Ludzie do diabelnie inteligentne istoty. Czasami jednak ludzie uczą się zbyt szybko. Często takie podejście stawało się przyczyną problemów. Podobnie jest z naszą oceną stanu środowiska. Jeśli zmiany zachodzą bardzo powoli i są nieznaczne, to na przestrzeni pokoleń możemy ich nie dostrzec, myśląc, że stan świata zastany za naszego życia jest normalny, ba naturalny! Dla lepszego zrozumienia o co mi chodzi posłużę się przykładem szynki. Podczas odwiedzin jednego z moich znajomych zostałem poczęstowany szynką swojskiej roboty. Szynka nie za bardzo mi smakowała, mimo, że gospodarze (są starsi niż ja o około 7-15 lat) zachwycali się niesamowicie. Szynka mi nie smakowała, z wielu powodów: była zbyt “mięsna” miała zbyt intensywny smak była twarda była taka szara, a nie ładna różowiutka… Dla […]
Ludzie do diabelnie inteligentne istoty. Czasami jednak ludzie uczą się zbyt szybko. Często takie podejście stawało się przyczyną problemów. Podobnie jest z naszą oceną stanu środowiska. Jeśli zmiany zachodzą bardzo powoli i są nieznaczne, to na przestrzeni pokoleń możemy ich nie dostrzec, myśląc, że stan świata zastany za naszego życia jest normalny, ba naturalny!
Dla lepszego zrozumienia o co mi chodzi posłużę się przykładem szynki. Podczas odwiedzin jednego z moich znajomych zostałem poczęstowany szynką swojskiej roboty. Szynka nie za bardzo mi smakowała, mimo, że gospodarze (są starsi niż ja o około 7-15 lat) zachwycali się niesamowicie. Szynka mi nie smakowała, z wielu powodów:
Dla mnie, człowieka który świadome życie (powiedzmy od wieku 6 lat) spędził za “kapitalizmu” inna jest definicja dobrej szynki. Zmienił się mój punkt odniesienia na to co jest “normalną” szynką. Normalna szynka wg mnie:
Na moją ocenę tego czym jest dobra szynka* wpłynęło to, że w czasach młodości (która trwa do dzisiaj w sumie zawsze jadłem inną szynkę i się do niej przyzwyczaiłem.
Za bardzo Was szanuję, by zajmować Wam czas opisami moich kulinarnych upodobań tylko w celu pochwalenia się moją osobą. Piszę o szynce z powodu tego, że “szynkowy” problem występuje również w nauce. Gdzie konsekwencje tego co uznamy za “normalna szynkę” są dużo poważniejsze – jest to jeden z błędów poznawczych.
Dobrze opisuje sytuację dowcip o Żydzie z zatłoczonego mieszkania, który udał się do rabina po poradę:
Przychodzi biedny Żyd do rabina i prosi o radę:
Oj, mądry Rebe, pomóż mi. To moje życie takie ciężkie: mieszkam w niewielkiej chatce z żoną, czwórką dzieci, babcią, dziadkiem i jeszcze teściową. Już się zupełnie nie mieścimy w tej małej izdebce. Oj pomóż, mądry Rebe…
Na to Rabin powiada:
Słyszałem, że masz w obórce kozę?…
– Tak Rebe, mam jedną kozę, co daje mleko, którym karmię dzieci.
– To ją teraz sprowadź do domu – mówi rabin.
Rebe, Rebe, co ty mówisz?… Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i jeszcze koza?… To jak ja teraz będę mieszkał?…
Ale rabin był nieubłagany – musisz wprowadzić sobie kozę do domu!!
Za parę tygodni rabin spotyka tego Żyda i pyta się:
– A co tam Icek u ciebie?
Oj Rebe. Teraz to już zupełnie nie da się żyć w domu. Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa, dziadek i jeszcze teraz ta koza. To już nie jest życie.
Na to rabin powiada:
– To zabierz kozę z powrotem do obórki.
Za niedługo rabin jeszcze raz spotyka Żyda i pyta się go:
Jak tam Icek, w twoim domu?…
– Oj, Rebe. Jakiś ty mądry! Jak my teraz mamy w domu dużo miejsca. Świetnie mieścimy się w tej izdebce – ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i dziadek. Oj jakiś ty mądry, Rebe…
Nasz problem polega na tym, że nie bardzo mamy gdzie tą kozę odstawić…
Zachodni naukowcy zajmujący się oceanografią stworzyli nawet odpowiedni termin na tego typu określenie – “shifting baseline” – zmiana punktu odniesienia. Starsi naukowcy zauważyli, że młodzi badacze mórz i oceanów zaczęli zachwycać się bogactwem i bioróżnorodnością mocno już zubożonych na skutek działalności człowieka ekosystemów morskich. Młodzi uznali za “normalne”, że w rafie koralowej jest 300 gatunków ryb, 500 gatunków koralowców, starzy jednak pamiętają, że za ich młodości tych ryb było 500 gatunków a samych koralowców 700. Są natomiast zapiski świadczące o tym, że wcześniej wyginęło kilkadziesiąt innych gatunków ryb.
Problem zmiany punktu odniesienia ma zastosowanie również w większości nauk środowiskowych (oceanografii, sozologii, ekologii) ale również może wpływać na ocenę pracy historyków.
Jednym z lepszych przykładów jest obecność i aktualna wielkość Sahary – pustyni zajmującej obszar ponad 9 milionów kilometrów kwadratowych. To jest “normalne” – przecież była tam od zawsze…
Czyżby?
W skrócie – na pewno nie w takiej wielkości jak jest dzisiaj.
Istnieje na świecie wiele pustyni, jednak nie wszystkie są naturalne. Potocznie uważa się, że przyczyną powstawania pustyń jest mała ilość opadów. Zatem jeśli klimat się zmienia (jak zmienił się np. kilkanaście tysięcy lat temu, pod koniec ostatniej epoki lodowcowej) to niejako “automatycznie” powstaje pustynia. Nic dalszego od prawdy. Rzeczywiście okresy suszy lub zmniejszenie się ilości opadów wpływają na pogorszenie stanu szaty roślinnej, jednak główną przyczyną pustynnienia jest złe zarządzanie ziemią a nie sama susza czy obniżenie ilości opadów. Obniżenie ilości opadów sprawia tylko, że człowiek ma tendencje do większej eksploatacji środowiska. Może to robić na wiele sposobów głównie poprzez nieodpowiedni wypas zwierząt:
Innym, nawet szybciej i o wiele wydajniej przyczyniającym się do pustynnienia działaniem jest oranie pól i pozostawianie gleby bez okrywy.
Pan Jacek Kobus na swoim blogu polemizuje z moimi tezami dotyczącymi rolnictwa i łowców – zbieraczy. Sam Pan Jacek streszcza je bardzo trafnie:
- Istnieje ścisły związek pomiędzy uprawą roli a państwem, czy też ogólniej rzecz biorąc: aparatem przymusu.
- Zbieracko – łowiecki tryb życia został wyparty przez tryb życia rolniczy siłą. Ludność do tej pory zbieracko – łowiecka utraciła swoją ziemię i została zmuszona do uprawy roli oraz świadczeń na rzecz państwa.
- Zbieracko – łowiecki tryb życia był o wiele zdrowszy, czego dowodzą znalezione w egipskich wykopaliskach szkielety. Przed rewolucją neolityczną mierzą po 1,80 m i nie wykazują żadnych zmian chorobowych (najczęstsza śmierć: gwałtowna), a po tej rewolucji maleją do 1,50 m i pełno wśród nich dowodów na liczne choroby trapiące ludność.
Autor podaje wiele informacji, które zmieniły moje podejście do kwestii wyżywienia i rolnictwa. Jest jednak w tym wpisie kilka kwestii z którymi się nie zgadzam.
Dalej autor bloga Konie achałtekińskie i… inne sprawy! pisze:
Jest całkiem prawdopodobne, że dość gwałtowne pustynnienie sawanny, do jakiego doszło ok. 10.000 lat temu zmusiło jej pierwotnych mieszkańców aby chcąc nie chcąc porzuci
li dotychczasowy tryb życia i skupili się w pobliżu wody. Tam zaś, aby uzyskać ziarno, które w sposób naturalny na bagnach nie rosło, siłą rzeczy trzeba się było wziąć za rolnictwo.
Z tym punktem nie mogę się zgodzić – pustynnienie nie zachodzi “ot tak po prostu” tylko w zdecydowanej większości jest spowodowane działalnością człowieka. Albo bezpośrednio poprzez nadmierny i niekontrolowany wypas bydła. Pierwsze udomowione zwierzęta – owce i kozy zostały udomowione około 11 -9 tys. lat temu. Całkiem możliwe zatem, udomowiono owce i kozy na tysiąc lat zanim zlodowacenie się zakończyło. Koniec epoki lodowcowej nie był procesem który dokonał się oczywiście w konkretnym roku, ale rozciągał się na setki lat. Nie mniej jednak pierwsi pasterze nie mający współczesnej wiedzy dotyczącej zarządzania pastwiskiem przyczynili się do zamiany sawanny w Saharę. Analogiczna skutki miało rolnictwo z jego oraniem na terenach podatnych na pustynnienie. Fakt, że rolnictwo i zły wypas zwierząt przyczynia się do pustynnienia nie podlega wątpliwością – proces ten występuje przecież również do dziś. Również w przypadku prymitywnych rolników i pasterzy, których sposób uprawy ziemi nie różni się zbytnio od tego, który najprawdopodobniej stosowali pierwsi rolnicy. Dzisiaj proces pustynnienia postępuje nawet w USA. Trzeba dodać, że niektóre stanu USA jak Teksas i Nowy Meksyk są prawdziwymi światowymi liderami jeżeli chodzi o tempo i dotkliwość pustynnienia.
Przecież te pustynie są naturalne… No nie?
Pan Jacek nawet na swoim blogu opisał przykład jak wspólnotowe pastwisko jest w opłakanym stanie. Przy złym zarządzaniu pustynie mogą powstać nawet w Polsce! Nie mówiąc nawet o dużo cieplejszym Teksasie czy Saharze.
Kolejny cytat z tekstu Pana Jacka z którym się nie zgadzam:
… Płodozmian, który w połowie XIX wieku spowodował – wraz z zagospodarowaniem prerii amerykańskich i stepów południowej Rosji – ogromny wzrost produkcji żywności w krajach klimatu umiarkowanego umożliwił wzrost liczby ludności Egiptu i innych krajów importujących żywność ponad jej dotychczasowe limity. Nie widać na razie granicy tego wzrostu.
Niestety granicę wzrostu widać. Chociażby po tym o ile rocznie wzrasta produkcja żywności:
In fact, there is evidence that limits to agricultural intensification are already being reached. The average annual growth rate of cereal production in developing countries has fallen to 1.0 percent, compared to 2.5 percent per year over the past 35 years (FAO 2000:12). Water scarcity and land degradation are already severe enough to reduce yields on about 16 percent of agricultural lands, especially cropland in Africa and Central America and pasture in Africa (Wood et al. 2000:Intro3).
Populacja ludzka wzrasta natomiast o więcej niż 1% – co roku przybywa 80-75 milionów ludzi. Uwzględniając skalę erozji gleby, przełowione morza i oceany oraz to, że duża część z żywności produkowanej przez nas jest produkowana przy pomocy wody, która pochodzi ze źródeł nieodnawialnych. Przykładowo rok 2008 był szóstym z rzędu rokiem w którym wyprodukowano mniej żywności niż jej zużyto. Ostatni rok był dobry dla rolników*. Niestety nie mam danych dotyczących światowych rezerw żywności.
Polemika z kilkoma innym częściami artykułu będzie musiała poczekać… Już wkrótce powrót do “normalnych” czyli praktycznych wpisów
Polecam przeczytanie tych wpisów:
Holistyczne zarządzanie ziemią cz.1
Dlaczego żywność GMO nie jest rozwiązaniem dla problemu głodu na świecie? I co właściwie nim jest…
Jak zwiększyć pięciokrotnie wydajność pastwiska bez stosowania nawozów sztucznych, czy herbicydów.
*Tekst napisany w roku 2010
Inaczej Zielony Karzel Reakcji. Na blogu pisze o Peak Oil, rolnictwie, diecie czlowieka i hodowli zwierzat ekologii stosowanej, ochronie srodowiska, permakulturze. Ostatni coraz czesciej równiez o relacjach damsko-meskich http://permakultura.n