Marzec 2011 rok. W tym roku mój Ojciec ukończyłby 100 lat. W maju. Był moim wielkim autorytetem. Myślę, że nie tylko moim. Chcę tu o Nim napisac parę słów…
W tym roku mój Ojciec ukończyłby 100 lat. W maju. Był moim wielkim autorytetem. Myślę, że nie tylko moim. Chcę tu o Nim napisać parę słów dla pokolenia, któremu wiele spraw sprzed lat wydaje się niemożliwymi. Ojciec, był przez moje lata dzieciństwa, poprostu ciepłym, wyrozumiałym Tatusiem. Kiedyś, miałam wówczas kilka lat, uróśł w moich oczach do rangi bohatera, bo…pozwolił mi zrobić sobie zastrzyk w pośladek. Niedowierzałam, że nie boi się igły, którą Mama przygotowała na tę okoliczność. (To były czasy sterylizowania poprzez gotowanie strzykawek, igieł i innych akcesoriów do injekcji. O tym wielu z nas zapomniało, a młodym wydaje się to przynajmniej dziwne). Ojciec uczył mnie tego, że należy doświadczać wszystkiego, czego można w życiu, uczyć się tego, co życie podpowiada, przynosi, bo nigdy nie wiadomo, co i kiedy może sie przydać. Chyba właśnie wtedy po raz pierwszy to usłyszałam. Najdziwniejszym pomysłem, który wpisywał się w tę Jego naukę, była przygoda, niespodziewana przygoda, którą mi zgotował. Chyba to było na Żeraniu, dokąd jechaliśmy samochodem. Musieliśmy się zatrzymać, bo w poprzek drogi miał przejechać pociąg – cały skład kolejowy z wagonami pełnymi wegla dla Żerania właśnie. Stanęliśmy i wysiedliśmy – zapowiadało się na dłuższy postój, bo pociąg to stawał, to cofał się i nie sposób było jechać dalej. W pewnym momencie lokomotywa (taka prawdziwa, parowa!) stanęła wprost przed nami. Ojciec zagadnął maszynistę (takiego prawdziwego!) pytając, czy mogłabym wsiąść do lokomotywy? Miałam z 15 lat. I co? Pozwolono mi!!! "Najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale…" i to pod moje dyktando, bo pozwolono mi poprowadzić ten pociąg! Wprowadziłam cały skład wagonów pełnych węgla na Żerań! Pogwizdałam sobie, a jakże! A Ojciec powiedział: "Nigdy nie wiadomo, czy Ci się to kiedyś nie przyda?" Narazie nie przydało się, ale…kto wie? 🙂 Taki był mój Tatuś. Zabierał mnie na swoje służbowe wyjazdy, bym poznawała świat inny, w stosunku do tego szkolnego… Dopiero po wielu, wielu latach opowiedział o sobie, o swioim dzieciństwie, harcerstwie, studiach, czasach przedwojennych, wojennych, o swojej działalności w podziemiu podczas okupacji, o Powstaniu Warszawskim, w którym walczył… Pokazywał miejsca, które "widziały Go" w czasie i po Powstaniu, np. studzienke kanalizacyjną, przez którą wychodził z kanałów wraz ze swoim oddziałem powstańczym… … Lech Kaczyński odznaczył go Orderem Polonia Restitute. Pośmiertnie. Odbierałam za Niego ten order w Belwederze… Nie tylko dla mnie był WAŻNY! Zwykły czy niezwykły Polak?