ONA I ON
1

3 sposoby na sukces w życiu

25/10/2014
1759 Wyświetlenia
0 Komentarze
20 minut czytania
3 sposoby na sukces w życiu

  Wewnętrzne, wredne dziecko Dlaczego nazywa się ją dzieckiem, a nie np. wewnętrznym dorosłym? Ponieważ to co podświadomość zapamięta do czwartego roku życia, będzie stosować do naszego końca – chyba że świadomie zmienimy swoje reakcje emocjonalne, co nazywa się rozwojem osobistym. Jeśli jako dziecko nauczyliśmy się, że gdy nie dostajemy zabawki od rodzica to płaczemy i ją dostajemy, przez całe życie będziemy zamartwiać się, dołować gdy pojawią się problemy, ba! będziemy tak samo reagować wobec Boga w modlitwach; użalać się, skarżyć, a czasami go znienawidzimy gdy modlitwy się nie spełniają (w ten sposób nigdy się nie spełnią). Jeśli zmienimy tę wczesną reakcję emocjonalną, zmienimy też całe życie; już nigdy nie będziemy łamać się, gdy spotka nas coś złego, będziemy reagować […]

0


 

Wewnętrzne, wredne dziecko

Dlaczego nazywa się ją dzieckiem, a nie np. wewnętrznym dorosłym? Ponieważ to co podświadomość zapamięta do czwartego roku życia, będzie stosować do naszego końca – chyba że świadomie zmienimy swoje reakcje emocjonalne, co nazywa się rozwojem osobistym. Jeśli jako dziecko nauczyliśmy się, że gdy nie dostajemy zabawki od rodzica to płaczemy i ją dostajemy, przez całe życie będziemy zamartwiać się, dołować gdy pojawią się problemy, ba! będziemy tak samo reagować wobec Boga w modlitwach; użalać się, skarżyć, a czasami go znienawidzimy gdy modlitwy się nie spełniają (w ten sposób nigdy się nie spełnią). Jeśli zmienimy tę wczesną reakcję emocjonalną, zmienimy też całe życie; już nigdy nie będziemy łamać się, gdy spotka nas coś złego, będziemy reagować inaczej, przyjemniej. Bo co narzekanie może zmienić? Może nas wydrenować z energii, osłabić, wpędzić w chorobę, nic więcej. Wytrenowana radość w zetknięciu z porażką, daje siłę by coś zmienić, a jak się nie da – nie tracić bezsensownie sił. Ludzie są dosłownie ofiarami własnej podświadomości, czyli tego czegoś co musisz odpowiednio pobudzić by uzyskać określoną reakcję, najczęściej przyjemność którą ludzie kochają. Dla każdego przyjemność może oznaczać coś innego – dla lenia chipsy i tv, dla człowieka szanującego siebie – zdrowy wysiłek fizyczny, dobre odżywianie. Dla seryjnego mordercy przyjemnością jest brutalne zabójstwo, a dla mnie pobawienie się z psem.
Jak zostaniesz w dzieciństwie ustawiony, tak działasz i żyjesz. Kto nie chce tak żyć, musi zmienić swoje reakcje emocjonalne, by w inny sposób doświadczać przyjemności – wtedy ci którzy nie chcą się zmienić, nazywają Cię zdrajcą plującym we własne gniazdo. Asceci gdy się katują, odczuwają przyjemność – ponieważ taki mają wzorzec podświadomy. Z jednej strony jest ból, z drugiej endorfiny rozsadzają żyły; to jakie to poświęcenie? Robią to, co daje im przyjemność, nic więcej. Znajomy lekarz mi opowiadał, jak przywożą do szpitala ludzi, którzy włożyli sobie w celu seksualnym różne przedmioty do tyłka, a później trzeba im to wyjmować. W Warszawie, w jednym ze szpitali na urologii jest gablotka, z rzeczami które Panie umieszczały sobie w cewce moczowej – robiły to dla swojej przyjemności. Jak więc widać, ilu ludzi tyle przyjemności.

Źle mi po drace

Nie wiem jak Państwo, ale ja po kłótni czy chamskiej sytuacji czuję się bardzo nieprzyjemnie; bezustanny potok myśli, nieprzyjemne emocje, dialogi wewnętrzne w których bezustannie odtwarzam przebieg kłótni, wpadając na coraz złośliwsze riposty i nienawistne rozwiązania sytuacji. Jak agresywny facet chciał mnie wyciągnąć na drodze z samochodu, miesiącami prześladowała mnie wizja jak go katuję, bo i blisko było do tego; jak facet miał pozycję stojącą a ja byłem w aucie, to był odważny, a jak staliśmy naprzeciwko siebie, to wrzeszczał że wezwie policję. To bardzo nieprzyjemny stan, którego chciałbym uniknąć, ale nie umiałem. W związku z tym że przerabiałem podobny scenariusz wiele razy, a więc niemiłe zdarzenie przechodząca w negatywną reakcję emocjonalną, unikam jak mogę wszelkich awantur, bójek i sytuacji, gdzie mogę później dotkliwie cierpieć. Jeśli bym dostał w mordę, cierpiałbym, ale jeśli ja komuś skuję mordę, cierpiałbym jeszcze gorzej; no cóż, doświadczyłem tego. Oczywistym się staje że to nie ktoś daje mi ten ból, bo sytuacja odbywa się raz – a mój umysł ciągnie katowanie mnie miesiącami, kiedy ta sytuacja już nie istnieje, to tylko wyładowania elektryczne w moim mózgu, tego realnie nie ma. To nie ludzie są groźni, ale mój umysł i jego reakcje.

Jeśli opanuję moje reakcje, zmienię ten wzorzec, będę znacznie radośniejszy, skuteczniejszy w działaniu – lęk zamyka człowieka w ciasnej klatce, nie pozwalając mu na rozwinięcie skrzydeł. Nie boję się ludzi, ale boję się długotrwałego, nieustającego cierpienia psychicznego które zafunduje mi własna podświadomość. Oto dobra nowina – nie jesteś tchórzem, nigdy nie byłeś; po prostu mocno cierpisz w sytuacji stresowej, więc jej unikasz. Ktoś nie cierpi, nie przeżywa, więc wchodzi w nią zyskując opinię odważnego. Kto ma największe powodzenie wśród kobiet? Ktoś pewny siebie, lekko bezczelny, zwłaszcza jeśli jest to urocze – dlaczego taki jest? Ponieważ po odtrąceniu przez kobietę nie cierpi, po prostu podchodzi do innej. Nie boi się kosza, odmowy, agresywnych reakcji – więc jest skuteczny. Kto się boi efektów odmowy, nie podchodzi do kobiet chcąc uniknąć bólu odrzucenia.

Męska przygoda

Z miesiąc temu trochę popiłem, i gdy wyszedłem na romantyczny spacer z wirującymi gwiazdami nad głową, moją żądną zgrywy uwagę przyciągnęła drewniana belka. Gdy mocno skoczę, chwytam ją dłońmi i wiszę tak sobie, a gdy dłonie puszczają, podciągam się nachwytem. Samo wiszenie jest genialne, gdyż jak donosi Pavel Tsatsouline, można wyrwać w ten sposób jeszcze kilka centrymetrów wzrostu (rozciąga się kręgosłup). Belka stanowi rusztowanie garażu, więc za mną stał samochód. Ponieważ byłem lekko pijany, zachowałem się wobec belki bez szacunku – skoczyłem byle jak, międląc jakieś głupie myśli w głowie, zamiast być tu i teraz, czego bezwzględnie wymagała ode mnie niebezpieczna sytuacja. Skoczyłem zbyt słabo, więc chwyciłem belki tylko opuszkami palców. Zanim dłonie puściły, ciało chwilkę było przetrzymane w powietrzu, więc gibnęło bezwładem do przodu, a wtedy dłonie odpadły. Poleciałem nie tylko w dół, ale byłem już wygięty więc leciałem na plecy. Byłem pewien że uderzę tyłem głowy w samochód, ale nic nie mogłem z tym zrobić. Minąłem głową o milimetry auto, ale przyrżnąłem plecami. Dom obok mieszka ładna studentka, więc pojawiła się we mnie paranoiczna myśl że stoi teraz w oknie i śmieje się z menela – to była emocja, ponieważ umysł wątpił w to, by o drugiej w nocy ta śliczna dziewczyna widziała mnie z okna; ale jak wiemy, to emocja zawsze wygrywa a nie umysł. Tak też było w tym przypadku. A może akurat stoi i się śmieje? Szepcze podświadomość. Niemożliwe! Ryknął umysł. Pewnie śpi; A jak cierpi na bezsenność? Syczy warstwa emocjonalna mej osobowości.
Gdy leżałem na ziemi, chciałem szybko wstać by pokazać ciasnotce, że jestem trzeźwy i panuję nad sytuacją. Szarpnąłem się z całej siły by jakimś cudem wstać, i straciłem równowagę – wywróciłem się bokiem, fikając przy tym koziołka. Jak to się stało, nie mam pojęcia. Natychmiast wstałem, otrzepałem ubranie i powoli spacerowałem, by pokazać że nic się nie stało. Nic się nie stało! Jest dobrze! Tylko dlaczego czuję się jakby przypiekali mnie na rożnie?

Dlaczego to opowiadam? Ponieważ do tej pory gdy chcę skoczyć na belkę, obezwładnia mnie strach. Oczywiście skoczyłem parę razy by się przełamać, ale strach wcale nie mija. Oto potęga zaprogramowanej reakcji – ciało zapamiętało wypadek, więc teraz gdy kiedykolwiek skoczę, będę czuł strach. W ten sposób jestem mobilizowany do większej koncentracji i uwagi, włożenia w czynność 100% siebie. Jednak strach był tak duży, że już nie skaczę – zamontowałem liny, by ćwiczyć zwisochwyt (wyczytałem to w świetnej książce „Skazany na trening”).

Lęk chroni ale i niszczy

Jeśli chcesz iść przez życie pewnie, przebojowo, bawić się życiem – bezwzględnie musisz mieć sposoby, by radzić sobie ze stresem po przykrym wydarzeniu. Jeśli wiesz że nie będziesz cierpiał po przykrym wydarzeniu, to się go znacznie mniej boisz – idziesz więc w tango życia, by doświadczyć go i się nim rozkoszować. Jeśli wiesz że będzie miesiącami bolało, unikasz wszystkiego i się chowasz, by uniknąć bólu. Ja osobiście miałem z tym wielki problem, ponieważ zawsze się mocno wszystkiego co mi zagraża, bałem. Dlatego sama jazda autem jest dla mnie silnym stresem, zwłaszcza w nocy – osoby które znam, zasuwają nie przejmując się czy ktoś wyjdzie na jezdnię, a ja zakładam wszelkie możliwe najgorsze scenariusze – widok zwłok na jezdni i kilka stłuczek, stworzyło we mnie duży lęk i szacunek do masy pojazdu. To z jednej strony dobrze, z drugiej niedobrze, gdyż jazda mnie kompletnie wyczerpuje – zwłaszcza jak jadę przez miasteczko gdzie jest ograniczenie do 50km/h, a za mną na zderzaku siedzi tir. Przyśpieszę to natknę się na mandat, nic nie zrobię to pot się ze mnie leje strumieniami, bo wprawdzie wiem że tir we mnie nie walnie, ale kto wie jaki frustrat siedzi za kierownicą? Mają ciężką pracę, mogą komuś nerwy puścić i wózek do końca życia. Zresztą mój brat cioteczny zginął zmiażdżony w samochodzie przez tira, tym bardziej jestem ostrożny i uważny.

Terapii jest wiele, jednak moim zdaniem najlepsze są trzy systemy. Oba są dość łatwe, jednak wymagają treningu. Jeśli chcesz się nie przeziębiać, inwestujesz w ciepłe ubrania i dobrą dietę, jeśli chcesz ładnie wyglądać i byś sprawny, inwestujesz w kettle, hantle, worki bokserskie – wszystko wymaga inwestycji, nie ma nic za darmo. W tym przypadku buractwo i cwaniactwo nie popłaca, bo pracujesz nie z ludźmi, a z samym sobą. Każde oszustwo to wydymanie siebie – i tylko siebie.

Trening, tylko trening
Przestań być głupiutkim cwaniaczkiem, nie czekaj na szczęście z nieba, czy przychodzące razem z piękną dziewczyną, bo to wszystko jest na krótką metę, jest nietrwałe. O szczęście trzeba samemu się zatroszczyć, trenować. Powtarzam – szczęście musisz sobie WYTRENOWAĆ, nic i nikt tego Ci nie da.

1. Metoda zmiany wyuczonej reakcji: gdy zdarzy się coś nie po Twojej myśli, udawaj radość. Z początku będziesz się czuł dziwnie, ale pamiętaj że każde działanie zwiększa siłę nawyku. Z czasem zaczniesz cieszyć się z coraz większych porażek – będzie to działanie automatyczne i coraz bardziej szczere. Zamiast się dołować, płakać, rozpaczać – będziesz mieć wysoki poziom energii, by rzucić się do ratowania sytuacji. By wytworzyć naprawdę potężny nawyk, trzeba lat treningu, ale już po miesiącu będziesz zaskoczony, że przykre wydarzenia tracą nad Tobą moc. Ta metoda działa, co wiem po sobie i wielu moich czytelnikach. Bluzgnie Ci ktoś na necie? Ciesz się, podśpiewuj (ja śpiewam piosenkę ze smerfów), uderzyłeś się? Podśpiewuj. Z czasem przestanie to być sztuczne i dziwne – spróbuj a sam się przekonasz.

2. Trening Tu i teraz. W każdej chwili musisz uświadamiać sobie swoje ciało, skupiać na nim swoją uwagę; w ten sposób uciekasz z bezustannych dialogów myślowych (często jest to cierpienie umiejscowione w przeszłości albo w wizjach przyszłości) a skupiasz się na tym co jest. Minutę po przykrym zdarzeniu już go nie ma, nie istnieje – i nie ma potrzeby go przeżywać, cierpieć. Wejdź swoją świadomością w dłonie, nogi, głowę, oczy – co tam czujesz? Ciepło, ruch, bezruch, energię, inne odczucia? Skupiaj się na nich, biciu serca i swoim oddechu. Im częściej będziesz tak robił, tym mocniej oddalisz się od myśli które niosą cierpienie i ból. Z czasem można dojść do takiego stanu, że negatywne myśli nie mają na nas żadnego wpływu, ponieważ myśli to nie my – pojawiają się i znikają, a Ty tylko je obserwujesz. Gdy zanika wpływ myśli na Ciebie, w ciele pojawia się duża przyjemność, zadowolenie, poczucie satysfakcji. Naprawdę warto, ponieważ nie tylko da Ci to wielką ulgę psychiczną, ale i poprawi zdrowie, jasność umysłu, wzmocni satysfakcję z życia.

3. Samoocena; skopiuję wpis z wczorajszego tekstu na samczym runie. Stań przed lustrem i powiedz na głos (albo w myślach, gdy ktoś jest w domu): „Ja Marek kocham siebie, jestem cennym i wartościowym człowiekiem”. Ktoś może zaoponować, że to przecież oszustwo, bo inaczej się czuję. To jak się czujesz jest właśnie oszustwem, bo to uczucie jest stworzone przez otoczenie, filmy, media, książki, reklamy – mówiąc sobie miłe rzeczy, przywracasz prawdę na jej miejsce. Wszystko w Tobie się gotuje, jakiś głosik krzyczy: Nie możesz być wartościowy, nie masz Ipoda, modnych ciuchów, pedalskiego citroena, wielkich mięśni, chaty na Ibizie, nie jesteś jak Jezus pokorny! Widzisz jak Cię zaprogramowano? Twoja wartość wypływa z Ciebie, a nie z posiadania przedmiotów i idei wymyślonych przez ludzi, które kiedyś trzeba zostawić innym napaleńcom, którzy swoje samopoczucie uzależnią od metalu, gumy i skóry.

Nie ma że dupka boli

Kluczem do sukcesu jest trening. Dzień po dniu miesiąc po miesiącu. I nie ma że dupka boli, że serial w tv leci – ćwiczyć trzeba jak najczęściej, by życie stało się znacznie przyjemniejsze, a my bardziej szczęśliwi, spełnieni, wolni od koszmarów w których żyją ci, którzy wolą pustą rozrywkę zamiast solidnego treningu.

 

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum.

——————————————————-

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to  coztymikobietami@onet.pl

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758