Jeżeliby mi dano do wyboru między którymkolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrał bym Was – Polaków”. – Harold Alexander.
„Jeżeliby mi dano do wyboru między którymkolwiek żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrał bym Was – Polaków”. – Harold Alexander.
Początek był jak zwykle banalny
Sroga zima 1978 r. – a zimy wówczas były naprawdę srogie – jadąc, pociągiem z wrocławskiej uczelni do domu, by odwiedzić ojca przebywającego w elbląskim szpitalu, utknąłem w drodze. Skład pociągu, którym jechałem, zatrzymał się gdzieś w zaspach śnieżnych pomiędzy Poznaniem a Bydgoszczą.
By czas się nie dłużył, zacząłem czytać moje ulubione tomiki historyczne, z popularnej wówczas serii „Tygrysa”.
Czytałem, jak pamiętam, tomik poświęcony konwojom morskim do Murmańska. Lubi Pan historię – zaczepił mnie takim pytaniem siedzący obok starszy siwy Pan, jedyny pasażer w przedziale – oprócz mnie oczywiście. Tak – odpowiedziałem – widzi Pan – kontynuowałem – zostałem niejako wychowany przez rotmistrza Ułana. To wszystko wyjaśnia – odpowiedział z uśmiechem mój rozmówca.
„Bo widzisz młody człowieku” – kontynuował – to ja Tobie coś opowiem, może czas nam się skróci tego oczekiwania, jak nas odkopią.
„Losy ludzkie są jak żagiel na wietrze historii”
Takim stwierdzeniem rozpoczął swoją niesamowitą opowieść Pan Tadeusz – mój rozmówca, mieszkaniec trójmiasta. Oto zapamiętane jej fragmenty.
„Miałem naście lat, będąc mechanikiem na statku handlowym, gdy we wrześniu 1939 r., gdy wybuchała wojna, przycumowaliśmy do jednego z portów pod władaniem Brytyjskiej Korony.” Wówczas to opowiedział mi mój rozmówca historię swego życia tak niespotykaną i niezwykłą – o bohaterstwie polskiego żołnierza na polu walki, o walkach w składzie Pancernych Dywizji Brytyjskich, ponieważ jako mechanik bardzo dobrze znał język angielski, oraz składzie 1 Dywizji Pancernej generała Maczka, o tym, jak niemiecki żołnierz uratował mu życie, wyciągając z płonącego czołgu, o miłości do niebieskookiej sanitariuszki i walki z NKWD, o wilkach nocnych, ich determinacji i bohaterstwie w walce z komunistami wówczas, gdy powrócił do kraju do Polski.
Ta niesamowita i emocjonalna opowieść, będzie stanowiła treść artykułu, poświęconego zwyczajnemu ale niezwykłemu bohaterowi Polski Walczącej.
Ta opowieść jednak będzie nie o moim rozmówcy, ale o niezwykłym Polaku, o którym opowiedział w czasie podróży żołnierz 1 Dywizji Pancernej Gen. Maczka o samym jej dowódcy.
Gen. Stanisław Maczek – kim był?
Z generałem Maczkiem spotkałem się, jak wspominał mój rozmówca o imieniu Tadeusz i tak będę o nim pisał, gdzieś w lipcu 1944 r. Wówczas jako dowódca czołgu, w czasie odprawy przed bitwą pod Falaise we Francji na spotkaniu . Gen Stanisław Maczek powiedział wtedy: „ Bijcie się twardo, ale po rycersku”.
Gen Stanisław Maczek był i jest niezwykłą postacią – kontynuował swoją opowieść mój rozmówca. Należał do jednych z najbardziej uzdolnionych dowódców w Polskich Siłach Zbrojnych na zachodzie.
Posiadał ogromne doświadczenie bojowe walczył w czasie I wojny światowej w Karpatach i froncie włoskim w Alpach – był wówczas intelektualistą. W 1918 r. wstępuje do Wojska Polskiego broni Lwowa, awansuje, szkoli się i pozostaje jako żołnierz zawodowy.
W październiku 1938 r. obejmuje dowództwo 10. Brygady Kawalerii, pierwszej w Polsce jednostki stanowiącej zalążek sił pancernych II RP.
W czasie walk wrześniowych 1939 r. dowodzone przez niego jednostki pancerno – zmotoryzowane zadają potężne straty XXIII Niemieckiemu Korpusowi Pancernemu, zatrzymując praktycznie na kilka dni szybkie posuwanie się tej jednostki w głąb Polski. Walczy także w obronie Lwowa, gdy sowieckie wojska uderzyły bez wypowiedzenia wojny na Polskę przez Węgry. Tam zostaje internowany po czym ucieka do Francji. Po awansie na stopień generała brygady, tworzy 10 Brygadę Kawalerii Pancernej. Za bohaterstwo walk we Francji zostaje odznaczony krzyżem Virtuti Militari IV klasy.
Był zwolennikiem nowoczesnej wojny, cechującej się szybką manewrowością jednostek pancerno – zmotoryzowanych oraz ich samodzielnością, głównie związków taktycznych przy wsparciu lotnictwa i piechoty. Ten sposób walk dorównywał, a niejednokrotnie przewyższał taktykę wojenną Wermachtu.
Po kapitulacji Francji, w Wielkiej Brytanii tworzy 1 Dywizję Pancerną w składzie 900 oficerów, 14 tys. żołnierzy z wyposażeniem 380 czołgów i 4 tys. pojazdów mechanicznych. – Ustawiając je w linii prostej, zajęły by drogę od Poznania do Warszawy – ze wzruszeniem wspomina mój rozmówca. „Polska armia przyszłości”. Tak o tej niezwykłej jednostce wspominali jej żołnierze oraz żołnierze brytyjscy – ze wzruszeniem kontynuuje swoją opowieść były jej żołnierz.
Walczyli o wolność Europy
1 Dywizja Pancerna pod dowództwem generała Stanisława Maczka w dniu 8 sierpnia 1944 roku wchodzi z impetem do boju walcząc o Francję , Belgię, Holandię i wkraczając na tereny Niemieckie.
Pod Francuskim Falais, korkuje zamykane w kotle doborowe dywizje Wermachtu ,okrążając 7 Armię i 5 Armię Pancerną wroga.
– Widzisz – mówi do mnie żołnierz generała Maczka – myśmy w marszu przez Europę oszczędzali miasta, biliśmy się na polach, nie robiliśmy szkód, jak Niemcy czy inni barbarzyńcy. Tak nas uczył nas dowódca i przyjaciel w boju, nasz generał Maczek” – powiedział te słowa, będąc wyraźnie wzruszonym.
Za to, że ten wybitny dowódca, uwielbiany przez swoich żołnierzy i narody, które wyzwalał, noszony na rękach swoich wyzwolicieli, odznaczony komandorią Krzyża Legii Honorowej, awansowany do stopnia generała dywizji w 1946 r., został pozbawiony obywatelstwa polskiego.
Czy to rozumiesz! – podniesionym głosem mówił – Komuniści pozbawili tego wybitnego człowieka, który przez całe życie służył swojej ojczyźnie, człowieka o ogromnym talencie wojskowym, prawego Polaka o nieskazitelnym sercu – Polskości !! To była hańba, draństwo, tak mógł uczyć rząd , który z Polską nie miał nic wspólnego – NIC! NIC! – prawie krzyknął.
Po wojnie, gen Maczek rezygnuje z wojskowej emerytury i pracuje jako barman. Umiera w Edynburgu 11 grudnia 1994 r.
Wypowiadając te słowa, mój rozmówca, porucznik dowódca w czasie walk o Falaise i Bredę, ranny, żołnierz wyklęty, odznaczony wieloma odznaczeniami bojowymi – wstał, pochylił głowę i w milczeniu tak stał, wbijając wzrok daleko przed siebie, jak myślę, w miejsca gdzie zwykli żołnierze, noszący na rękawie biało czerwone barwy z napisem POLAND, oddawali swoją krew za Polskę, powiedział szeptem „Chwała im – chwała !”
I ja wówczas wstałem mówiąc „Chwała bohaterom” i te słowa powtarzam do dzisiaj.
" Patriotą się jest lub się bywa, bywają ci dla których interes własny jest ważniejszy od ojczyzny" - Rotmistrz Witold Pilecki. Patriotyzm to nie słowo, to godność bycia Polakiem.