnie była potrzebna taka forma decyzji.
Wszystko wskazuje na niebywały pośpiech, w jakim postępowano w tej sprawie, a brak jakiejkolwiek dyskusji czy nawet zapytań na posiedzeniu / w niekompletnym składzie/ politbiura 5 marca 1940 roku nie mówiąc już o tym, że ze stanu dokumentacji wynika, że wszystko miało miejsce jednego dnia, świadczy o tym, że chodziło tylko o „pokazówkę”.
Sytuacja polityczna i militarna koniec lutego 1940 r.
W dotychczasowych badaniach okoliczności popełnienia zbrodni katyńskiej pominięto bardzo istotny element ówczesnej sytuacji militarnej i politycznej.
We wrześniu 1939 roku Stalin odniósł największy triumf polityczny w jego przekonaniu, zrealizował się jego plan wywołania krwawej wojny w Europie bez udziału Sowietów, które w końcowej fazie po wykrwawieniu Europy będą mogły bez trudu pójść na zachód tak daleko jak tylko się da choćby i do Hiszpanii. Stanowiło to kontynuację nieudanej wyprawy Lenina w 1920 roku i było przygotowane z wielkim nakładem sił i kosztów począwszy od Rapallo, przez umożliwienie Hitlerowi dojścia do władzy, oddania mu Hiszpanii, odrzucenia ofert stworzenia zjednoczonego frontu antyhitlerowskiego i ukoronowania tego dzieła paktem Ribbentrop – Mołotow.
Był to plan jednostronny bez żadnej alternatywy, nie przewidywał najprostszego zagrożenia w postaci możliwości dogadania się aliantów zachodnich z Niemcami i skierowania niemieckiej agresji przeciwko Sowietom.
We wrześniu 1939 roku wszystko układało się po jego myśli, wojna wybuchła z udziałem Anglii i Francji, Polska padła i umożliwiło to dogodne przesunięcie sowieckich granic na zachód i tylko trzeba było czekać na powtórkę krwawej masakry na zachodnim froncie. W międzyczasie można będzie połknąć z niemiecką akceptacją Finlandię i kraje bałtyckie.
Tymczasem czas niebezpiecznie zaczął się wlec, wojna z Finlandią skompromitowała czerwoną armię, upływało pół roku od rozpoczęcia wojny, a na zachodzie nic się nie działo, nagle pojawiło się niebezpieczeństwo, że tej wojny może nie być i w tej sytuacji przyjdzie mu stanąć samemu wobec możliwości niemieckiej inwazji.
Ktoś inny na jego miejscu uznałby swój błąd zawarcia umowy z Niemcami i szukałby natychmiast porozumienia z aliantami, ale Stalin wiedział, że jego siłą jest jego „nieomylność” i dlatego postanowił pójść na pogłębienie przyjaźni z Hitlerem czyniąc wszystko, co możliwe ażeby zdobyć jego zaufanie.
Obawiał się, że to zaufanie może być nadszarpnięte różnymi posunięciami, jak choćby zrezygnowanie z okupacji części ziem polskich według podpisanego przezeń planu podziału Polski, jako załącznika do paktu z 23 sierpnia, włączenia pozostałych na zasadzie „plebiscytu” do sowieckich republik Ukrainy i Białorusi, czego oczywiście traktat nie przewidywał, a co mogło być odczytane, jako chęć tworzenia dalszych takich „republik” z polską na czele, co zresztą stanowiłoby kontynuację planów z 1920 roku.
Niezależnie, zatem od intensywnego zaopatrywania Niemiec w surowce należało poczynić jakieś gesty zapewniające Hitlera o najwyższej lojalności ze strony Stalina.
Takim narzucającym się aktem byłoby dostarczenie dowodu na rezygnację z jakichkolwiek planów w stosunku do Polski, należało, zatem jak najrychlej wyprodukować dowód całkowitego spalenia mostów w stosunku do Polski. Ponadto należało wykazać się gorliwością w wypełnianiu wspólnego z Niemcami zobowiązania niszczenia polskich elit, w której to kwestii mógł uznać, że ma zaległości mimo licznych aresztowań, masowych wywózek, a nawet przypadków rozstrzeliwań Polaków.
Ze wspólnych konferencji NKWD i Gestapo miał informacje o niemieckich postępach w tym przedmiocie, a szczególnie o masowych mordach dokonywanych na polskiej inteligencji. Żeby „wyrównać parytety” należało dokonać czegoś podobnego dając dowód najwyższego stopnia lojalności wobec Hitlera.
Zgromadzeni w „jenieckich” obozach NKWD polscy oficerowie, policjanci, funkcjonariusze państwowi i inni przedstawiciele polskiej inteligencji nadawali się, jako ofiary takiej akcji zarówno ze względu na swoje walory jak i fakt zgromadzenia w kilku ośrodkach w liczbie dostatecznej ażeby mogła być traktowana, jako wystarczająca dla wypełnienia zobowiązania.
Warunkiem istotnym dla tego przedsięwzięcia była możliwość niemal błyskawicznego jego dokonania w celu uwiarygodnienia się w oczach adresata w chwili najważniejszej, ewentualnego podejmowania decyzji wojennych.
Koniec I i początek II kwartału 1940 roku był właśnie tym okresem, Stalin aż do 9 kwietnia nie miał pewności, co zrobi Hitler, ale nawet rozpoczęcie w tym czasie kampanii skandynawskiej nie świadczyło jeszcze o podjęciu decyzji ofensywy na zachodzie. Pewność uzyskał dopiero 10 maja, chociaż reakcja Anglików na inwazję Norwegii mogła napawać pewną dozą optymizmu, że jednak oczekiwana rzeźnia na zachodzie Europy się spełni.
Oczywiście, że wtedy kontynuowanie mordu katyńskiego już nie miało sensu i dlatego II Kozielsk i inne obozy zorganizowane z Polaków internowanych w zajętych przez bolszewików krajach bałtyckich mimo spełniania warunków wymienionych w decyzji z 5 marca 1940 roku, nie zostały wymordowane.
Z bolszewickiego punktu widzenia nieograniczonego żadnymi względami moralnymi czy zobowiązaniami prawnymi, posiadanie żywych jeńców, a raczej więźniów takich, jacy znaleźli się w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku leżało w sowieckim interesie.
Stanowili, bowiem cenny zespół zakładników, który mógł się okazać przydatny przy różnych okazjach, byli źródłem wielu ważnych informacji w różnych dziedzinach, mogli być wykorzystani, jako wybitni specjaliści, a ostatecznie, jako darmowa siła robocza, której brakowało w sytuacji intensywnych zbrojeń.
Tryb prowadzonych śledztw w stosunku do poszczególnych osób wskazywał na typowe dla metod GPU rozłożenie w czasie. Polacy poddani śledztwu znajdowali się dopiero w pierwszej jego fazie, pierwszym kręgu jakby to określił Sołżenicyn, warunki obozowe w porównaniu do innych sowieckich kaźni były jeszcze znośne, nie stosowano tortur.
Z mojego własnego doświadczenia z aresztu NKWD i UB mogę wnosić, że był to typowy dla spraw nie ujawnionych z miejsca, tryb postępowania polegający na coraz bardziej szczegółowym wnikaniu w życiorys, wychwytywaniu pretekstów do stawiania ogólnych zarzutów i namawiania do współpracy. Powodzenie w tym etapie mogło, ale nie musiało zakończyć śledztwa, niepowodzenie, czyli uznanie, że badany wykazuje opór – powodowało przejście do następnego, znacznie cięższego etapu wraz ze wszystkimi akcesoriami czekistowskiej metody śledczej.
Ze stanu dokumentacji, o jakim wiemy z relacji tych, którzy ocaleli, śledztwo w stosunku do poszczególnych osób toczyło się przez cały czas i nic nie wskazywało na to, że ma się wkrótce zakończyć. Sam fakt prowadzenia protokólarnych przesłuchań przez NKWD świadczy o tym, że przetrzymywani w obozach nie byli uważani za jeńców wojennych / zresztą nie było formalnie ogłoszonego stanu wojny między Polską a ZSRS/, a za więźniów, przeciwko którym prowadzi się postępowanie śledcze w celu przygotowania aktu oskarżenia.
Niezależnie od tego czy w poszczególnych przypadkach miało dojść do rozprawy sądowej, śledztwo dostarczało wielu cennych dla sowieckich władz informacji i z tego względu jego kontynuowanie było celowe.
Tymczasem cały ten wielki trud śledczy został nagle przerwany, a rezultaty w dużej mierze zmarnowane. W tych okolicznościach należy odrzucić tezę o podjęciu decyzji o rozstrzelaniu więźniów w wyniku przeprowadzonego śledztwa wykazującego absolutnie wrogie do Sowietów nastawienie przesłuchiwanych. Z takim postawieniem sprawy nie mogliby się pogodzić prowadzący śledztwo ze swoim szefem Berią na czele, świadczyłoby to o ich nieudolności. Z praktyki sowieckiej i stanowiska samego Stalina wiadomo, że celem śledztwa było przede wszystkim złamanie moralne więźniów i do tego służyła odpowiednia gradacja „intensywności” przesłuchań, a do tego była jeszcze daleka droga, a jak wiadomo NKWD miało dostatecznie dużo czasu do dyspozycji żeby ją odbyć.
Taka była praktyka stosowana powszechnie i nie stosowano od niej odstępstw z wyjątkiem tego jedynego przypadku.
Wszystkie dywagacje na temat powodu zbrodni katyńskiej usiłujące poszukiwać jej przyczyn w akcie zemsty za rok 1920, wrogim nastawieniem do ZSRS, czy obawą, że Hitler zażąda ich wydania w celu użycia w ewentualnej wojnie przeciwko Sowietom świadczą jedynie o naiwności takiego rozumowania lub wręcz o woli wytłumaczenia Stalina przed sowieckim narodem w przypadku ewentualnego ujawnienia tej zbrodni.
Ślady współpracy między Gestapo i NKWD pozostały po dzień dzisiejszy, dotyczą one jednak wyłącznie fragmentów, brakuje kompletnej dokumentacji w źródłach niemieckich, bo posowieckie są ciągle niedostępne.
Fakt używania niemieckich pistoletów Walther 7,65 PP i niemieckiej amunicji świadczy wprawdzie o przyjacielskiej przysłudze Gestapo, ale nie wyjaśnia wielu spraw podstawowych. Nie jest wykluczone, że wyjaśnienia te znajdowały się w aktach berlińskiego Gestapo ukrytych na Dolnym Śląsku, które były penetrowane przez oddziały Smiersza, ale też i przez ekipę Jaroszewicza. Tajemnicze zamordowanie w podobnych okolicznościach wszystkich trzech uczestników tej wyprawy: -Jaroszewicza, Fonkowicza i Stecia świadczyłby o tym, że natrafili oni na trop jakiejś szczególnej sprawy aktualnej do dnia ich śmierci, a może i do dziś.
Nie mogły być to żadne sprawy personalne gdyż te zdezaktualizowały się już dawno, a pozostałe, o których się mówi nie łączą wymienione osoby.
Jest ciągle tylko jedna sprawa, w której współczesny reżim moskiewski jest związany z sowiecką przeszłością. Jest nią nieustający kult Stalina, jako wielkiego, chociaż srogiego, a nawet okrutnego wodza, podobnie jak Iwana Groźnego. Kult ten jest wzorcem dla obecnej władzy, a szczególnie dla osoby Putina, zarzuty okrucieństwa i pastwienia się nad narodem wcale go nie umniejszają, natomiast ujawnienie, że zbrodnia katyńska została dokonana ze strachu i służalczego stosunku do Hitlera ze strony Stalina już byłoby nie do zniesienia nawet dla bardzo cierpliwych Rosjan.
I to jest najistotniejszy powód, dla którego nie mogą być ujawnione dokumenty w tej sprawie poza nielicznymi dokumentami wykonawczymi z protokółem z 5 marca włącznie.
W niemieckich aktach powinny się znaleźć informacje na temat stalinowskiego przekazu a raczej raportu do wiadomości Hitlera. Jedynym kanałem, jakim mogło to być przesłane był kanał NKWD – Gestapo. Nie wyklucza to również udziału Niemców, jako obserwatorów i doradców w dziele mordowania, a lokalizacja miejsc dokonywania mordów świadczy o tym, że bolszewikom nie zależało na specjalnym ukryciu zbrodni. Na Syberii jest ciągle dostatecznie dużo miejsc, które do dziś są niedostępne nikomu z zewnątrz.
Gości z Gestapo nie wypadało zapraszać do nich, ale do Smoleńska, Charkowa czy Tweru jak najbardziej.
Pewnym sygnałem o niemieckiej świadomości sprawy jest notatka Haldera w pisanym na gorąco dzienniku, w którym w przeddzień ofensywy na zachodzie zapisuje z wyraźną ulgą, a nawet satysfakcją „Rosja jest z nami”. Mogła go o tym przekonać informacja z Gestapo.
Uporczywe domaganie się brakującej dokumentacji od strony rosyjskiej jest wskazane, ale jak na razie z nikłymi szansami na realizację. Natomiast warto poczynić odpowiednie poszukiwania po stronie niemieckiej gdzie już natrafiono na wiele śladów różnych, zdawałoby się zaginionych spraw. Nawet w aktach norymberskich, szczególnie w tych, które nie weszły do oficjalnej dokumentacji procesu /exemplum sprawa katyńska/ mogą być jakieś ślady niemieckiego stanu wiedzy na ten temat.
Stosunek naszych sojuszników do sprawy katyńskiej.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy katyńskiej, jest nim stan wiedzy o niej u naszych sojuszników, szczególnie w Anglii i Stanach Zjednoczonych.
Churchill w rozmowach z Polakami nie krył swojej wiedzy o bolszewickim sprawstwie, ale nie ukrywając swego cynicznego podejścia twierdził, że nie warto się tą sprawą zajmować, bo zmarłych się nie wskrzesi, a niezbędnej jedności aliantów można poważnie zaszkodzić.
Jeszcze gorzej wygląda to u Roosevelta, który wbrew wszelkim informacjom i znanej mu prawdzie wyraźnie opowiedział się całkowicie po stronie sowieckiej.
Skutki postawy anglosaskich przywódców nie dały na siebie długo czekać, blokada Berlina, wojna koreańska, wietnamska, awantury arabskie i inne dywersje wobec wolnego świata z bezpośrednim zagrożeniem Stanów Zjednoczonych z Kuby, mają swoje źródło w poparciu Sowietów zarówno przez Churchilla, a szczególnie Roosevelta, który postępował jak agent Stalina, a nie prezydent amerykański.
Naród amerykański zapłacił i płaci ciągle wysoką cenę za tę zdradę.
Wiele z postawy Roosevelta wyjaśniła komisja kongresu Stanów Zjednoczonych, ale nie do końca, nie sięgnęła, bowiem przyczyn stanowiska prezydenta poprzestając na relacji z zachowań. A przecież podobnie jak wyjaśnienie przyczyn zbrodni katyńskiej w stosunku do Stalina ma zasadnicze znaczenie, tak i wyświetlenie przyczyn stosunku Roosevelta do Sowietów zmusiłoby do napisania historii II wojny światowej na nowo.
W sumie wyjaśnienie do końca wszystkich okoliczności zbrodni katyńskiej ma podstawowe znaczenie dla oceny nie tylko historycznej, ale i współczesnej sytuacji światowej, a szczególnie stosunków we współczesnej Rosji. Jest to wystarczający powód ażeby podjąć się dziennikarskiego śledztwa w tej sprawie, o co apeluję od dawna.
Podobnie jak i w innych sprawach nie można liczyć na to, że podejmie się tego obecny rząd warszawski, chociaż dla Polski ma ta sprawa znaczenie podstawowe.
2 komentarz