Dwa dni temu Komisja Europejska przedstawiła projekt budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020.
1. Dwa dni temu Komisja Europejska przedstawiła projekt budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Wydatki budżetu (biorąc pod uwagę płatności) oscylują w granicach 1% PKB, choć w wielkościach bezwzględnych mają one sięgnąć 972 mld euro czyli o 46 mld euro więcej niż pułap wydatków w obecnym 7-letnim budżecie . W wielkościach względnych a więc biorąc pod uwagę płatności w relacji do PKB są one jednak mniejsze niż w budżecie 207-2013, gdzie wyniosły 1,05% PKB.
Te 46 mld euro więcej to wzrost wydatków o około 5%, a dokładnie takiego wzrostu zażądał Parlament Europejski od rządów krajów UE w przyjętej w czerwcu rezolucji poświęconej tej problematyce. Pisze zażądał bo od momentu wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego w sprawach budżetowych Parlament jest władzą budżetową podobnie jak Rada Europejska.
Jednak stanowisko tzw. największych płatników netto w UE, w tej sprawie jest odmienne. Już parę miesięcy temu upubliczniony został tzw. list pięciu czyli Kanclerz Niemiec Angeli Merkel, Prezydenta Francji Nicolasa Sarkozego, Premiera W. Brytanii Davida Camerona , Premiera Holandii Marka Rutte i Premiera Finlandii Mario Kiviniemi w którym szefowie tych państw domagali się od Komisji Europejskiej zamrożenia wydatków w budżecie UE na lata 2014-2020 na dotychczasowym poziomie.
„Płatności powinny wzrosnąć nie więcej niż o wskaźnik inflacji przez całą następną perspektywę finansową” napisali wtedy prezydent i premierzy i dalej „wszystkie kraje zaciskają pasa, by redukować deficyty. Europa także nie może od tego uciec”
Teraz po tym jak Komisja Europejska przygotowała budżet większy, wszystkie te kraje go skrytykowały. Równie krytycznie wypowiedziały się także Austria i Szwecja. Wydaje się więc, że przeforsowanie go w takim kształcie wbrew stanowisku głównych płatników netto nie będzie raczej możliwe.
2. W rozdziale środków na poszczególne polityki Komisja zastosowała taki zabieg aby środki na politykę spójności pozostały na dotychczasowym poziomie, a dzięki temu wzrosły środki na badania i innowacyjność, rozwój sieci transeuropejskich politykę zagraniczną UE, migrację i politykę sąsiedztwa.
Na politykę spójności miałoby być przeznaczone 376 mld euro ale w związku z propozycją utworzenia kategorii regionów przejściowych ,które miały by prawo do korzystania z tych środków (zamiast dotychczasowych regionów tzw. efektu statystycznego, których było kilkanaście tych nowych będzie blisko 40, będą to między innymi wschodnie landy Niemiec, w Polsce woj. mazowieckie), środków tych będzie jednak wyraźnie mniej dla dotychczasowych beneficjentów.
Środki na rolnictwo to kwota 371 mld euro w tym 281 mld euro na dopłaty bezpośrednie i około90 mld euro na rozwój obszarów wiejskich i w budżecie jest zawarta propozycja lekkiego podwyższenia dopłat dla nowych krajów członkowskich ale niestety nie ich wyrównania w skali całej Unii.
3 W tej sytuacji informacja, która pojawiła się w naszych mediach ,że Polska na politykę spójności w nowym budżecie otrzyma około 80 mld euro ( w poprzednim budżecie 67 mld euro) jest po informacją o charakterze propagandowym.
Nic na to niestety nie wskazuje, co więcej wprowadzenie tak szerokiej kategorii regionów przejściowych, z których większość nie miała już prawa korzystania z funduszu spójności (np. landy wschodnioniemieckie) raczej przesądza o tym,że na politykę regionalną więcej pieniędzy niż do tej pory, nie otrzymamy.
Trzeba również pamiętać, że rośnie nasza składka do budżetu UE. Jeżeli w obecnym 7-leciu składka ta średniorocznie wyniesie około 3 mld euro, to w następnej perspektywie finansowej wyniesie ona średniorocznie przynajmniej 4 mld euro, a więc nasze wpłaty będą sumarycznie przynajmniej o 10 mld euro większe niż to było do tej pory.
Sugerowanie więc, że w następnym unijnym budżecie otrzymamy wyraźnie więcej środków finansowych jest kolejnym zabiegiem propagandowym na użytek toczącej się w Polsce kampanii wyborczej. Rozpowszechnianie tej informacji na europejskich salonach może nam tylko zaszkodzić, a nie pomóc w rozpoczynających się powoli negocjacjach w spawie nowego budżetu UE.
Znowu Unia nawaliła nam forsy, krzyczą mainstreamowe media, sugerując jednocześnie, że za tą już przesądzoną decyzją finansową stoją czołowe tuzy Platformy Przewodniczący Buzek, Komisarz Lewandowski no i oczywiście szef szefów czyli Premier Tusk.