Trudny, o jak trudny jest powrót z tej wspaniałej i niosącej obietnice dostatku i szczęśliwości rzeczywistości przemówień, oracji i werbalnych reformatorskich zapędów. Trudny, gdy znowu trzeba unurzać się w tym błocku krajowych i przyziemnych spraw podatkowych, politycznych, serialowych, czy w końcu życiowych. Barack Obama już wylądował w Brukseli i teraz to lud zachodnioeuropejski ma możność karmić się tą strawą nadziei na lepsze jutro, chociaż my ciągle w kolejce do niego stoimy. I to się nie zmieniło od czasów tzw. PRL-u. Oczywiście dla większości, bo jest grupa, która na naszych plecach stając sukcesem, jak widzieliśmy się chwali i światu go ogłasza, na wódeczkę przywódców zaprasza, by wspólnie celebrować w elitarnym gronie, co jeszcze bardziej ich spaja i lokuje poza interesami tych, którzy są deponentami pokładanej w nich nadziei.
A tu np. informacja z wczoraj z dużego krajowego dziennika, że w 2013 komornicy mieli 5 milionów egzekucji i 70 miliardów do ściągnięcia. O lata wcześniejsze nawet nie pytamy. Jeśli wziąć pod uwagę, że wg spisu ludności z 2011 roku zgodnie z danymi GUS było 13,5 mln gospodarstw domowych, to z prostego wyliczenia wynika, egzekucje dotykają, co trzecią rodzinę z założeniem, że w części dotyczy to firm. Dalszy wniosek jest taki, że lada moment do waszych drzwi może zastukać załoga „G” i upomnieć się o „swoje”, bo w krainie szczęśliwości prawa fizyki i inercji systemu są nieubłagane. A skoro tak, to idziemy się przygotować i pochować po kątach ten dorobek 25-lecia wolności. Wiele czasu nam to nie zajmie.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję