Tam gdzie wszystko wydaje się być oczywiste, zawsze można doszukać się drugiego dna. W przypadku Amber Gold tak właśnie jest. Drugim dnem jest bankructwo OLT Express.
Dajmy na to jakieś agendy sąsiadującego z Polską państwa, agendy rzecz jasna tajne i dwupłciowe, chcą coś wwieźć na terytorium swojego kraju. Przetransportować do siebie z zagranicy, ale w sposób jak najbardziej zakamuflowany, jak najmniej świadków, szybko i skutecznie, bez zbędnych ceregieli. Transport kołowy ? Ciężka sprawa, kilkanaście tirów, mnóstwo świadków, droga długa i przez parę granic, w dodatku granic państw spoza Unii Europejskiej. Nie , to odpada, zbyt duże ryzyko, zwykła przebita opona może zniweczyć cały plan. Statkiem ? Długo to trwa, skomplikowany załadunek i rozładunek, porty, marynarze, nie to się może łatwo wydać. Koleją ? Bardzo trudne logistycznie, przede wszystkim dużo pozostawionych po drodze śladów, poza tym nad takim pociągiem trudno zachować kontrolę, ktoś źle przełoży zwrotnicę, ktoś wjedzie na niestrzeżony przejazd kolejowy i pasztet gotowy. Co powiecie na samolot ? Właściwie nie jeden samolot, ale kilka samolotów, najlepiej stałe połączenie z punktu A do punktu B, takie przez parę miesięcy, to starczy żeby coś wwieźć, a przy okazji też wywieźć…
Znacie taki proceder "hodowla długów" ? On jest powszechnie stosowany przez polskie, rządowe agendy wobec polskich obywateli. Taki ZUS, albo US, jeśli ktoś nie zapłaci w terminie należnej państwu daniny, to do delikwenta nie zwraca się z prośbą uregulowania zapłaty po miesiącu, roku, nawet po upływie trzech lat. On czeka cierpliwie do czasu, aż zbliży się okres przedawnienia roszczenia i wtedy wytacza najcięższe działa. Taka polska specyfika. Zaczęło się od niezapłaconej składki, albo podatku, a skończyło na licytacji domu. To polskie organa lubią najbardziej. Ten sam mechanizm działa wszędzie w polskiej rzeczywistości, na styku państwo – obywatel. Korzystają z niego również polskie agendy tajne i dwupłciowe. Jest na ten przykład drobny oszuścik, przekręty w sumie niewielkie robiący. No i prokuratura go oskarża, ale tak z dobroci serca zgadza się na wyrok dla oszusta w zawieszeniu. I tak parę razy z rzędu. Oszuścik się rozzuchwala i staje się oszustem, a nawet wręcz "bankiem", myśli on pewnie, że ma całe to polskie państwo w swej kieszeni, a to jest przecież nieprawda, bo on już haczyk połknął, choć jeszcze o tym nie wie. Przyjdzie mu spłacić dług o niewiadomej mu porze, może za rok, może za dwa, a może za lat dwadzieścia pięć, bo w tym przypadku nie ma terminów przedawnienia, może nawet się tak zdarzyć, że on tego długu już płacić nie będzie musiał. Ale jego dzieci i owszem.
Nie odbiegajmy jednak od tematu. Mamy zatem z jednej strony służby, które chcą coś ugrać, coś przeprowadzić, a według mojej teorii po prostu chcą coś przewieźć z punktu A do punktu B, żeby było łatwiej oba punkty znajdują się na terytorium Europy. I mamy cwaniaczka, któremu się wydaje, że zbija kokosy i jest nietykalny, a tymczasem jest zwykłą sadzonką w "hodowli długów", tyle tylko że doglądają go nie jakieś tam zwykłe urzędasy, ale już tacy prawdziwi "faceci w czerni", hodowcy grubych ryb, łowcy wielgaśnych pająków, albo nawet terminatorzy. I oni czekają na odpowiedni moment, żeby tego cwaniaczka właściwie wykorzystać. I jest tak, że zdarza się, że takiemu hodowanemu ptysiowi udaje się całkiem długo funkcjonować, tak długo, że może nawet trafić na listę dziesięciu najbogatszych Polaków w tygodniku Wprost, albo Newsweek, mniejsza z tym, alby bywa i tak, że jego kariera jest krótka i bolesna. Kończy się spektakularną porażką, a może wręcz więzieniem.
Czas przejść do konkretów. Do tego co jest solą tej opowieści. Solą jest ów ładunek, który wędruje z punktu A do punktu B. Jak myślicie, co może być tym ładunkiem ? Czy jest nim jakaś militarna zabawka ? albo coś związanego z kosmiczną technologią ? Albo może ładunek ma charakter ludzki, może przewożono jakichś terrorystów? Było już coś takiego przerabiane. Jednak dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, choć może dwa razy maczają paluchy w tym procederze ci sami ludzie ?
Konkret zatem jest taki. Niejaki Plichta kupuje za pieniądze, z niewiadomo skąd, niemieckie linie lotnicze OLT. Działają one lokalnie na rynku niemieckim, ale latają również do Zurichu, Tulusy i – uwaga – Finlandii. Proszę o tym pamiętać, bo to ważne dla zrozumienia całej tej notki. Po ich zakupie OLT rozszerza swoją siatkę lotów na Polskę. To jest bardzo rzadki przypadek, żeby polski biznesmen kupił niemieckie linie lotnicze, w ogóle żeby kupił jakąkolwiek niemiecką firmę. Tym bardziej z tego segmentu. Wszelkie agendy niemieckie tajne i dwupłciowe, poczynając od ichniejszego sanepidu, na biurze ochrony Angeli Merkel zapewne miały baczenie na tę tranasakcję. I co ? I nic, nie przeszkadzało im zawieszenie w odbyciu kary, niejasne powiązania, no nic im nie przeszkadzało, byli wręcz zadowoleni z takiego obrotu sprawy. W pale się nie mieści. Polski recydywista kupuje niemieckie linie lotnicze. Dobre, co ? Mogę to sobie wytłumaczyć tylko w ten sposób, że te niemieckie agendy tajne i dwupłciowe po prostu tego chciały. Im na tym zależało.
Pewnego dnia na biurku polskiego odpowiednika niemieckiego "faceta w czerni" zadzwonił telefon. Po pierwszych uprzejmościach niemiecki facet, nie mam pojęcia czy rodzaju żeńskego, czy męskiego, powiedział coś takiego. Słuchaj no, macie wobec nas dług wdzięczności, nam teraz zależy, żeby coś tam samolotami w tajemnicy do nas przerzucić. Chodzi o to, żeby na nas nic nie wskazywało, żebyśmy byli czyści, cała operacja ma być tajna, ba jej w ogóle nie ma być. Najlepiej by też było, żeby jakaś tam afera przy tej okazji wybuchła, taka co by przesłoniła te loty i samoloty. No i polski odpowiednik "faceta w czerni", pewnie dwupłciowy, zaczął wertować teczki hodowli. I natrafił na teczkę niejakiego Plichty. No w sam raz ty jesteś synku, pomyślał. Kilka telefonów wykonał i po jakimś czasie Amber Gold, bank od złota, linię lotniczą kupił. Zarówno Amber Gold, jak i OLT wkrótce zbańczył. OLT parę lotów zdążył jednak w tym czasie wykonać, Amber Gold parę lokat przyjąć. Wszyscy byli zadowoleni. Na ten moment nawet cwaniaczek Plichta.
To był zapewne też czas, kiedy do całego tego przedsięwzięcia podłączył się niejaki Bąk. To jest odprysk tej sprawy ze złotem i liniami lotniczymi, ale odprysk bardzo charakterystyczny. Przypuszczam, że ojciec Bąka w nieformalnej rozmowie, przy jakiejś rodzinnej okazji, rzucił po prostu, słuchaj Michał, wiem że Angela osobiście zaangażowała się w interes Amber – OLT, trzymaj rękę na pulsie, mnie nie wypada, ale tobie co to szkodzi, można pewnie coś uhandlować.
No dobrze, już dobrze, słyszę te pytania, do jasnej anielki, co też ten OLT na zlecenie niemieckich służb przewoził ? Jaką misję miał do wykonania ? Sam nie wiem. To mogło być wszystko. Mnie najbardziej zastanawia ten oto trop. W Helsinkach mieści się jedna z najnowocześniejszych mennic w Europie. Biją monety najdoskonalsze. Czy sobie wyobrażacie, jaka ilość tych monet byłaby potrzebna w przypadku wymiany pieniądza, z Euro z powrotem na DM ? Ile to tirów ? Ile pociągów ? A ile samolotów ?
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pingback: Afera Amber Gold mogła być dziełem wywiadu Niemiec czyli BND
Pingback: Afera Amber Gold mogła być dziełem wywiadu Niemiec czyli BND | W y s z p e r a n e