Niedługo trzeba się będzie rozliczyć z państwem (nie mylmy z policzyć z państwem, co nastąpi nie wiemy kiedy). Przewidujemy, że powiew zmian legislacyjnych, który już od jakiegoś czasu owiewa nam twarze w ramach nowego otwarcia i strategii czynienia państwa przyjaznym (innego w opowieściach polityków nie znamy) przyniesie i taką, że tzw. roczne ZEZNANIE (drżyjcie podatnicy) podatkowe zamieni się w Oświadczenie. Jeśli jeszcze taki pomysł się nie pojawił, to niech ten wpis stanie się inspiracją ku temu. Koszt znikomy, wręcz żadny, jeśli nie liczyć premii wypłaconej pomysłodawcy (urzędnikowi, bądź ich grupie), a korzyści wizerunkowe… ogromne.
Kolejny, jaki nam przychodzi do głowy jest taki, żeby dzień wolności podatkowej niezależnie od tzw. badań i analiz ekonomicznych zadekretować ustawowo tuż po Świętach Wielkiej Nocy. W tym przypadku trzeba trochę więcej kasy, żeby taką ideę wypromować, ale jak dowodzą nasze doświadczenia da się! Niezmienność pomysłu (ten jest hipotetyczny, ale znamy wiele zrealizowanych) polega na tym, że podatnik zapłaci za promocję idei, która robi mu wodę z mózgu. Może nawet Unia się dorzuci, czyli podatnik europejski. Najważniejsze, że świadomość, (medialnie ugruntowana), że już od kwietnia zaczynamy na siebie zarabiać może uczynić cuda dla naszej aktywności, dobrego samopoczucia i wiary w obrany kierunek rozwoju. Przy Świętach więcej wiary się przyda i to niezależnie od tego, że jej rodowód będzie mało „duchowy”.
Przypominamy sobie, że czytając kiedyś o historii podatku dochodowego ten uchwalony pierwotnie w Anglii w wysokości bodajże 5% był uznawany przez wszystkich za gwałt na wolności i postępowanie skrajnie nieetyczne usprawiedliwione jedynie koniecznością prowadzenia wojen i podatku tegoż chwilowością. Jak widać daleko zabrnęliśmy na drodze „rozwoju”. Albo wojny stały się permanentnymi i są utajone nawet w okresach tzw. pokoju, albo z etyką coś nie tak?
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję