Po raz pierwszy w historii Olimpiady złoty medal w łyżwiarstwie dla Polski! Polak przełamał holenderską hegemonię. Z przewagą 3/1000 sekundy wygrywa na uważanym za „królewski” dystansie 1500 m. Holendrzy dominujący od lat w dyscyplinie uważanej za ich sport narodowy i zdobywcy większości medali na tegorocznych Igrzyskach w Soczi, muszą uznać wyższość a raczej szybkość Polaka.
Niecałe 5 cm różnicy przy szybkości ponad 50 km/godz! Jest to 7 x mniej niż długość panczenowej łyżwy (35 cm). Wprawdzie nie w bezpośrednim pojedynku ze zdobywcą 2-giego miejsca Holendrem Verveij ale w łyżwiarstwie szybkim ślizga się na lodzie parami ustawionymi losowo a decydują oczywiście pomiary czasów. Zdobywca złotego medalu na poprzednich Igrzyskach, Holender Tuitert zajął miejsce czwarte. Polska flaga będzie najwyżej powiewała na olimpijskim maszcie.
Łyżwiarstwo na lodzie, obok piłki nożnej, to potęga i duma holenderskiego sportu. Przy mroźnej zimie, której zresztą w tym roku zabrakło, na zamarzniętych polderowych kanałach pojawiają się tysiące, dziesiątki tysięcy panczenistów. Każdy przypina łyżwy i z rękami na plecach kilometrami sunie w siną dal. Co roku organizowane są, najczęściej zresztą na austriackich lub szwajcarskich górskich jeziorach, zawody na 100 km. Ale największym wydarzeniem jest tzw. „Elfstedentocht” tradycyjnie organizowana we Fryzji na długości 200 km pomiędzy 11-toma fryzyjskimi miasteczkami. Ostatnia została przeprowadzona w 1997 roku a zapisy na nią są limitowane do 16.000 osób. Ilość chętnych jest kilkakrotnie większa.
O ile na sukces Stoha i Jego złoty medal w jakimś sensie liczyliśmy o tyle złoto Bródki spadło nam z nieba. Chyba dla samego łyżwiarza również ponieważ nikt się nie liczył z Jego sukcesem. Inny polski łyżwiarz Niedźwiedzki od lat trenuje w Holandii z gospodarzami ale Bródka jeszcze do Holandii się nie przeniósł. Z innymi kolegami trenuje w spartańskich warunkach i mógł tylko pomarzyć o możliwościach jakie stwarzają swoim reprezentantom Holendrzy. Ale jak widać talent, katorżnicza praca i wola zwycięstwa niejedno mogą skompensować.
W Soczi staliśmy się ni z tego ni z owego światową potęgą w sportach zimowych. Nieoczekiwanie ale zdobywamy, jak na razie, tylko złote medale. Reprezentacja niezbyt liczna ale manifestacja możliwości polskich zawodników nie pozostawia nic do życzenia. Możemy być dumni z naszych dziewczyn i chłopaków a chwila narodowego zadowolenia z sukcesów ubranych w biało-czerwone stroje zawodników daje potężną dawkę adrenaliny.
Tysiące Polaków w Holandii będzie zbierało dzisiaj gratulacje od holenderskich gospodarzy. To zwrócenie na siebie uwagi dzięki zwycięstwu Bródki w królewskiej, łyżwiarskiej konkurencji będzie w królestwie tulipanów długo pamiętane. I na pewno przyczyni się do choćby chwilowego, „innego” spojrzenia na pracujących tutaj Polaków. Możemy być lepsi od wielowiekowych łyżwiarzy? No możemy! A może też w innych dziedzinach?
Serdeczne gratulacje dla pogromcy holenderskich, łyżwiarskich „gigantów”, dla ZBIGNIEWA BRÓDKI!