Odbierając wczoraj tytuł człowieka roku tygodnika Wprost Premier, Tusk jak to ma w zwyczaju przy tego rodzaju okazjach, w swoim przemówieniu mówił o liderowaniu Polski w Europie pod względem poziomu wzrostu gospodarczego.
1. Odbierając wczoraj tytuł człowieka roku tygodnika Wprost Premier, Tusk jak to ma w zwyczaju przy tego rodzaju okazjach, w swoim przemówieniu mówił o liderowaniu Polski w Europie pod względem poziomu wzrostu gospodarczego.
Wprawdzie nie mówił już nic o zielonej wyspie bo od momentu rozpoczęcia kłopotów finansowych Grecji ten termin bardzo źle się kojarzy.
Otóż w 2009 roku kiedy mieliśmy w Europie apogeum kryzysu gospodarczego po upadku amerykańskiego Lehman Brothers, takimi zielonymi wyspami wzrostu na tle czerwonego morza kryzysu były Polska i Grecja.
Zaraz potem zaczęły się kłopoty Grecji, które teraz są już takich rozmiarów, że być może ten kraj będzie musiał ogłosić upadłość. Dlatego teraz PR-owcy Tuska nakazują mu unikać terminu zielonej wyspy jak ognia.
2.Opowiadanie o liderowaniu w Europie zbiegło się z ogłoszeni przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznych danych za miesiąc styczeń, dotyczących sytuacji na rynku pracy w Polsce.
A są to dane alarmujące. W miesiącu styczniu stopa bezrobocia wzrosła z 12,5% na koniec grudnia 2011 do 13,3% na koniec stycznia. W liczbach bezwzględnych przybyło blisko 140 tysięcy bezrobotnych, a ich ogólna liczna urosła do 2 mln 121 tysięcy osób.
Wszystko to dzieje się w sytuacji kiedy w poprzednim roku wzrost PKB osiągnął 4,3%, a ostatni kwartał odznaczał się wzrostem przekraczającym wyraźnie 4%.
Trzeba przy tym pamiętać, że zarówno rok 2011 jak i 2012 to apogeum wydatkowania środków unijnych zarówno w odniesieniu do projektów pilotowanych przez rząd jak i przez samorządy, a cały miesiąc styczeń sprzyjał realizacji tych inwestycji ze względu na dodatnie temperatury.
Wszystko wskazuje na to, że także w lutym bezrobocie podskoczy o przynajmniej 0,5% co będzie oznaczało, że przybędzie kolejne 100 tysięcy bezrobotnych, a stopa bezrobocia zbliży się do 14%.
3. Na to wszystko nakłada się dramatyczna sytuacja związana z finansami Funduszu Pracy. Po wyjątkowo trudnej sytuacji na rynku pracy w roku 2011 spowodowanej drastycznym ograniczeniem środków z Funduszu Pracy na aktywne formy ograniczania bezrobocia, samorządy powiatowe liczyły, że rok 2012 będzie pod tym względem lepszy od poprzedniego.
Niestety nic takiego się nie stało, środki na ten cel będą zaledwie o 0,2 mld zł większe i wyniosą około 3,4 mld zł, co oznacza, że w dalszym ciągu aktywne formy ograniczania bezrobocia będą finansowane na poziomie 50% wydatków na ten cel w roku 2010.
Przypomnę tylko, że zarówno w roku 2011 jak i 2012, Minister Rostowski regularnie przejmuje część środków Funduszu Pracy i przeznacza je na zmniejszenie poziomu deficytu sektora finansów publicznych. W roku 2011 była to kwota ponad 3 mld zł w roku 2012 będzie to kwota powyżej 2 mld zł.
Mimo tego, że protestują w tej sprawie pracodawcy (złożona skarga do Trybunału Konstytucyjnego), którzy odprowadzają na Fundusz Pracy 2,45% podstawy wymiaru od wynagrodzenia każdego zatrudnionego przez siebie pracownika, że pieniądze są wykorzystywane niezgodnie z celem na który zostały wpłacone, szef resortu finansów, a za nim koalicja PO-PSL nic sobie z tego nie robi.
4. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że większość inwestycji infrastrukturalnych w Polsce realizowanych przy udziale środków unijnych, zostanie zakończona tuż po mistrzostwach Europy w piłce nożnej, to II połowa tego roku wcale nie będzie oznaczała wyraźnego zmniejszenia bezrobocia, tak jak to bywało w latach poprzednich.
Bezrobocie przez cały ten rok może się utrzymywać na bardzo wysokim poziomie sięgającym 13%, a to będzie oznaczało prawie 2 mln bezrobotnych. W tej sytuacji debata o wydłużeniu wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn do 67 lat może być niezwykle emocjonująca. I wszystko wskazuje na to, że nie będzie się ona obywała ani Kancelarii Premiera ani w Parlamencie ale raczej na ulicach polskich miast.
Tak się niestety kończą PR-owskie zagrywki, które utrwaliły w głowach wielu Polaków przekonanie o zielonej wyspie, podczas gdy rzeczywistość za oknem, jest coraz bardziej dramatyczna.