Spacer kolejny w cieniu historii i blasku czerwcowego słońca…
Czekając na żonę dopieszczającą swe kudły u rzemieślnika z talentem w dłoniach zwanego fryzjerem w obecnych czasach zgubiłem się raz kolejny w krakowskich zaułkach…
pamięć o poległych nie przesłaniała turystom pięknego nieba…
w oddali Wawel, ale po drodze tajemniczy punkt pokazujący poziom, gdzie nad moją głową kiedyś sięgała woda z wezbranej rzeki…
dla niewyraźnie widzących ktoś wskazał palcem…
tego Orła wcześniej nie widziałem na tej kamienicy…
ostateczne rozwiązania z uwikłanych spraw są zawsze takie same…
kogo nie było w tych przycupniętych nad Wisłą kamienicach…
kogo zabrakło…
dwa krzyże…
piękno i uczucie włożone w ogród klasztorny…
Andrzejowe wieże czekające na składających przysięgę Rotmistrza…
pierwsze znaki orłem bite…
Wiedeńskiej Odsieczy sprawca…
resztki pałacu biskupiego…
wszystko to można znaleźć gdzieś pomiędzy ulicą Retoryka a Kanoniczą…
nawet Złoto za Smoleńsk:
za Smoleńsk…
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.