Dnia 23 marca 2006 r. w kalkuckim ogrodzie zoologicznym Alipore zakończył życie pewien żółw. Nie byłoby może w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że ów żółw przeżył około 255 lat, niejedno widział i gdyby był człowiekiem, miałby nam mnóstwo do opowiedzenia…
Adwaita (po bengalsku: „Jedyny”), bo tak nazywał się ów żółw, był samcem z gatunku żółwi olbrzymich, żyjących przede wszystkim na atolu Aldabra należącym do Seszeli. Stąd angielska nazwa tego gatunku: Aldabra giant tortoise. Niewielkie ich populacje egzystują też na innych wyspach Oceanu Indyjskiego: Zanzibar, Mauritius i Rodrigues. Żółwie olbrzymie są obok żółwi promienistych z Madagaskaru, Mauritiusa i Reunionu oraz żółwi słoniowych z Wysp Galapagos jednymi z najbardziej dlugowiecznych zwierząt. Żyją przeciętnie ponad 100 lat. Adwaita był jednak najstarszym znanym żółwiem. Wśród zwierząt tylko koralowce i niektóre małże żyją dłużej niż on.
Żadne kroniki nie wspominają, kiedy Adwaita przyszedł na świat. Wiemy natomiast, że wraz z trzema innymi młodymi żółwiami stanowił podarunek od brytyjskich marynarzy przebywających na Seszelach dla bawiącego tam wówczas młodego dowódcy wojsk Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, Roberta Clive’a. To pozwala ustalić, że Adwaita pojawił się na arenie dziejów ok. 1750 r. Jego pan, Robert Clive wsławił się jako zwycięzca pod Arcot w 1751 r. (dzisiejszy stan Tamil Nadu na południu Indii), gdzie rozbił połączone siły Francuzów i lokalnego muzułmańskiego władcy, nawaba Arcot, Razy Sahiba), a także jako triumfator pod Plassey w 1757 r., gdzie pokonał siły muzułmańskiego władcy Bengalu i Biharu, nawaba Siradż ud-Daula. Były to jedne z najważniejszych bitew w historii zarówno Wielkiej Brytanii, jak i subkontynentu indyjskiego. Te spektakularne sukcesy młodego, bo urodzonego w 1725 r. Anglika utorowały mu drogę do funkcji pierwszego gubernatora Bengalu, którą Clive pełnił dwukrotnie (1757-1760 i 1765-1766). Clive przeszedł do historii jako „Clive of India”; był człowiekiem, który przypieczętował przewagę Wielkiej Brytanii w Indiach – późniejszej „perle w koronie” brytyjskiego imperium. Clive mimo swych zasług nie cieszył się jednak zbyt długo sukcesami. Oskarżany o nadużycia w kolonii i uzależniony od opium, popełnił samobójstwo w swoim londyńskim domu dnia 22 listopada 1774 r.
Robert Clive, pierwszy baron Clive. Mal. Charles Clive (1764). Domena publiczna, Wikimedia Commons.
Adwaita wraz z trzema pozostałymi żółwiami olbrzymimi z Seszeli spędził wiele lat w posiadłości gubernatora Clive’a w Latbagan koło Barrackpore, na przedmieściach Kalkuty. Trzej czworonożni towarzysze Adwaity zakończyli życie około 1875 r. Sam Adwaita znalazł się w tym czasie w menażerii niemieckiego inżyniera Carla Louisa Schwendlera, zatrudnionego przez Brytyjczyków w Indiach przy elektryfikacji powstających wówczas dworców kolejowych. W maju 1876 r. otwarto kalkuckie Zoo Alipore, którego częścią stała się później menażeria inż. Schwendlera. Nie wiemy dokładnie, kiedy do Zoo przeprowadził się Adwaita. Niektóre źródła mówią o 1875 r., jeszcze w czasie przygotowań do otwarcia Zoo. Cóż, Adwaita nie był wówczas postacią znaną, ot żółw jakich niemało. No, może nieco większy i starszy od innych… Niemniej zapewne nie dotarł do Alipore później niż w początkach 1886 r., kiedy to lokatorami Zoo zostały ostatnie zwierzęta z Barrackpore Park, do którego wzmiankowana menażeria należała.
W Zoo Alipore nasz żółw spędził więc resztę swojego życia. Dodajmy, że głównym „zaczynem” owego Zoo była inna prywatna menażeria, założona już ok. 1800 r. przez ówczesnego gubernatora Bengalu, generała Arthura Wellesleya, diuka Wellington, późniejszego pogromcę Napoleona pod Waterloo, a w końcu premiera Wielkiej Brytanii. Natomiast pierwszym superintendentem kalkuckiego Zoo był Bengalczyk, Ram Brahma Sanyal, biolog i członek-korespondent Towarzystwa Zoologicznego w Londynie. Sprawował on nadzór wraz z komitetem honorowym, w którego skład weszli m.in. wspomniany C. L. Schwendler, a także brytyjski botanik George King, szef Królewskiego Ogrodu Botanicznego (obecnie Acharya Jagadish Chandra Bose Indian Botanic Garden) w Shibpur w podkalkuckim Howrah. Jako superintendent, R.B. Sanyal miał na swoim koncie liczne sukcesy zarówno w dziedzinie zwiększenia liczby zwierząt w Zoo, jak i w rozmnażaniu ich w warunkach niewoli. Ludzie tacy jak on stanowili zapowiedź wzrostu znaczenia indyjskich kadr naukowo-badawczych, korzystających ze zdobyczy zachodniej nauki.
Adwaita był niemym świadkiem podboju Indii przez Brytyjczyków, umacniania ich władzy, wreszcie tego, jak w 1947 r., 190 lat po biwie po Plassey opuścili Indie, przekazując władzę przedstawicielom miejscowej ludności. Gdyby tak Adwaita miał ludzki rozum i gdyby umiał mówić… Niestety, był żółwiem, stworzeniem, któremu umiejętnośc rozumowania i mówienia jest kompletnie obca. Co nie zmienia faktu, że żył jakieś trzy i pół raza dłużej niż przeciętny człowiek w naszych czasach i tak długo, jak żaden inny znany ludziom żółw.
Adwaita w kalkuckim Zoo w 2005 r., na rok przed śmiercią. Fot. Bikas Das, Associated Press, Wikipedia.
Adwaita ważył 250 kg. Jego dieta składała się głównie z otręb zbożowych, marchwi, sałaty, chleba, trawy, soli i niedużych ilości wody. Żółwie olbrzymie nie spożywają większych ilości wody, zadowalając się tym, co znajduje się w spożywanych roślinach. Jako najstarszy żółw świata, Adwaita przyciągał uwagę mnóstwa zwiedzających. W 1998 r. jednak nabawił się infekcji jednej z kończyn; w pomoc dla sędziwego żółwia zaangażował się cały personel weterynaryjny Zoo. Kilka miesięcy przed swą śmiercią Adwaita doznał postępującego pęknięcia skorupy. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci była jednak niewydolność wątroby. Adwaita opuścił swoich dwunożnych przyjaciół i opiekunów 23 marca 2006 r. Dyrektor kalkuckiego Zoo, Subir Chowdhury w rozmowie z dziennikarzami wyraził smutek i tęsknotę z powodu odejścia najstarszego podopiecznego.
Ktoś może powie w tym miejscu: „No, ale co z tego? To tylko żółw”. Owszem. Jednak to, że tak ustępujące nam inteligencją zwierzę przeżyło rozkwit i upadek jednego z największych w historii imperiów, każe choć przez moment zastanowić się nad ulotnością naszych działań i dążeń.