„Zorganizowane grupy przestępcze” (2)
18/12/2011
985 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
Kolejny artykuł z zapowiedzianego cyklu dotyczy wątku gospodarczego. Kiedy agentura wespół z pospolitymi przestępcami rozkradała majątek narodowy, również zgromadzony w bankach, przestępczą statystykę organy ścigania tworzyły w sposób jak poniżej.
„Zorganizowane grupy przestępcze” (2)
(„Kiedy prawo jest w konflikcie ze sprawiedliwością, wypowiedzenie posłuszeństwa prawu staje się obywatelskim obowiązkiem”)
Prokurator Łukasz Bocianowski z Prokuratury Rejonowej Częstochowa – Północ w Częstochowie sporządził i przesłał 29 kwietnia 2009 r. do Sądu Rejonowego w Częstochowie akt oskarżenia w sprawie 2 Ds. 493/08/Sp(c) przeciwko mnie o popełnieniu przestępstwa z art. 18 § 3 kk w zw. z art. 297 § 1 kk. Konkretnie prokurator Łukasz Bocianowski zarzucił mi, że 9 kwietnia 2008 r. w Częstochowie jako prezes firmy DIETRICH Corporation działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w kwocie 1.200 zł oraz w zamiarze, aby Cezary Zdunek dokonał czynu zabronionego, sporządziłem, a następnie przekazałem mojemu byłemu pracownikowi Cezaremu Zdunkowi zawierające nieprawdziwe dane co do faktu zatrudnienia i osiąganych z tego tytułu dochodów zaświadczenie o zatrudnieniu w firmie DIETRICH Corporation oraz formularz PIT – 11 w tym celu, aby Cezary Zdunek przedłożył je w Banku PKO BP S.A. oddział w Częstochowie wraz z wnioskiem o przyznanie kredytu bankowego w kwocie 12.000 zł.
Podczas przesłuchania przez prokuratora Łukasza Bocianowskiego na etapie dochodzenia nie przyznałem się do zarzucanego mi czynu, zakwestionowałem sposób rozumowania i linię postępowania prokuratora oraz złożyłem wyjaśnienia. Zaproponowałem prokuratorowi Łukaszowi Bocianowskiemu, aby na te okoliczności przesłuchał świadka Jana Koperę, który współpracował ze mną od kilku lat i mógł potwierdzić fakt wykonywania pracy przez Cezarego Zdunka.
Prokurator Łukasz Bocianowski zinterpretował posiadane dowody całkowicie jednostronnie na moją oczywiście niekorzyść. W akcie oskarżenia są na to dowody. Podobnie zeznania Cezarego Zdunka i jego ojca Henryka noszą znamiona manipulacji oraz nacisków ze strony prokuratora Łukasza Bocianwskiego. Nawet świadek Jan Kopera, który obiecał zeznać rzetelnie i uczciwie na rzecz mojej niewinności, ugiął się pod naciskami prokuratora Łukasza Bocianowskiego. Ułomny akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Częstochowie.
Pierwsze posiedzenie w sprawie o sygn. IV K 219/09zaplanowano na 11 września 2011 r. Przyszedłem na nie wraz z moim znajomym Eugeniuszem Chrostowskim, którym opiekowałem się od kilku miesięcy. Zamierzałem na początku posiedzenia zgłosić wniosek o wyłączenie sędzi przewodniczącej sprawie oraz pozostałych sędziów i asesorów Sądu Rejonowego w Częstochowie. Nie miałem najmniejszych powodów, aby ufać temu sądowi w czymkolwiek. Sądzono mnie tutaj i skazywano wielokrotnie z naruszeniem norm kodeksowych i moralnych. Po rozpoczęciu posiedzenia złożyłem wniosek o wyłączenie sędzi Moniki Małolepszejoraz pozostałych sędziów i asesorów Sądu Rejonowego w Częstochowie. Załączyłem stosowna listę. Po złożeniu tego wniosku sędzia Monika Małolepsza zarządziła przerwę. Byłem zdziwiony, gdyż wniosek o wyłączenie wszystkich z imienia i nazwiska sędziów Sądu Rejonowego w Częstochowie nie mógł być rozpatrzony przez kogokolwiek z tego sądu. Moje zdziwienie urosło, kiedy do sali wszedł mężczyzna niosący togę sędziowską. Wznowił posiedzenie, a moje pytanie o podanie swoich personaliów zignorował i zagroził zastosowaniem przemocy. Odrzucił wniosek o wyłączenie sędzi Moniki Małolepszej i nie rozpatrzył wniosku o wyłączenie pozostałych sędziów i asesorów Sądu Rejonowego w Częstochowie. Ponownie zarządzono przerwę.
Podczas przerwy mój znajomy Eugeniusz Chrostowski zauważył w pobliżu nas dwóch mężczyzn, których określił obraźliwie „psy”. Tak w żargonie nazywa się policjantów. Postanowiłem sprawdzić, czy to rzeczywiście policjanci oraz cel ich obecności w sądzie. Udałem, że idę do toalety. Zostałem natychmiast zatrzymany, zabrano mi telefon komórkowy i skuto kajdankami. Oczekiwałem na wznowienie postępowania pomiędzy dwoma policjantami z V Komisariatu Policji w Częstochowie, z których jednego znałem. Ponownie do sali sądowej przyszła sędzia Monika Małolepsza. Była zdziwiona tym, że nie występowałem swobodnie jako oskarżony w tej sprawie. Od razu zorientowałem się, że te działania nie mające bezpośrednio związku ze sprawą zostały zaaranżowane i zrealizowane bez jej wiedzy i udziału. Chwilami nawet się tłumaczyła. Postanowiła o przydzieleniu mi pełnomocnika z urzędu oraz przeprowadzeniu badań psychiatrycznych. Na tym zakończyła posiedzenie.
Policjanci, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu, zawieźli mnie do V Komisariatu Policji Częstochowie. Po drodze jeden z nich Marek Mądrzyk groził, że mnie zastrzeli, gdybym chciał uciekać. Na miejscu okazało się, że po wpłaceniu 300 zł grzywny zasądzonej do wyroku III K 947/00Sądu Rejonowego w Częstochowie, zostanę zwolniony. Podjąłem działania, aby grzywna została zapłacona i po jej uiszczeniu zostałem zwolniony. Spektakularne zatrzymanie mnie w sądzie do innej sprawy miało służyć zastraszeniu.
14 września 2009 r. skierowałem pismo do Prezesa Sądu Rejonowego Ryszarda Myrdy, aby wyjaśnił mi zachowanie, jakie miało miejsce w związku z posiedzeniem sądu 11 września 2011 r. W odpowiedzi z 18 września 2011 r. Prezes Ryszard Myrda nie udzielił mi odpowiedzi na istotne pytania: dlaczego nie rozpatrzono całości wniosku o wyłączenie sędziów, kto odrzucił wniosek o wyłączenie sędzi Moniki Małolepszej, nie rozpoznając wyłączenia pozostałych sędziów, kto jest Przewodniczącym IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Częstochowie oraz dlaczego zostałem zatrzymany podczas sprawy w związku z inną sprawą? Ponowiłem moje żądania o udzielenie pełnej odpowiedzi w piśmie z 5 października 2009 r., ale Prezes Myrda w odpowiedzi z 12 października 2009 r. podał jedynie nazwisko Przewodniczącego IV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Częstochowie Adama Synakiewicza. Samodzielnie ustaliłem, że w posiedzeniu sądu 11 września 2009 r. uczestniczył również prokurator Zbigniew Jelonek.
Na użytek sprawy została sporządzona opinia sądowo – psychiatryczna. Biegli sądowi Wit Dubanek i Marcin Sztuka nie stwierdzili u mnie objawów choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego, Uznali, że w czasie popełnienia zarzucanego mi czynu miałem w pełni zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia swych czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Stwierdzili, że w obecnym stanie zdrowia psychicznego mogę brać udział w toczącym się postępowaniu sądowym i mogę osobiście podejmować czynności związane z obroną w procesie. Ponadto biegli uznali, że moje wcześniejsze sporadyczne porady psychiatryczne wynikały z zaburzeń o charakterze adaptacyjnym, a analiza danych dostępnych w aktach sprawy, w tym moich pism, a także danych uzyskanych w czasie badania ukazały pewną sztywność postaw, głębokie poczucie krzywdy doznanej moim zdaniem ze strony wymiaru sprawiedliwości oraz ogólnie ze strony systemu politycznego. Wg nich dane te mogą przemawiać za występowaniem u mnie nieprawidłowych cech osobowości.
Dalsze postępowanie pod kierownictwem sędzi Moniki Małolepszej toczyło się w sposób skandaliczny. Trzech świadków zdążyło umrzeć. W stosunku do jednego sędzia Monika Małolepszy ustaliła z pomocą Policji, że nie wiadomo, gdzie przebywa. Opisałem, że wiadomo gdzie – na cmentarzu. Nie mam pewności, że drugi ze świadków na pewno umarł, ale nie udało mi się tego jeszcze zweryfikować. Na etapie postępowania przygotowawczego prokurator Łukasz Bocianowski odmówił mi przesłuchania tego świadka, kiedy prawdopodobnie jeszcze żył. Trzecim świadkiem był mój znajomy Eugeniusz Chrostowski, który już ciężko chorował na zanik mięśni. Nie opuszczał swojego skromnego mieszkania o pow. 12 m 2, gdyż nie był w stanie podnieść się samodzielnie z łóżka. Uprzedziłem o tym sędzię Monikę Małolepszą, ale to nie przeszkodziło jej wysłać Eugeniuszowi Chrostowskiemu wezwania, aby stawił się w sądzie, zamiast przesłuchać go w miejscu zamieszkania. Eugeniusz Chrostowski zmarł w styczniu 2011 r. Sędzia Monika Małolepsza nie była podobno w stanie spowodować, aby świadek Jan Kopera stawił się w sądzie i złożył zeznania. Przesłuchanie go mogłoby wyjaśnić podejrzenie nacisków ze strony prokuratora Łukasza Bocianowskiego i nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Świadek Jan Kopera jako bezdomny nie miał stałego zameldowania, ale podałem, gdzie można byłoby go znaleźć. Sędzia Monika Małolepszy nie wykorzystała tych informacji, aby mi umożliwić ustalenie prawdy podczas przesłuchania Jana Kopery.
25 stycznia 2011 r. miało odbyć się kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie. Tego samego dnia miałem też być obecny na posiedzeniu sądu w Zabrzu. W biurze podawczym Sądu Rejonowego w Częstochowie złożyłem 24 stycznia 2011 r. pismo informujące o tym, że nie będę mógł być obecny w sądzie w Częstochowie. Sprawa w Zabrzu była dla mnie ważniejsza niż w Częstochowie. Jednakże z powodów finansowych nie pojechałem do Zabrza. Nie musiałem też być obecny w sądzie w Częstochowie, a wobec nie wykonania przez sąd czynności procesowych uznałem, że moja nieobecność nie spowoduje ujemnych skutków procesowych. Pomyliłem się jednak. Sędzia Monika Małolepsza wykorzystując moją nieobecność, wydała podstępnie niekorzystny dla mnie wyrok. Gdyby nie obecność na posiedzeniu sądu 25 stycznia 2011 r. pełnomocnika z urzędu adwokata Marcina Kubika oraz złożenie przez niego apelacji, wydany przez sędzię Monikę Małolepszą wyrok stałby się prawomocny.
W złożonej apelacji adwokat Marcin Kubik skoncentrował się głównie na kwestiach proceduralnych związanych z zawiadomieniem przeze mnie sąd o niemożności uczestniczenia w dwóch posiedzeniach jednocześnie. Pismo skierowane przeze mnie do sądu 24 stycznia 2011 r. nie dotarło do akt sprawy na czas. Na pierwszym posiedzeniu Sądu Okręgowego w Częstochowie, który rozpatrywał apelację od wyroku, sędzia Zbigniew Bednarski, zreferował moją bogatą listę karną. Sąd pod przewodnictwem sędzi Beaty Jaroszusiłował dociec, dlaczego nie pojechałem do sądu w Zabrzu i postanowił zasięgnąć opinii Sądu Rejonowego Zabrzu. Na kolejnym posiedzeniu, ale w zmienionym składzie: SSA w SO Zbigniew Bednarski, SSA w SO Jerzy Pukas,SSO Sławomir Brzózka,dysponowano już odpowiedzią z sądu w Zabrzu, który tylko formalnie potwierdził to, co ja wcześniej zeznałem, że nie byłem obecny, a ja tylko zaznaczyłem, że z powodów finansowych. Niestety Sąd Okręgowy w Częstochowie w w/w składzie nie przychylił się do złożonej apelacji i podtrzymał wyrok sądu niższej instancji. Sędziowie Zbigniew Bednarski i Jerzy Pukas uczestniczyli już w kilku sprawach dotyczących mojej osoby i na podstawie spreparowanych dowodów, fałszywych zeznań świadków i zwyczajnych sądowych machlojek orzekali na moją szkodę. Ponadto sędzia Zbigniew Bednarski w okresie stanu wojennego skazywał internowanych członków „Solidarności”. Ci dwaj prominentni SSA w SO oraz pozostałe osoby, których nazwiska napisałem wytłuszczonym drukiem to pospolici przestępcy działający na szkodę uczciwych obywateli tego kraju. Miałem tylko wątpliwości w stosunku do biegłych sądowych, oskarżonego Cezarego Zdunka i jego ojca Henryka oraz Jana Kopery, ale uznałem, że współpracując z przestępcami prokuratorsko – sądowymi zasłużyli sobie również na to określenie.
Od wyroku w tej sprawie została sporządzona i złożona kasacja przez adwokat Dagmarę Caban.
Ktoś w Ministerstwie Sprawiedliwości okazał się nadgorliwy i skierował do Sądu Rejonowego w Jędrzejowie zawiadomienie o ponownym skazaniu mnie w tej sprawie, aby wziąć to pod uwagę w związku z wyrokiem, jaki zapadł w 2008 r. w sprawie II K 119/03. N.t. temat i moich doświadczeń z rocznej pracy w Sędziszowie napiszę odrębny odcinek tego cyklu. Przestępcze działania częstochowskich funkcjonariuszy prokuratorsko – sądowych są chronione przez przedstawicieli „Zorganizowanych grup przestępczych” również w Ministerstwie Sprawiedliwości. Istotnym źródłem informacji jest na pewno była Prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie Hanna Morejska. Na jej temat i przestępczych powiązań w kolejnych odcinkach. C.d.n.
Andrzej Dziąba