Bez kategorii
Like

356 rocznica, którą warto wspomnieć

18/11/2011
546 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

oderwijmy się na chwilę od faktu, że można na nas napluć, skopać i zamknąć w pierdlu, a potem udawać, że „to nie ja, to ten z jedną ręką, HA, HA, HA” (debilny cytat z debilnej „Maski” ;)))

0



skupmy się na historii, przez niektórych uważanej za nieistotny detal kampanii Karola Gustawa w I. Rzeczypospolitej, a jednak jakże symbolicznej TERAZ….

Obrona Jasnej Góry(taka na serio) rozpoczęła się 18 listopada 1655r., gdy w południe pod klasztor podszedł korpus gen. Burcharda Müllera, a wraz z nim oddziały ZDRAJCY – pułkownika Wacława Sadowskiego. było ciężko – szwedzki korpus liczył 2250 żołnierzy (w tym 800 jazdy polskiej) i 8 lekkich dział, a załoga twierdzy jasnogórskiej liczyła 300 ludzi oraz kilkanaście dział. dysproporcje sił były znaczne, wręcz przytłaczające, ale dzielni obrońcy pod wodzą Piotra Czarnieckiego potrafili stawiać skuteczny opór. ba! nawet zorganizowali wycieczkę, podczas której zagwoździli dwa działa i wycięli ich załogę :)))

z pewnością każdy Polak pamięta porywający opis Obrony, autorstwa Henryka Sienkiewicza w Potopie. oczywiście ów Wielki Polski Pisarz Narodowy w swym epickim dziele wprowadził zmiany poprzez odmłodzenie Piotra Czarnieckiego, zwiększenia przewagi szwedzkiej, wprowadzenie postaci Andrzeja Kmicica, (którego pierwowzór w rzeczywistości znajdował się ówcześnie na Podlasiu), a także dodanie wątku kolubryny i sposobu jej zniszczenia – chyba większość czytelników wybaczyła mu to koloryzowanie ;)))

WŁAŚNIE DZISIAJ z okazji rocznicy skutecznej Obrony Jasnej Góry cofnijmy się wyobraźnią w czasie i przypomnijmy sobie niektóre sceny z filmu nakręconego na podstawie wspomnianej powieści Sienkiewicza:

Po południu gromady mieszczan i chłopstwa, wraz z niewiastami i dziećmi, opasały mury klasztorne i trzymały je jakby w oblężeniu, płacząc i jęcząc. O samym zachodzie słońca wyszedł ku nim ksiądz Kordecki i pogrążywszy się w ciżbę pytał:
– Ludzie, czego tu chcecie!
– Chcemy na załogę iść do klasztoru, Bogarodzicielki bronić! – wołali mężczyźni potrząsając cepami, widłami i inną bronią wieśniaczą.
– Chcemy na Najświętszą Pannę ostatni raz popatrzeć! – jęczały niewiasty. Ksiądz Kordecki stanął na wzniesionym załomie skały i rzekł:
– Bramy piekielne nie przemogą mocy niebieskich. Uspokójcie się i otuchy w serca nabierzcie. Nie wstąpi noga heretyka w te święte mury, nie będzie luterski ani kalwiński zabobon guseł swych odprawował w tym przybytku czci i wiary. Nie wiem zaiste, azali przyjdzie tu zuchwały nieprzyjaciel, ale to wiem, iż gdyby przyszedł, ze wstydem i hańbą odstąpić musi, bo moc jego większa moc pokruszy, złość jego złamie się, potęga startą będzie i odmieni się szczęście jego. Otuchy w serca nabierzcie! Nie ostatni raz wy tę Patronkę naszą widzicie, w większej owszem chwale oglądać Ją będziecie i nowe cuda ujrzycie. Nabierzcie otuchy, otrzyjcie łzy i wzmocnijcie się w wierze, gdyż powiadam wam – a nie ja to mówię, jeno duch boży mówi przeze mnie – że nie wejdzie Szwed do tych murów – łaska stąd płynie i ciemności tak nie zagaszą światła jako ta noc, która się dziś zbliża, bożemu słońcu jutro wstać nie przeszkodzi! A właśnie zachód był. Ciemność powlokła już okolicę, jeno kościół gorzał czerwono w ostatnich promieniach słońca.

 

0

sosenkowski

Katolik Narodowiec - neofita samoistny

230 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758