Jakim cudem rok może obchodzić urodziny? I dlaczego rodził się dwa razy? Cóż, wystarczy że będziemy pamiętać, że to nie tylko data, ale także tytuł książki George Orwella. „Rok 1984” znalazł dla siebie wybitne miejsce w panteonie literatury science-fiction, ale jakie są jego dalsze losy, w 30 lat po wyznaczonej w dacie tytule?
Dzieło
Wydana w 1949 powieść co prawda należała do gatunku science, a raczej political-fiction (fikcji politycznej), ale oparta była na całkiem realnym spotkaniu z aparatem stalinowskiego terroru. Orwell, trzeźwy obserwator i świetny reportażysta, wysnuł z rzeczywistości prognozę mariażu totalitaryzmu z nowoczesną technologicznie inwigilacją. Doceniał wpływ telewizji, dość trafnie przewidział jej popularyzację, a także wprowadzenie jej do domów. Pozostawiając na boku głębsze analizy, przewidziana rzeczywistość w ponury sposób przypomina naszą, co ciekawsze, takie wrażenie książka wywoływała praktycznie od momentu publikacji. Jakie odbicie znajdowało to w innych formach wyrazu?
Radio, telewizja, kino
Powieść stała się wielkim hitem, już w roku wydania została nadane słuchowisko radiowego na falach NBC. Co ciekawe, transmisja ta była uznawana za formę zaliczenia na uniwersytetach amerykańskich. W 1953 zarówno w USA jak i Wielkiej Brytanii telewidzowie mogli obejrzeć przedstawienie teatralne na podstawie powieści, a w 1956 trafił do kin film „1984” z Edmondem O’Brienem w roli Winstona Smitha. Mimo że skupił się na wątku miłosnym, do dziś pozostaje zacnym reprezentantem dość ponurej fantastyki. Pociągnął za sobą ekranizacje pozostałych pozycji z nurtu dystopii, jak choćby „Fahrenheit 451” czy „Mechaniczna Pomarańcza”.
Pokłosie
Gdy zbliżała się wyznaczona przez książkę data, jej inspiracja, czyli wszechwładny Związek Radziecki tracił siły. Na Zachodzie zaś dominowało rozczarowanie i stagnacja, na czym zagrała młoda firma Apple z pomocą reklamy „1984”. Co prawda firma została pozwana o naruszenie praw autorskich, jednak na nowo obudziła zainteresowanie książką, które podbiła także kolejna ekranizacja, tym razem z Johnem Hurtem w głównej roli. Raptem 4 lata póxniej ten sam koncept, tym razem w unowocześnionej formie i efektowną akcją, ukazał John Carpenter w filmie „They Live”. To właśnie stamtąd pochodzi widoczne dość często na tshirtach OBEY – hasło nawołujące do posłuszeństwa. Wraz z wejściem w nowy wiek powieść utraciła na popularności, na ekranie znajdziemy jej echo za sprawą ekranizacji komiksu „V jak Vendetta” z 2005 roku. Co ciekawe, rola przywódcy totalitarnej partii przypadł Johnowi Hurtowi, niejako dopisując epilog do tej, cały czas godnej przeczytania, historii.