Nie będzie śledztwa w sprawie ministra spraw wewnętrznych – Jerzego Millera. Decyzja jest prawomocna. Doniesienie do prokuratury złożył Antoni Macierewicz, a chodzi o brakujące 17 sekund nagrania z czarnej skrzynki prezydenckiego Tupolewa. Kiedy wiosną Rosjanie przekazali Polsce zapis minister – jako szef polskiej komisji badającej katastrofę – potwierdził "zgodność zapisu z oryginałem" własną sygnaturą. Oznacza to tyle, że minister poświadczył nieprawdę. Dziś, jak czytamy, prokuratura tłumaczy, że śledztwa wobec Millera nie będzie, bo tylko osoba działająca celowo i świadomie może być oskarżona o działanie na szkodę państwa. "Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedziała, że w ramach postępowania sprawdzającego ustalono, iż kopiowanie prowadzili eksperci, a Miller "miał prawo zakładać, że czynność kopiowania była prawidłowa". Prokurator dodała, że w działaniach […]
Nie będzie śledztwa w sprawie ministra spraw wewnętrznych – Jerzego Millera. Decyzja jest prawomocna.
Doniesienie do prokuratury złożył Antoni Macierewicz, a chodzi o brakujące 17 sekund nagrania z czarnej skrzynki prezydenckiego Tupolewa. Kiedy wiosną Rosjanie przekazali Polsce zapis minister – jako szef polskiej komisji badającej katastrofę – potwierdził "zgodność zapisu z oryginałem" własną sygnaturą. Oznacza to tyle, że minister poświadczył nieprawdę.
Dziś, jak czytamy, prokuratura tłumaczy, że śledztwa wobec Millera nie będzie, bo tylko osoba działająca celowo i świadomie może być oskarżona o działanie na szkodę państwa.
"Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedziała, że w ramach postępowania sprawdzającego ustalono, iż kopiowanie prowadzili eksperci, a Miller "miał prawo zakładać, że czynność kopiowania była prawidłowa". Prokurator dodała, że w działaniach Millera nie dopatrzono się umyślności, a przestępstwa na szkodę RPmożna dokonać tylko umyślnie."
Tłumacząc z ichniejszego na nasze mamy takie – jakże charakterystyczne dla obecnej ekipy – wyjaśnienie: my nic nie wiedzieliśmy, mieliśmy dobre intencje, za nic odpowiedzialności nie ponosimy. W tym samym duchu wszak bronili się i inni ministrowie ekpity piłkarza – Grabarczyk, Klich, Kopacz – teraz prokuratura w ten sam sposób broni Millera.
Można jednak zadać pytanie – czy działaniem na szkodę państwa nie jest – podjęta zresztą ze świadomością możliwych konsekwencji– decyzja o przekazaniu czarnych skrzynek w pierwszej kolejności Moskwie? Rozumiem, że tu też prokuratura użyłaby tego samego wykrętu – o braku umyślności, o tym, że premier/minister miał prawo zakładać, że czynności będą przeprowadzone prawidłowo.
Jeśli więc któregoś dnia nie znajdą się np taśmy prawdy, w których Miller rozmawia z Tuskiem i otwartym tekstem mówią, że należy przekazać wszystko Rosjanom, tak by oni zniszczyli dowody – jeśli takich taśm nie będzie – to nie da się nikogo do żadnej odpowiedzialności pociągnąć?
No bo przecież i Klich i Miller i Tusk zawsze "mieli prawo zakładać, że czynności były prawidłowe", "nie działali umyślnie". Czy jednak minister, który odbiera zapisy w tak ważnej sprawie, nie powinien wraz z ekspertami ich sprawdzić na miejscu, zanim złoży – znaczący – własny podpis? Jeśli nawet nie działał (umyślnie) na szkodę państwa, to czy prokuratura nie powinna z urzędu wszcząć postępowania o np niedopełnienie obowiązków?
W jakich okolicznościach odbyła się weryfikacja przekazanych materiałów? Czy minister w ogóle się z nimi zapoznał przed "potwierdzeniem zgodności z oryginałem" ?
Pytania można mnożyć, marzeniem ściętej głowy jest oczekiwanie uzyskania na nie odpowiedzi. Decyzje prawomocne niezwykle łatwo się wydaje. Oczywiście takie, które całkowicie zrzucają choćby cień winy z "aparatu".
A świstak siedzi i zawija w te sreberka i zastanawia się, dlaczego mają go za aż takiego idiotę.