Ciekawy tekst (a w zasadzie pierwsza strona gazety, na której m.in. się znajduje) w sprawie operacji „Wisła”, autorstwa Zygmunta Mycielskiego, znanego kompozytora, krytyka i publicysty muzycznego, pochodzący z Dziennika Polskiego z 1946 r.
Szanowni Państwo!
Przesyłam ciekawy tekst (a w zasadzie pierwszą stronę gazety, na której m.in. się znajduje) w interesującej nas sprawie operacji "Wisła", autorstwa Zygmunta Mycielskiego, znanego kompozytora, krytyka i publicysty muzycznego, pochodzący z Dziennika Polskiego z 1946 r. Jest to bardzo ważny artykuł, który pokazuje, jak myśleli ludzie kultury rok przed Operacją Wisła, dodatkowo, tacy, których trudno posądzić o afirmację ustroju komunistycznego (w latach 1946-48 Mycielski współredagował czasopismo Ruch Muzyczny, którego naczelnym był w tym czasie Stefan Kisielewski). Jeżeli i Państwo uznacie tekst za ciekawy, proszę go rozpowszechnić. Dodam jeszcze, że obok artykułu Mycielskiego mamy również ciekawe zdjęcia dokumentujące poświęcenie i odznaczenie sztandaru 16 kołobrzeskiego pułku piechoty. Poświęcenie przez kardynała Sapiehę a odznaczenie przez przedwojennego oficera gen. Prusa-Więckowskiego. To pokazuje, że okres zaraz po wojnie nie jest taki czarno-biały, jak chcieliby widzieć niektórzy współcześni nam "znawcy" patriotyzmu, ale to już temat na inną dyskusję.
Łączę pozdrowienia.
PS Tekst z załącznika przepisałem dla łatwiejszej lektury i pozostawiam go bez komentarza. Przenieśmy się w atmosferę tamtych czasów, gdy terroryzm, z którym obecnie tak aktywnie się walczy na całym świecie, nazywano po imieniu. Dzisiaj terror przeciwko polskości niektórzy chcą przykryć pozorem walki z komuną – to się nazywa teraz – "ściema". Z żołnierzami zwalczającymi banderowców był sercem cały naród. Podkreślenia w tekście – moje.
"Nie mają racji ci, którzy, wobec licznych protestów przeciwko sprawcom wypadków kieleckich mówią: "protestujecie głośniej, gdy odbywa się pogrom żydowski, niż, gdy bandy ukraińskich nacjonalistów mordują Polaków".
Dowiadując się o zbrodniach banderowców na naszym wschodnim pograniczu stwierdzamy z całą stanowczością, że działające w granicach państwa polskiego organizacje terrorystyczne, z jakiegokolwiek lasu by one nie były, są elementem zbrodniczym, z którym walka jest jest obowiązkiem wszystkich sił stojących na straży porządku w naszym kraju. Że walka z siłami obcymi terroryzującymi obywateli Rzeczypospolitej, jest walką otwartą, której problemem, gdy chodzi o bandytyzm, jest problem siły. Z wytępieniem zaś tego bandytyzmułączy się polityczny problem sąsiedzkich stosunków z Radziecką Republiką Ukraińską, której oficjalne potępiają zbrodniczą działalność band nacjonalistycznych. Szybkie oczyszczenie terenu z tych band jest dla polskiej ludności pogranicznych terenów kwestią życia i śmierci. Jest to jednak również żywotnym interesem moralnym Radzieckiej Republiki Ukraińskiej. Apelujemy, by, tak samo jak my, wszelkimi siłami i sposobami dążący do oczyszczenia Polski z atmosfery terroru, walk i rozbestwionej przemocy, również społeczeństwo i władze Radzieckiej Republiki Ukraińskiej protestem i wpływem moralnym zadokumentowało potępienie działalności band ukraińskich w Polsce. Dosyć już posiewu nienawiści w naszej dawnej i niedawnej historii.
Każdy uczciwy Polak musiałby protestować, gdyby jakimś polskim bandom przyszło do głowy siać mord i grabież poza granicami kraju. To, co się dzieje nad Sanem, nie jest dla nas, ale jest dla Ukraińców problemem moralnym. Dla nas pozostaje zadaniem porządkowo-militarnym, ochrony własnych obywateli przed obcym, zbrodniczym elementem.
Naszym zaś problemem, sięgającym poza strefę materialnej siły jest, gdy sami Polacy, w granicach własnego kraju, pod jakimkolwiek pozorem czy hasłem, terroryzują obywateli Rzeczypospolitejw imię takiej samej jak zbrodnicze bandy ukraińskie ideologii.
W wypadkach nad Sanem apelujemy do własnych sił, ale spodziewamy się, że ukraińska opinia potępi działalność banderowców równie głośno, jak my potępiamy rozjuszonych napastników kieleckich. Nie ma ideologii ani haseł, które mogłyby rzucić choćby źdźbło usprawiedliwienia na krwawy bandytyzm, który można podciągnąć jedynie pod miano zbrodni.
Jeżeli ktoś patrzy u nas w stronę lasu, z którego płynie zamęt i powiada, że tylko Żydów bronimy, to odpowiadamy mu, że zamordowani na wschodzie Polacy nie są mniej ciężką na szali ofiarą niż życie kieleckich Żydów. Ale w Sanoku i Lesku trzeba oczyścić teren z bandytów mordujących ludnośćsąsiedzkiego kraju, podczas gdy w Kielcach walczyć nie tylko ze zbójem, ale i własnych wychowywać obywateli, których elementarne pojęcia o zasadach współżycia ludzi na ziemi są chore.
Wypadki kieleckie nie są obca naroślą, ale wrzodem wewnętrznym. Pasożyty wystarczy wyciąć, natomiast chory organizm trzeba leczyć, by nowe nie powstawały wrzody. To jest główna różnica pomiędzy pogromem żydowskim a grozą wiszącą nad mieszkańcami, którzy z dorzecza Sanu o pomoc wołają.
Do głosów żydowskich dołączyły się spontanicznie, tysiące głosów polskich. Czekamy, żeby do głosów polskich dołączyły się głosy reprezentujące społeczeństwo ukraińskie.
ZYGMUNT MYCIELSKI
Doktor socjologii, dziennikarz, niezależny publicysta. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Zainteresowania: polityka wschodnia (Ukraina, Rosja, Białoruś), Francja, Polonia świata, poezja, problematyka społeczna, współczesna rodzina, problematyka regionalna