Sądzę, że powinniśmy się trzymać od tego wszystkie z daleka. Od tego całego sportu, od tych idiotyzmów.
Myślę, że nic poza wizytą rosyjskich kibiców nie będzie już w Polsce miało znaczenia, przynajmniej do jesieni, przede wszystkim zaś znaczenia miał nie będzie Smoleńsk i wszystko co się z nim wiążę. Rosyjscy kibice już się o to postarają. Myślę, że nie będą właściwie musieli nic robić, szczerze się zdziwię jeśli poleci choćby jedna szyba. Do Euro wszyscy będą pisać i mówić o tym co zrobią rosyjscy kibice jak tu przyjadą, a po Euro wszyscy będą się zastanawiać dlaczego nie zrobili tego co mieli zrobić. I nic ponadto nie będzie ważne.
Do obłędu będziemy roztrząsać kwestie co mieli na myśli pisząc sobie na plakatach obraźliwe hasła i ubierając się w koszulki z sierpem i młotem. Rozważania te staną się głównym daniem polskiej publicystyki i polskiego pisania o Rosji w czasie najbliższych miesięcy. Wszystko zaś nieuchronnie zmierzać będzie ku poincie takiej – nie jest tak źle, nie zabili nikogo przecież. Pokrzyczeli, pokrzyczeli i pojechali. Może nawet nie są tacy straszni jak myśleliśmy? Może mogliby tu zamieszkać na stałe? Może Putin to równy gość? W końcu mógłby im wydać polecenie, żeby zaczęli palić samochody. A nie zrobił tego i chwała mu za ten gest.
Jeśli chcecie mi powiedzieć, że do takiego upodlenia polska publicystyka nie jest zdolna to popatrzcie co się dzieje wśród tekstów eksponowanych w salonie24. Mamy tam bardzo wyraźny ton pojednawczy, mamy tę strunę, którą bezkompromisowi publicyści, tacy jak Rosseman trącają zawsze kiedy mają pełne portki strachu i nie wiedzą co powiedzieć; kibice to zło, ale prawdziwa Rosja jest gdzie indziej. Miałem, panie dziejski, nawet kiedyś dziewczynę Rosjankę, ho,ho, ho, to byli, panie, czasy.
Ja to celowo przejaskrawiłem, bo koledzy piszą troszeczkę oględniej, ale sens jest zachowany. Nie drażnijmy Rosji i pokażmy im, że potrafimy wzbić się ponad prymitywne animozje reprezentowane przez kibiców. To jest stara śpiewka głupków i tchórzy.
Przede wszystkim nie ma żadnych dwóch Rosji. Jest jedna. A to co się wydaje drugą, lepszą Rosją służy jedynie do usprawiedliwiania postępków tej pierwszej i jest tak słabe, zmanipulowane i oszukane, że w ogóle szkoda o tym gadać. Poeci nie robią polityki, pamiętajmy o tym i nie dajmy się uwodzić głupstwami. Porzućmy powierzchowne i nie warte w istocie naszego zainteresowania fascynacje literacko-filmowe, bo obnoszenie się z nimi czyni z nas błaznów. Jesteśmy przed tym całym Euro poddawani głębokiej i groźnej manipulacji, która obnaża rzeczywistą funkcję masowych imprez sportowych i innych. Funkcję, która polega na tym, by za pomocą tych eventów dyscyplinować niepokorne społeczności. Jeśli ktoś tego nie widzi i wierzy w to, że sport łączy ludzi i jest dobrą zabawą dla całej rodziny to ja naprawdę nie umiem nic na to poradzić. Od miesiąca albo dwóch nie dyskutuje się w Polsce o jakości sportu o szansach na zwycięstwo w tych zawodach, o piłce w ogóle. Wszyscy z jasnym czołem i świadomością uczestnictwa w wielkim szwindlu zastanawiają się co zrobią rosyjscy kibice. Myślę, że gdyby Euro odbywało się w Londynie, rosyjscy kibice zastanawialiby się co zrobi londyńska policja, takie są właśnie dziś proporcje. I dla nas powoli staje się to rzeczą naturalną, a to oznacza, że jesteśmy już całkowicie bezbronni.
Póki co nie widziałem ani jednego rankingu dotyczącego Euro, głucho o buckmacherach i zakładach. Nie wiadomo kto ma szansę, a kto nie ma. Publicyści bowiem zajmują się marszem rosyjskich kibiców. Czy wy ludzie nie widzicie w jakim świetle się stawiacie? Powiem wprost – to jest światło latarni ulicznej.
Cała obecna publicystyka polska jest jednym wielkim przyznaniem się do prawdziwej wiedzy na temat Euro, jest jednym wielkim przyznaniem się do uczestnictwa w tym szwindlu na nie wiadomo jakich zasadach. Uczciwy publicysta w ogóle nie zwrócił by uwagi na takie głupstwa jak marsz rosyjskich kibiców, zrobiłby to celowo. Uczciwy rząd (wiem, wiem) nie informował by obywateli o tym, że zbliża się apokalipsa, a oni powinni siedzieć w domach. Przeprowadziłby taki rząd kampanię informacyjną dla mieszkańców kwartałów, po których maszerować będą i w których będą mieszkać Rosjanie, po to by ich uspokoić. Zrobiłby to w dodatku w taki sposób, by dać moskiewskiej i petersburskiej prasie okazję do pojazgotania nad podłością i przeniewierstwem Polaków. To wesoła śpiewka i miło jej czasami posłuchać. Tak zrobiłby rząd uczciwy. Sikorski zaś robi coś co ja mogę nazwać tylko tańcem na rurze bez gaci. Inaczej się tego określić nie da. W dodatku chce nam powiedzieć minister Sikorski, że polskie organizacje kibiców nie są kontrolowane przez służby, a wszystkie ich wybryki będą dziełem ludzi nieodpowiedzialnych. To nie jest nawet pogarda w jego wykonaniu, to jest po prostu zdrada. I myślę, że musimy wszyscy zastanowić się bardzo głęboko nad sposobami jakimi wyrazimy wdzięczność dla pana Radosława kiedy przestanie on pełnić funkcje publiczne.
Powinniśmy proszę Państwa jak najszybciej zaprzestać połykania złudzeń i powiedzieć sobie samym i wszystkim zainteresowanym wokół jak sprawy stoją. Otóż wydarzenia masowe mają cel inny niż deklarowany, a obecność na Euro rosyjskich kibiców ma ścisły związek z polityką rządu Tuska i służy po pierwsze postraszeniu Polaków, po drugie uwikłaniu ich w jakieś pojednawcze i fałszywe z gruntu narracje mające przykryć Smoleńsk i sprofilować wzajemne relacje społeczeństw, tak by nie było już słychać tam żadnych przykrych zgrzytów. Rzecz ta dokona się na naszych oczach za pomocą medialnego i ulicznego szantażu. Potem zaś wszystkie telewizje pokazywać będą pogodzonych polskich i rosyjskich kibiców, jak piją sobie w lokalach i śpiewają na zmianę „Wyganiała Kasia wołki” i „Kalinka, kalinka, kalinka maja” . Po Euro zaś rosyjscy goście wpadać będą coraz częściej z gospodarskimi wizytami, żeby sprawdzić czy u nas wszystko w porządku. Rząd zaś otrąbi sukces. Zapanuje zgoda. Kibice przebiorą się na powrót w mundury czy co tam oni noszą na co dzień, a Tomasz Lis zostanie prezesem nowej polsko-rosyjskiej spółki medialnej.
Sądzę, że powinniśmy się trzymać od tego wszystkie z daleka. Od tego całego sportu, od tych idiotyzmów, które już od dawna nie są tym czym się wydają. Nie możemy dla własnego bezpieczeństwa i świętego spokoju organizować życia wokół takich imprez. Wiem, że to trudno, bo presja jest duża, ale sami przecież widzicie gołym okiem, że sport i piłka nie mają tu nic do rzeczy. To widowiska są nudne i boleśnie powtarzalne. Wszystko zaś jest w nich poustawiane od dawna. I trzeba być ciężkim frajerem, by w to nie wierzyć.
Wysłałem już prawie połowę zamówionych książek Toyaha i moich. Cały czas są one dostępne na stronie www.coryllus.pl W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy oraz w Księgokawiarni „Ukryte miasto” przy ul. Noakowskiego 16, w bramie. Na stronie www.coryllus.pl można już oglądać okładkę II tomu Baśni jak niedźwiedź. Zapraszam.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy