Ilość pieniądza musi być poparta jego siłą i właściwym systemem walutowym. Manipulacje przy pieniądzu objawiają się cyklami koniunkturalnymi. Rządzący niczego się nie nauczyli przez ponad XX wieków.
Obrona wartości monety przyczyniła się do powstawania w Europie związków miast i państw: reńskiej unii monetarnej (1386 r.), która za swój pieniądz przyjęła guldena reńskiego (3,5 g czystego złota), łacińskiej unii monetarnej (1865), zawartej między Włochami, Francją, Szwajcarią, Belgią, a potem Grecją (1868). Łacińska unia monetarna była oparta na systemie dwukruszcowym, przy relacji złota do srebra jak 1:15,5. Jej podstawą była srebrna 5-frankówka o wadze 5 g.
Unia skandynawska, zawarta w 1873 r. pomiędzy Danią, Szwecją i Norwegią, przyjęła złotą koronę i przetrwała do 1905 r. Ponieważ jednak kruszcu było zawsze za mało, już od XIII w. zaczęto wytłaczać pieniądze ze skóry, będącymi pierwowzorem pieniędzy papierowych. Potem, na jedwabnych szlakach, powstały też pieniądze z jedwabiu. Pod koniec XV wieku cały zapas kruszców szlachetnych w Europie wynosił szacunkowo 7 milionów kg srebra i ok. 500 kg złota Lecz było to o wiele za mało w stosunku do potrzeb.
Sytuacja zaczęła się zmieniać po odkryciu Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. W latach 1493-1600 zapas kruszców wzrósł do 23 milionów kg srebra i ok. 755 tysięcy kg złota, aby w następnym stuleciu jeszcze wzrosnąć. W okresie szczytowego rozwoju kapitalizmu wolnokonkurencyjnego zapanowała waluta złota z pełnowartościowymi monetami złotymi w charakterze pieniądza pełniącego funkcję miernika wartości.
Zgubnych skutków nadmiernego dopływu srebra i złota doświadczyły Francja i Hiszpania. Kraje te były zalewane towarami zagranicznymi. Wysokie ceny wabiły kupców z najdalszych stron. Zostawiali oni towary i wywozili złoto oraz srebro. Z kolei wzrost zapasów kruszców w krajach dostarczających Francji i Hiszpanii towary wywoływał w nich falę drożyzny.
Tendencjom tym oparła się Anglia, ponieważ wywoziła swoje towary w sposób umiarkowany, sprzeciwiała się importowi obcych produktów i jednocześnie popierała gromadzenie kruszców szlachetnych drogą m.in. podbojów i grabienia kolonii. Wartość pieniędzy ulegała zmianom w czasie, rosły ceny zbóż, drewna, metali, sukna, skóry, soli, słoniny, bydła i innych towarów.
Drożyzna miała swoje źródło w nadmiernym przywozie złota i srebra, który nie szedł w parze ze wzrostem ilości towarów na rynkach europejskich. W obowiązującym wówczas, bimetalicznym systemie, stosunek wartości złota do srebra wynosił 1:12 w ciągu XV wieku, a na początku XVII w. wyrażał się relacją 1:15 i na tym poziomie utrzymał się do początku XIX wieku.
Bimetalizm był systemem nader niestałym, zmiany w relacjach złota do srebra wywoływały zaburzenia w krążeniu pieniądza. To uświadomiło w XVII w. bankierom potrzebę uznania srebra za obowiązujący miernik wartości, a srebrny pieniądz za ustawowy środek płatniczy. System bimetaliczny zbankrutował w 1885 r. w Europie, a w 1900 r. w Ameryce. Srebro, którego z czasem było coraz mniej, zostało zamienione na złoto, wydobywane w Ameryce i Australii. W ciągu 10 lat wydobyto złoto na kwotę 445 mln dolarów.
W następnych latach wydobycie kształtowało się na poziomie 40 mln dolarów rocznie. Złoto Kalifornii i innych stanów poważnie wzmocniło dolara. W obiegu znalazło się wiele złotych monet. Na przełomie XIX i XX wieku istniał już w pełni ukształtowany, międzynarodowy system walutowy w swej klasycznej, złotej postaci.
W XX wieku większość rozliczeń międzynarodowych przeprowadzano w funtach szterlingach, frankach francuskich i markach niemieckich. W rozliczeniach światowych najważniejszą rolę odgrywał funt szterling. Był najsilniejszy i traktowano go jako miernik wartości. Funta można było wymienić w banku imperium brytyjskiego na złoto.
Ponieważ w systemie waluty złotej ilość złota, przypadająca na daną jednostkę, była zawsze stała, zawartość czystego kruszcu w jednostce pieniężnej przyjęła nazwę parytetu monetarnego. Funt szterling równał się do okresu sprzed I wojny światowej 7,322 g. czystego złota, a dolar – 1,505 g. Parytety te stanowiły podstawą, wokół której oscylował kurs danej waluty w stosunku do waluty zagranicznej (tu: 7,322:1,505). Kiedy USA przekształciły się z kraju dłużniczego w kraj wierzycielski, najsilniejszą walutą świata i miernikiem wartości dla innych walut stał się dolar.
Złoty wiek, który uchodził za najbardziej ustabilizowany i uporządkowany (1870-1914), zakończył się wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej. Jednocześnie dowiódł, że ilość pieniądza musi być poparta jego siłą i właściwym systemem walutowym. Tym samym obnażył słabość heurystyki myślenia, wedle której potęga i zamożność kraju zależą od obfitości pieniądza. Heurystyka ta była ówcześnie prezentowana m.in. przez Johna Law, autora wielu innowacyjnych i często ryzykownych przedsięwzięć bankowych, a trzy wieki wcześniej przez francuskiego ministra Colbert’a, zwolennika merkantylizmu przemysłowego.
Lata po I wojnie światowej pokazały, jak niebezpieczna może być obfitość pieniądza bez pokrycia, którym usiłuje się łatać dziury budżetowe i poprzez nadmierną emisję „zarabiać” na wydatki państwowe. Obecne kryzysy w strefie euro pokazują, że albo rządzący niczego się nie nauczyli przez ponad XX wieków, albo nadal wolą zachowywać relatywizm poznawczy, naukowy i moralny, ponieważ jest to bardzo wygodne; wszak gdy pieniądz jest pusty, a bank centralny dostraja jego podaż tak, aby kształtować stopę procentową (cenę kredytu) i z tą pomocą wpływać na sferę gospodarki. to może kierować bogactwo tam, gdzie rząd uzna za stosowne. Pieniądz wolnorynkowy, czyli złoto, jest zawsze stabilny i pewny, gdyż jego podaż nie może z dnia na dzień znacząco wzrosnąć lub zmaleć. Papier, jako pieniądz, nigdy nie miał i nie może mieć tej cechy.
Stanowi to silną zachętę do zwiększania podaży pieniądza w okresie przedwyborczym. Tymczasem samo zwiększanie ilości pieniądza na rynku nie sprawia, że społeczeństwo staje się bogatsze. Nowe dobra konsumpcyjne i kapitałowe wpływają, co prawda, na podwyższenie poziomu życia, lecz nowe pieniądze wywołują tylko i wyłącznie wzrost cen, rozcieńczając własną siłę nabywczą.
Inflacja jest przecież ukrytym podatkiem nakładanym na społeczeństwo. W początkowym okresie ekspansji monetarnej wywołuje boom (manipulacje przy pieniądzu objawiają się cyklami koniunkturalnymi) i ogólny wzrost optymizmu, lecz w jej efekcie to nie uprzywilejowani rządzący, tylko zwykli ludzie borykają się z przykrymi jej konsekwencjami. Wszyscy są narażeni na funkcjonowanie od boomu do recesji, tylko nie wszyscy ponoszą takie same konsekwencje zjawisk gospodarczych, wywołanych działaniami rządzących.
Wolny rynek nie ma możliwości zwiększania pieniężnego wolumenu oszczędności bez jednoczesnego zwiększania ich ilości fizycznej – na tej samej zasadzie, jak przy Loan Bankingu bank nie ma możliwości pożyczania pieniędzy, które nie są czyjąś odłożoną na później konsumpcją.
Na podstawie: Henryk Cywiński: „Z dziejów pieniądza na świecie”; Murray Newton Rothbard: „Power & Market: Governament and the Economy”, „Man, Economy and State”, „America’s Great Depression”.